XV

7K 171 23
                                    


- Nie chcę Cię znać , wyjdź. Proszę... - płakałam, tak cholernie płakałam. W jednym momencie wszystko to od czego się uwolniłam nadeszło z jeszcze większą siłą. Pomijając moją chorobę , to wszystko wreszcie się w 100 % układało. Pod nosem ukochany brat, chłopak  mam przeczucie , że najlepsza przyjaciółka, ale nie on kurwa musiał się pojawić i wszystko spierdolić. 

- Kochanie, ja przepraszam. Nie pije odkąd siedziałem w więzieniu , nie mam się gdzie podziać a zima za pasem. Wiem, że mama wyjechała a tobie zostawiła klucze do dawnego mieszkania. Proszę tylko o nie, znajdę pracę i ci będę za dom płacił. Proszę...

- Nie, zrujnowałeś mi prawie całe życie , a teraz przychodzisz z podkulonym ogonem bo nagle brakło Ci środków i nie masz co ze sobą zrobić. Istnieje takie coś jak noclegownia. A nie zapomniałam, że tam nie można pić a od ciebie czuć na kilometr , że rano już coś piłeś. Mam dość ciebie, tego , że mam tysiące blizn na ciele bo ty musiałeś sobie ulżyć , tego,że boje się ludzi, którzy napiją się chociaż trochę alkoholu. Nienawidzę  cię, zrozum to.

- Mia, co się dzieje ? - nasze wrzaski usłyszał Adam, który w mgnieniu oka znalazł się ku mojego bogu. Wtuliłam się w niego, a on próbował połapać fakty. 

- Mia, jesteś z nim ? To twój chłopak ? 

- Co ciebie to obchodzi ? Kiedy przychodzisz po pieniądze to nagle cały mój życiorys chcesz abym ci opisywała. Nie chcę cię tu widzieć,wyjdź albo dzwonię po policję i sami cię z stąd wyniosą.

- Na własnego ojca chcesz donieść , ty pierdolona ...

- Co pan powiedział ? Po pierwsze jak mniemam nikt tu nie chce pana widzieć , po drugie jeszcze jedno takie słowo na jej temat osobiście wyprowadzę pana z domu.

- Ochroniarza sobie załatwiłaś ? I tak cię znajdę, jeszcze pożałujesz, ty i twój chłoptaś pożałujecie , że zwracacie się tak do mnie. 

- Wypierdalaj.- do rozmowy dołączył się już ocknięty Damian, takiej reakcji się po nim nie spodziewałam. 

- O jeszcze pożal się Boże synek. Nacieszcie się sobą póki możecie. 

Adam nagle uwolnił mnie z uścisku i podszedł do mojego ojca. Zanim dotarła do mnie powaga sytuacji, powalony ciosem od mojego chłopaka, mój ''stworzyciel'' leżał już w krwi na kafelkowej posadzce. 

- Jeszcze raz przestąpisz próg mojego domu wylecisz z gorszym bagażem doświadczeń. - brunet otworzył drzwi, podniósł mojego ojca i wyrzucił go za drzwi. W domu słychać  było jedynie mój szloch. - Chodź już do mnie, nie płacz , wszystko jest pod kontrolą. Nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić, rozumiesz ?


- Ja mogłam mu dać te klucze, a teraz nam wszystkim grozi niebezpieczeństwo, ja przepraszam po prostu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Ja mogłam mu dać te klucze, a teraz nam wszystkim grozi niebezpieczeństwo, ja przepraszam po prostu... - plątałam się już w tym wszystkim, to moja wina i tylko moja.

- Daj spokój Mia, dobrze zrobiłaś to ja przepraszam. Nie powinienem Cię w ogóle wołać na dół, uwierzyłem mu. Ba, chciałem zaproponować , żeby zamieszkał z nami. Przepraszam. - no tak Damian, on nie do końca wiedział jaki jest ojciec. Przy nim nigdy nie uderzył ani mnie, ani mamy. Nie wiem , czy się bał , nie wiem kompletnie dlaczego. Damian był dla niego najlepszym synem jakiego mógł sobie wymarzyć , a ja jedynie nic nie wartą suką.

- Nie wiedziałeś , że to tylko głupia gra, nie znasz go tak jak ja. Adam, dziękuje. Gdyby nie ty, to znowu zacząłby się cały ten koszmar. Ej ty krwawisz , chodź szybko do łazienki opatrzę ci tę dłoń. - jestem cholerną egoistką, chcę aby wszystko było tworzone pode mnie , a nawet nie zauważyłam , że on przy tym ucierpiał. Niby nie wyglądało to groźne , jednak miejsce było bardzo obite.

- Też cię kocham. Nic się nie stało, na prawdę. Gorzej byłem w życiu poobijany i żyję. A teraz idź ochłoń. Bo ta cała sytuacja mocno tobą wstrząsnęła. Prześpij się to dobrze Ci zrobi. Zawołaj mi tu Blankę, żeby ci nie przeszkadzała.

- Może masz rację, ale opatrz to sobie jakoś ,nie chcę żeby ci się coś stało.

- Nie umrę, spokojnie. Kocham cię , dobranoc. - pocałował mnie przelotnie w policzek, a ja udałam się na górę . Powiedziawszy Blance o tym, że jej starszy brat ją woła dziewczyna zleciała na dół i jak mniemam już nie wróciła. Zasnęłam szybciej niż się spodziewałam.

~ Z perspektywy Adama ~

Mam nadzieję , że to tylko puste groźby i ten człowiek nic nie odwali. Z moim życie już tam chuj i tak jest spierdolone , ale Mii ani Damianowi nic się nie może stać , nie wybaczył bym sobie tego. Ta sprawa z narkotykami mnie przeraża. Musimy się wykręcić z tego zanim będzie za późno. Fakt te kilka tysięcy na koncie potrafi porządnie namieszać w głowie , ale świat nie jest taki mały. Praca się znajdzie, na pewno lepsza i porządniejsza od tej tutaj. To gówno ciągnie się już za nami nie wiadomo ile. Ostatnie dowozy w następnym tygodniu i rezygnacja, ci goście zdolni są do wszystkiego.

Poszedłem o łazienki, aby wodą utlenioną przetrzeć sobie dłoń. Piekło niemiłosiernie ale wytrzymałem , kto jak nie ja ? Poprosiłem siostrę, żeby zawinęła mi palce bo samemu ta czynność byłaby trudna. Po czym ułożyłem się koło Mii , w jej pokoju. Spała jak aniołek , od czasu do czasu coś mruczała przez sen. Też miałem zamiar się zdrzemnąć jednak nic z tego. Porobiłem kilka zdjęć na snapie i zszedłem porobić coś ciekawego z Blanką. W tej sytuacji lepiej żeby była czymś zajęta bo tak to będzie rozmyślać o wczorajszym wieczorze.

Jednak nim coś wymyśliłem, czym mógłbym ją zająć zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu znajdował się numer Kacpra- mojego kolegi

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jednak nim coś wymyśliłem, czym mógłbym ją zająć zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu znajdował się numer Kacpra- mojego kolegi. 

- No co tam mordoo ? 

- Mogę wpaść do ciebie na małą partyjkę w Fife ?

- Pewnie, ale ostrzegam, bez żadnego alko.

- No niech będzie.

To już zajęcie jest, moja siostra też z nami sobie pogra, bo jest w tym o niebo lepsza ode mnie. Gdy zostawiłem w naszym rodzinnym domu cały sprzęt do gier , napastowała go codziennie po nawet kilka godzin. 

- Kacper zaraz wpadnie , pogracie z nami co nie ? Będą w miarę równe drużyny.

- W miarę równe ? Chłopie to będzie mistrzostwo , jasne, że w to wchodzimy. - Damian już podekscytowany rozłożył się koło Blanki na sofie co jak widać troszkę ją krępowało. 

- Może być,zamówimy coś do jedzenia ? Jestem strasznie głodna. 

- Tak, sora siostra zapomniałem o Tobie, że ty też funkcjonujesz. Na co masz ochotę ? 

- Chińszczyzna.

- To ja pójdę i zamówię.

Przyjaciel mojego BrataWhere stories live. Discover now