1|Baza

6K 253 46
                                    

Zakop pod ziemią, nakryj kamieniem, a ja i tak kości odgrzebie.
Kim jestem?

— Wspomnieniem

••••••

— Szybko! Ruchy, dziewczyny! — krzyczał jakiś żołnierz, wyciągając resztki grupy B z helikoptera. Dziewczyny ruszyły biegiem do budynku, nie zatrzymując się nawet na chwilę...W tym samym momencie z drugiego helikoptera wybiegła grupa chłopaków. Nagle żołnierze zaczęli strzelać, krzycząc:

— Poparzeńcy! To Rój! Szybko, do bunkra! — Nastolatkowie pognali do budynku, podobnie jak dziewczyny. Ale nie wszystkie.
Gdy Poparzeniec, rzuciwszy się na jednego z chłopaków, zaczął szaleńczo tłuc go rękoma po twarzy, Nora z grupy B zatrzymała się. Przez chwilę wahała się nad tym, co ma zrobić, jedynie przez chwilę. Wziąwszy rozpęd skoczyła na stwora, powalając go na ziemię i uwalniając zaatakowanego chłopaka. Przełożywszy swój łuk przez jego głowę z całych sił zaparła się nogami o ziemię, by brzusiec stykający się z jego gardłem zaczął go dusić. Gdy zaczęły zbiegać się kolejne potwory, chłopak, który ciągle stał przy niej uznał, że nie mają już czasu.

— Musimy wiać! — krzyknął, szarpiąc ją za ramię. Spojrzawszy na zbliżający się Rój wyjęła z kołczanu strzałę, i puściwszy dziwoląga nałożyła ją na cięciwę, trafiając w sam środek głowy.-Ale...-Nie zdążył dokończyć, gdy Nora zachwiawszy się poleciała w lewą stronę, w ostatniej chwili złapana przez blondyna. — Purwa, obudź się. — Nie obudziła się. Wziąwszy ją na ręce pognał w stronę zamykających się drzwi. Z trudem prześlizgnął się przez drzwi, razem z nieprzytomną dziewczyną lądując na ziemi.

— Newt! Stary, wszystko w porządku? Co tam się stało? — zapytał Azjata, podając przyjacielowi rękę. Chłopak odpowiedział dopiero, jak Nora została przeniesiona na noszach do części szpitalnej.

— Uratowała mnie.

<<<<<>>>>>>


Od kilku godzin Nora leżała bez celu na łóżku szpitalnym, zastanawiając się kiedy w końcu otworzą te cholerne drzwi. Wmawiano jej,  że zamykają je dla jej dobra, ale Nora jakoś nie potrafiła, a raczej nie chciała w to uwierzyć. Zapewnienia tych wszystkich ludzi o bezpieczeństwie tego miejsca były dla niej tylko pustymi słowami.
Po tym, co widziała w Strefie nie była w stanie nikomu z nich zaufać, nawet samej sobie.

To dzięki swojej nieufności i czujności już po tygodniu zyskała wysoką rangę Przywódcy Biegaczy, od czasu do czasu strzelając do celów porozwieszanych w lesie, by nie stracić formy i cela. Po dwóch latach spędzonych w Strefie była pewna, że nic już jej nie zaskoczy.
No i wtedy stało się coś dziwnego, i niezwyczajnego. Do Strefy, liczącej niecałe czterdzieści dziewczyn, przybył Aris, będący początkiem końca. I tak też się stało. Nieprzyjeżdżające Pudło z jedzeniem było dość niepokojące, ale najgorsze okazało się starcie z Budożercami, którzy pewnej nocy zabili połowę składu i zniszczyli cały wysiłek Streferek. Zginęło tak wiele dziewczyn, a gdy w końcu uciekły, pojawili się ,,Oni". Ich wybawcy, którzy zabrali je z dala od Labiryntu, Buldożerców i DRESZCZ'u.
Przynajmniej tak im mówią. Po jakiś dwóch dniach lekarze w końcu pozwolili Norze wrócić do reszty grupy, za co wdzięczna im była niezmiernie! Wprowadzona do stołówki przez dwóch strażników od razu zauważyła Evelynn i Melissę, siedzące wraz z innymi dziewczynami i z chłopakiem. Na widok Arisa poczuła wielką ulgę. Bezzwłocznie odebrała tacę od kucharza by dosiąść się do swojej grupy. Na jej widok Aris i reszta uśmiechają się szeroko. Nora nie odpowiedziała, zajmując się jedzeniem.

Nagle usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi, odwracając się w stronę dźwięku. Do stołówki wszedł ubrany w czarną, skórzaną kurtkę Janson, z tym samym wkurzającym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy, z jakim przywitał ją tuż po przebudzeniu się.

the flare🔥 scorch trials  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz