Rozdział 4

248 20 4
                                    

„Dzień 10

Minął właśnie kolejny dzień od wypadku. Ciągle nie mogę się pozbierać po tym wszystkim. Jurij przychodzi do mnie co wieczór, chyba boi się, że w końcu coś sobie zrobię. I ma rację. Nienawidzę siebie z każdym dniem coraz bardziej. Mam nadzieję, że nie czyta on tego wszystkiego, co tutaj wypisuję. A zresztą... Moje życie i tak nie ma sensu. Mam tylko nadzieję, że ktoś zaopiekuje się Makkachinem."

„Dzień 14

To już dwa tygodnie... Chciałem go w końcu odwiedzić, ale jak tylko wyszedłem na dwór, widziałem oskarżycielskie spojrzenia innych ludzi. Szybko wróciłem do siebie. Wczoraj ktoś natarczywie pukał do drzwi, ale nie otworzyłem. Wystarczy, że muszę męczyć się swoim widokiem w lustrze. Nikt inny nie musi mnie oglądać w takim stanie. Podobno są tutaj jego rodzice. Przesiadują godzinami przy szpitalnym łózku... Też bym chciał go zobaczyć, choć na minutkę. Jurij mówił, że jego stan jest stabilny, ale potrzebuje jeszcze sporo czasu do wyzdrowienia. Lekarze boją się, że może mieć jakieś zaniki pamięci, problemy z mówieniem . Też się tego boję..."

„Dzień 15

Wczoraj wszystko jeszcze było dobrze! Przynajmniej na ile tą sytuację można nazwać dobrą... A teraz co, że niby jakieś zakażenie, że muszą mu amputować obie nogi?! Przecież on jest łyżwiarzem, jak ma dać sobie radę bez tego? Nie wierzę w to. Chcę umrzeć..."

„Dzień 17

Jednak to była prawda. Amputowali mu obie nogi. Czuję się coraz bardziej winny. Nie wiem jak mógłbym spojrzeć w oczy jego rodzicom czy przyjaciołom. Jurij przekazał mi, że nie mają do mnie żalu i żebym przyszedł odwiedzić ich syna. Ach, gdyby tylko znali prawdę, znienawidziliby mnie! I chyba wolałbym to, niż ich przebaczenie... Wciąż nie mogę przestać myśleć o tym feralnym dniu. Zrobiłbym wszystko, żeby to się nie zdarzyło. Nie przylecielibyśmy wcześniej do Moskwy, nie poszlibyśmy do teatru, a potem do łóżka... Wziąłby udział w zawodach, może nawet je wygrał... Nie leżałby nieprzytomny w szpitalnym łóżku! Podobno nie mogą go ciągle przetransportować do Japonii z uwagi na zły stan. Może w końcu uda mi się go odwiedzić..."

„Dzień 18

Byłem "

„Dzień 21

Jego widok będzie mnie prześladował chyba do końca życia. Leżał pod tą całą aparaturą, milionem rurek, nieprzytomny, zimny, bezwładny, beznogi... A wszystko to przez moje nieposkromione żądze! Przynajmniej jego rodzice nie robili mi wyrzutów. Ciągle nie potrafię wymówić jego imienia, czy nawet zapisać go na papierze. To wszystko mnie przerosło. Pora z tym skończyć. Szkoda tylko, że Jurij dorobił sobie klucze do mojego apartamentu."

„Dzień 27

Boże, dlaczego mi to robisz?! Czy ja byłem naprawdę takim złym człowiekiem, że żeby mnie ukarać, niszczysz też niewinnych? Co oni ci zrobili? Co złego zrobił ci mój ukochany?! Jego jedyną winą mogło być to, że obdarzył miłością kogoś takiego jak ja. A pies... Co złego zrobił mój ukochany pies, że i jego postanowiłeś pozbawić życia?! Chcesz mnie jeszcze bardziej pogrążyć? To może po prostu zabij mnie..."

ؓҡ0

Bądź zawsze przy mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz