[20] Odwrót

583 65 10
                                    

- To nie jego wina! 

- TO NIE JEGO WINA, ŻE Z PEŁNĄ PREMEDYTACJĄ ZMIENIŁ CAŁE PIĘTRO W PIEKARNIK?!

- Schowajcie kagune, błagam was...

- ZAMKNIJ SIĘ! - Widow i Crook przeszyły Nosferata wściekłymi spojrzeniami w tej samej sekundzie.

- CHCIAŁ POMÓC, TO ŹLE?

- NIE MÓW, ŻE WIERZYSZ MU, ŻE TEN MAŁOLETNI PSYCHOPATA NIE PRZEWIDZIAŁ SKUTKÓW, SKORO BYŁ W STANIE MYŚLEĆ NA TYLE, BY Z PRODUKTÓW SKLEPOWYCH STWORZYĆ PIERDOLONĄ BOMBĘ! - z tymi słowami czerwonowłosa podeszła do chłopca, złapała go za włosy i zaciągnęła do zwęglonego ciała na posadzce, wywracając go i zmuszając do przysunięcia twarzy tak blisko, że swąd zwęglonej skóry zaszczypał Honey'ego w nos, a do oczu napędził łez.

- J-ja... Ja nie chciałem... - wyjąkał tylko, bojąc się, że dotknie ustami zwłok, o co naprawdę nie było trudno przy żelaznym uścisku Crook.

- Crook... - Nosferat uspokajająco podniósł dłoń, jednak nie zdążył powiedzieć niczego więcej, bo dziewczyna wybuchła.

- NIE CHCIAŁEŚ SPALIĆ NASZEGO CZŁOWIEKA? DOMYŚLAM SIĘ, ALE, KURWA MAĆ, TO ZROBIŁEŚ. DOBRZE SIĘ BAWIŁEŚ PODPALAJĄC LONT? ZABIŁEŚ TANCERZA, A MY MAMY WOJNĘ I POTRZEBUJEMY JAK NAJWIĘCEJ NASZYCH PRZY ŻYCIU!

- Myślałem, że wszyscy poczuliście ostrzeżenie..! Ich było tak wielu, naliczyłem przynajmniej piętnastu na parterze! - wypłakał chłopiec. To wyhamowało dziewczynę. Spojrzała na niego z ręką przygotowaną do uderzenia go w twarz zatrzymaną nad głową.

- ...co.

- Powinniście byli poczuć siarkę w powietrzu, rozprowadziłem ją po korytarzach nie tylko do podtrzymania ognia od bomby, ale też do ostrzeżenia was... Przepraszam! Ja naprawdę myślałem, że to poczuliście!

Meg stała jak zamurowana. Właśnie zdała sobie sprawę, że gdyby naprawdę chciał wszystkich zabić, zrobiłby to. Że to, co uznawała za przypadek i szczęście, było zamierzone. Że tak właściwie chłopak uratował ich, a nie naraził na śmierć.

- Nie mogłem mieć pewności, że odbierzecie to jako ostrzeżenie, ale nie wpadłem na nic lepszego... - dodał skruszonym głosem. - I... i przeze mnie Twoje plecy... Ja... Naprawdę przepraszam... - chłopiec zaniósł się głośnym płaczem, pochylając głowę tak, że niemal dotykał czołem ziemi przed zwłokami. 

Donośny, pełen skruchy, dziecięcy płacz niosący się echem po przepełnionych martwą ciszą korytarzach. Ksztuszący się, oddychający spazmatycznie chłopiec przed zwęglonymi zwłokami, powtarzający jedynie "To przeze mnie". 

Obrazek jak z bajki.

W pewnym momencie ta urocza kolorowanka jednak się zmienia. Płacz staje się cichszy, stłumiony, a chłopiec nie płacze już do zwłok. Jego twarz jest schowana w materiale bluzy czerwonowłosej.

Meg po raz pierwszy - i musiała to przyznać nawet przed samą sobą - poczuła, że przesadziła. Poczuła się winna. Nie mogła zdobyć się na słowa, bo nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć. "Odwołuję, mój błąd, jednak nie jesteś taki zły, jak ci nagadałam"? Niespecjalnie. W odruchu bezradności po prostu przyciągnęła go do siebie i pozwoliła dalej płakać w swoich ramionach, przy okazji poznając zapach jego włosów - mieszankę charakterystycznej woni farby do włosów, jakichś chemikaliów i mogła przysiąc, że czuła też odżywkę do włosów, której sama używała. Damską. Zignorowała kompletnie spojrzenia Widow i Nosferata - tej pierwszej z oczu bił komunikat "gdybyś tego nie zrobiła, zmarłabyś tu", z kolei rudy przyglądał jej się z lekkim uśmiechem na twarzy. Był to pierwszy otwarcie wykonany przez Meg gest pełen jakichś ludzkich emocji, jakiego chłopak był świadkiem. Odnotował, że jeśli uda im się teraz dotrzeć do podziemi i wrócić do Teatru, musi o tym powiedzieć Merlinowi. 

The Crook [Tokyo Ghoul, PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz