Rozdział 3

212 17 2
                                    

     Zrobiliśmy postój. Jest późno, ale jest pełnia , więc widoczność jest duża.Wszyscy rozłożyli swoje rzeczy. Ann zagadała do Dwalina:
- To co pojedynek czy już się rozmyśliłeś ,a może bojisz się przegrać z dziewczyną?!
-Nigdy niczego się nie boję, a zwłaszcza przegranej z tobą ,bo WYGRAM!-krzyknął.
-To zaczynajmy. Wszystkie chwyty dozwolone!
Wszyscy usiedli w linii prostej, by zobaczyć kto wygra.Ann pierwsza zadała cios , który od razu został zablokowany. Była strasznie szybka i zwinna ,wiec nie mógł w nią trafić. Walczyli wytrwalne. W pewnym momencie Ann trzymała topur przy jego gardle i sztylet na plecach ,natomiast Dwalin trzymał topur na jej plecach a sztylet przy gardle. Stali tak blisko ,że prawie się przytulali. Pojedynek zakończył się remisem i kąśliwą uwagą Arthura:
-To było oczywiste, że ty jej nie pokonasz. Jesteś za bardzo ...jak by to określić ...okrągły.
-Mam Ci przypomnieć jak sam przegrałeś z dziewczyną ,a potem ta sama uratowała ci życie!-wtrącił się Merlin.
-A mam ci przypomnieć jak krzyczałeś ,że ugryzła cie żmija ,która okazała się ślimakiem.-powiedział ze śmiechem Arthur.
-A mam ci przypomnieć ...-nie dane było mu dokończyć, ponieważ przerwał mu Arthur.
-Starczy już tego. Nie zapominaj kim jestem.
-Pamiętam. Zadufanyn i głupim osłem.
-Idź zdrzemnij się, bo w ogóle nie myślisz ,o ile kiedykolwiek to się zdażyło.
Merlin wraz z Arthurem udali się na  spoczynek.
Wartę trzymał Filli i Killi.
 

  Reszta kampanii juz spała oprócz Dwalina,trzech sióstr  i Thorina.Nagle Sophija oznajmiła:
-Idę spać ,wam też radze.
Udała się do wybranego przez siebie miejsca. Ann zaczeła rozmowę z Dwalinem.
-Jak się czujesz po remisowym pojedynku z jak to nazwałeś ...BABĄ!
-Dziękuje, że się tak o mnie troszczysz.Nie trzeba było. Nie martw się tak o mnie KOTKU!-powiedział z udawanym rozczuleniem i piskliwym głosem.
-Ależ oczywiście KOCHANIE! Idę spać możesz się do mnie przyłączyć ,albo wiesz co lepiej nie bo nie będę mogła spać od twojego SMRODU!-powiedziała Ann i wysłała mu "buziaczka" co go strasznie wkurzało i irytowało.
-Czemu ta kobieta musi z nami iść?-jęknął Dwalin.
Thorin uśmiechął się do niego.
-Bo ja się na to zgodziłem przyjacielu. Poza tym chyba ją polubiłeś.
-Ja przez nią niszcze sobie reputacje. Nigdy wcześniej nie spotkałem gorszej baby. Idę spać mam już dość tego dnia.
-Dobranoc Kochanie- wkurzał specjalnie Dwalina Thorin i wysłał tego znienawidzonego przez niego "buziaczka".Ten tylko machnął na niego ręką i poszedł spać. On i Veronica zostali sami przy ognisku. Nagle odezwała się dziewczyna:
-Myślisz ,że coś z tego będzie?
-Wątpie on nienawidzi kobiet.-odpowiedział.
-Mogę cie o coś prosić.-zapytała nieśmiało.
-Oczywiście. Słucham?-odparł trochę zaskoczony.
-Jak bym miała koszmar po prostu złap mnie za rękę. Zawsze to robiła Ann lub Sophija, ale dziś są trochę za daleko.
-Dobrze, więc chodźmy już spać. Ty położysz się tu koło Oriego, ja będę z tyłu ,a za mną Bombur. Pasuje ci?
-Tak. Dobranoc,Thorinie.
-Dobranoc ,Veronico. 
Sen nadszedł ich bardzo szybko. Veronica nie miała żadnych koszmarów.

***Następnego ranka***
   Wszystkich obudziły odgłosy walki i kłótnia.Odrazu znieruchomieli widząc ,że to Sophija i Arthur.Do kompani podszedł  Merlin ,by wyjaśnić co się stało. Okazało się ,że doszło między nim do kłótni o to kto lepiej walczy. W tej samej chwili Książe wylądował na podłodze, a zaraz po nim dziewczyna. Po chwili ona  wstała trzymając miecz na jego gardle.Zgromadzeni  znieruchomieli, ale dziewczyna tylko odeszła do Bombura .Gdy spożywała posiłek podszedł do niej blondyn i zaczął rozmawiać:
-Wiem  już na pewno ,że chcecie mnie zabić.Dlaczego??
-Bo twój ojciec zabił naszych rodziców ,gdy miałyśmy zaledwie 10lat . Chciałyśmy żeby on poczuł to co my...żeby stracił kogoś na kim mu zależy...-burknęła choć z każdym słowem stawała się łagodniejsza.
-Świetnie walczysz gdzie się tego nauczyłaś?
-Specjalnie dla ciebie, trenowałam 10 lat.-zadrwiła.
On uśmiechnął się od ucha do ucha i odszedł do Merlina.Ona rozejżała się dookoła i zobaczyła jak Ann rozmawia  z Dwalinem, a Veronika z Thorinem.Postanowiła przed wyprawą  sprawdzić okolice . Niestety Merlin przyglądał się całej ich rozmowie i gdy Arthur podszedł rzekł:
-Czyżbyś znalazł księżniczkę Camelotu?-przy tych  słowach uśmiechnął się.
-Co?! Chciałem tylko zapytać czemu chciały mnie zabić.
-No wiesz niektórzy na pierwszej randce wybierają  się w jakieś ...miłe miejsce, ale spokojnie ty zawsze byłeś inny i wolisz urządzać z nią pojedynek-odrzekł.
-To nie była randka chciała mnie zabić!
Nagle dotarła Sofija mówiąc ,że biegnął tu jakieś kreatury.

Czy chcecie rozdział z informacjami o bohaterach?

"Nie Warto Nienawidzić"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz