7. saturn.

588 110 2
                                    

- Lubisz łodzie? - zadaje dokładnie takie pytanie, jakiego się spodziewałam tym samym przerywając ciszę. Jego umysł zapewne buduje miliony różnych tez, dla których normalnym jest to, że gdy tylko chwycę w dłoń długopis szkicuje w kółko tą samą rzecz.
- Nie. Są niestałe, niebezpieczne, zupełnie tak jak niektórzy ludzie - odpowiadam wciąż sunąc zakończeniem długopisu po kartce papieru.
- Czy ktoś skrzywdził Cię od naszego ostatniego spotkania? - kręcę przecząco głową po czym zaczynam obracać pomarańczowy przedmiot w palcach. - Więc dlaczego akurat łódka?
Przez chwilę waham się nad odpowiedzią, lecz Frostner wciąż mnie zachęca bym mówiła. A ja naprawdę czuje, że chcę to zrobić.
- To łódka, która należy do nas. Do mnie i Luke'a - mówię wskazując jedną z tysiąca innych a jednak podobnych do siebie łódek. - Teraz tylko on znajduje się na pokładzie. Traktuję ją jak naszą miłość. Odpływa zostawiając mnie na bezludnej wyspie. Odpływa sam, zabierając ją. Zabiera moją miłość do niego ze sobą, ponieważ wie, że gdziekolwiek będzie ona będzie mu towarzyszyła. Nie boi się. Ja także się nie boję, bo wiem, że teraz muszę odnaleźć nową łódkę, nową miłość aby wydostać się z tej wyspy - wyjaśniam szybko.
- Utożsamiasz wyspę z samotnością?
- Być może.
- Nie chcesz być już samotna? - pyta przypominając mi nasze pierwsze spotkanie. Przez dłuższą chwilę milczę, jednak w końcu decyduję się mówić dalej.
- Chcę być sama, ale nie samotna - wyznaje.
- Chcesz znaleźć inną miłość?
- Nie lubię łamać serc, ale nie wierzę też w to, że ktoś taki jak ja mógłby czyjeś złamać. Być może kogoś zranić, odrobinę zawieść, ale nie złamać mu serce.
- Mówisz dokładnie tak jakbyś nie wierzyła, że ktoś mógłby się w tobie zakochać - Frostner dzieli się swoją opinią a ja kiwam głową przyznając mu rację - dlaczego?
- Nie jestem idealna. Chłopcy teraz zakochują się w idealnych dziewczynach. W każdym razie pod względem wyglądu. Charakter nie ma dla nich znaczenia. Zniosą wszelkie wymysły pięknej, długonogiej blondynki. Te brzydkie pozostają w cieniu. A i te nie raz mają wygórowane marzenia względem swoich przyszłych chłopaków - mamroczę.
- Mówiłaś, że jest ktoś w twoim życiu.
- Ashton. Lubię go. Jest między nami swoboda. Możemy rozmawiać o wszystkim i o niczym, godzinami. To coś, co nie zdarza się często.
- Dlaczego on nie mógłby się w tobie zakochać? - dopytuje.
- Na samym początku chciałam zrobić wszystko aby trzymać go na dystans obawiając się, że któregoś dnia będę musiała go rozczarować. Potem zrozumiałam, że dzięki niemu mogę opuścić wyspę, na której zostawił mnie Luke. Na której myślałam o nim w każdej godzinie, przy każdym oddechu. Nie kocham go, ale cenię jako przyjaciela. Nigdy nie oddam mu swojego serca, ponieważ miałam tylko jedno a i ono zostało już oddane we właściwe ręce - mówię cicho.
- Zranisz go.
- Kiedy to się stanie, zranię i siebie - szepczę a Frostner natychmiastowo przypomina sobie o celu moich wizyt. Wskazuje na rękawy swojej seledynowej koszuli a ja już wiem, czego ode mnie oczekuje. Pierwszy raz od dłuższego czasu waham się zanim podciągam rękawy błękitnego swetra tylko po to, aby mógł ocenić jak goją się blizny. Niestety tylko te na skórze.
Z tymi na duszy jest znacznie gorzej.
Ale szybko zauważa, że powstały nowe.
- Dlaczego?
- Zależy mu na mnie. Nienawidzę siebie za to, że do tego dopuściłam. Nienawidzę siebie za to, że będę musiała go zranić - szepczę, czując jak oczy zaczynają mnie piec coraz mocniej.
Chcę płakać.
Pragnę krzyczeć.
Pragnę umrzeć.
- Jest coś jeszcze?
- Nie.
- Dlaczego nie próbujesz go pokochać? Nie chcesz być samotna - mówi delikatnie.
- Nie masz na to wpływu w kim się zakochujesz. Ale kiedy już to robisz oddajesz temu komuś swoje serce. Ja nie mam czego oddać Ashtonowi - mówię łamiącym się głosem.
- Tworząc związek bez uczucia i trwając w nim, by nie być samotną zranisz go zdecydowanie bardziej niż gdybyś teraz powiedziała mu, że nic z tego nie będzie - unoszę brwi i kiwam nieznacznie głową.
Ma rację. Wiem to.
Gardzę ludźmi, którzy krzywdzą innych.

Teraz jeszcze bardziej pragnę płakać.
Jeszcze głośniej chce krzyczeć.
Jeszcze szybciej umrzeć.

planety ÷ hemmings.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz