Przez resztę dnia Nora obserwowała z wentylacji, jak czarnowłosy i kilku kolegów z jego grupy lata po korytarzach, próbując ją znaleźć.
Uśmiechała się za każdym razem, gdy wpadając na siebie znów biegli tymi samymi korytarzami, jakby oczekiwali, że tym razem uda im się ją znaleźć. Widać nikt z nich tak naprawdę jej nie znał. Powinni wiedzieć, że Nora zawsze potrafiła zniknąć, i to całkowicie.Na dodatek straciła bardzo fajną bluzkę, a wszystko przez skośnookiego Azjatę, który jak widać ma dość kiepską taktykę podrywu.
Kiedy w końcu wylazła z kanałów od razu została osaczona i dosłownie siłą zaciągnięta na stołówkę przez dziewczyny z jej grupy.
Usiadłszy na ostatnim wolnym miejscu Nora dała wciągnąć się Arisowi w rozmowę, wywołując szczery uśmiech na twarzy Tori.
Gdy w pokoju pojawiła się jakże znienawidzona przez nią buźka Jansona uciszyła resztę grupy, chcąc posłuchać kolejnej serii bzdur i kłamstw w wykonaniu tej kanalii.-Nie zaczynał od tłumaczenia sytuacji, bo i tak wiecie o co chodzi. Od dzisiejszego dnia zaczniemy przenosić was na farmę! Proszę, zachowajcie ciszę jeszcze przez chwilę. Niestety nie możemy zabrać was wszystkich na raz, więc podzielimy was na grupy.
-No to purwa se poczekamy...-powiedział Azjata, w odpowiedzi otrzymując tylko uderzenie w tył głowy wykonane przez siedzącego obok blondyna.
Przygryzając końcówki paznokci Nora nie spuszczała wzroku z mężczyzny, z niecierpliwością czekając na wyczytanie imion z tej cholernej listy. Ale nie bała się o to, że może pojawić się na liście.
Nie, bała się, że znajdzie się na niej Aris albo któraś z dziewczyn.
Nadal nie była w stanie uwierzyć w choćby jedno wypowiedziane przez Jansona słowo. Czemu? Nie miała pojęcia, ale jakaś część podświadomości Nory była pewna, że Janson łże jak pies! Tylko był pewien dość istotny problem. Nikt prócz Thomasa i Arisa nie chciał jej uwierzyć.-Wedle zwyczajów to panie mają pierwszeństwo, więc to od nich zaczniemy. Allison, Melissa, Tori i Fiona. Panowie? Teraz wasza kolej! Frank, Squiggy, Samuel, Garett...To wszystko na dziś! Miłej kolacji!-Powiedziawszy to wyszedł z pokoju, a tuż za nim grupa wyczytanych przez niego osób. Przyglądając się znikającym za rogiem przyjaciółką, Nora spuściła głowę w dół, obawiając się najgorszego. Na całe szczęście ani Aris, ani Thomas czy jego przyjaciele nie zostali wyczytani.
I bardzo dobrze. Tak się składało, że miała do niego pewną ważną sprawę.-Aris? Wiesz może co się stało z tą czarnowłosą z ich grupy? Coś długo jej nie ma.
-Tak dokładnie to nie wiem, ale ponoć mieli zostawić ją na obserwacji w strefie szpitalnej.-odpowiedział siedzący obok niej Aris.
Gdy razem z pozostałościami grupy z jej Labiryntu Nora wróciła do przydzielonej im kwatery położyła się na łóżku, czekając, aż reszta dziewczyn w końcu zaśnie.
I na jej korzyść stało się to dość szybko.
Usłyszawszy odchodzącego z warty strażnika obudziła śpiącego na piętrze poniżej Arisa, by chwilę później wślizgnąć się tuż pod ich wspólne łóżko.
Otworzywszy znajdującą się pod nim klapę do szybu wentylacji razem z Arisem ostrożnie wślizgnęła się do środka, ruszając prosto w stronę kwatery przydzielonej chłopakom. Gdy wreszcie dotarli na miejsce zapukała lekko w kratę usłyszała cichą odpowiedź:-Nora? To wy?-Spytał Thomas, bardzo cichym szeptem.
-Ta, to my.
-Nie wiedziałem czy nas znajdziecie. Ty w ogóle wiesz, ILE tu pokoi?
-Ponad 456, a teraz nie gadaj tylko ładuj się tu do nas!-Warknęła, zachęcając czarnowłosego zejścia na dół, do ich szybu.Przez całą drogę wszyscy milczeli, jakby kompletnie nie umieli mówić, aż w końcu dotarłszy na miejsce Nora wskazała palcem lewej dłoni znajdującą się pod nimi kratę.
CZYTASZ
the flare🔥 scorch trials ✔
Fanfiction„If trusting you is the only way to survive, I would rather die" 🔥 Podczas, gdy Thomas i inni z grupy A wydostają się z Labiryntu, niedobitki grupy B zostają ewakuowane. Wśród nich jest też Nora - była liderka strażników, równie nieufna co zrzędliw...