8

199 16 3
                                    


Po odwiedzinach u babci Adelajdy miałam już dość wszystkiego. Od razu gdy dotarliśmy do domu pobiegłam do pokoju i trzasłam drzwiami. Włączyłam muzykę i położyłam się spać...

****
Po tym całym wyjeździe cholernie się rozchorowałam i tak się fatalnie czuję że zaraz pójdę sobie chyba łeb odszczelić wiatrówką.Dosłownie. Wszystko mnie boli... Jest 10.43 a ja leże poobwijana w stertę koców dookoła mnie leżą poduszki a ja popijam sobie herbatkę i oglądam jakiś denny serial. Jak mi do jutra nie przejdzie to oszaleje... Zanudzę się na śmierć.

Wybiła już 13.00. Michael wróci ze szkoły za jakieś 2 godziny. Mia pewnie łaskawie pojawi się w domu o jakieś 21-22. Chociaż od tego dziecka będę miała spokój. Rozmyślając nad tym czym się teraz nafaszerować żeby być zdrową poczułam zimne ręce na moim karku.Męskie ręce.
-Pojebało !?- wydarłam się i odwróciłam w stronę tego ktosia który mi zrobił tą złą rzecz. I kogo ujrzałam ? Nathana.
-Oj Louisa jak mi smutno z powodu twojego cierpienia- powiedział ze udawanym żalem.

-Jeb się - fuknęłam i odwróciłam się w stronę telewizora.
-Z tobą zawsze kotku...- powiedział i nachylił się przy tym muskając moją szyję.Jezuu... jakie zajebiste uczucie... Nagle przeskoczył przez kanapę i usiadł podnosząc mnie i sadzając przy tym na kolanach. Zaczeliśmy się namiętnie całować.Bardzo namiętnie. 
-Wiesz że nie możemy tego robić .... -powiedziałam pomiędzy pocałunkami.
-Wiem...-mruknął nadal mnie całując. Ta chwila mogła by trwać wieki.Gdyby nie nagły trzask drzwi.
-Wróciłem !- krzyknął Michael.Szybko oderwaliśmy się od siebie.Byliśmy cali zdyszani.Usłyszałam tylko kroki i odwróciłam się w stronę wejścia do salonu.Michael wszedł i popatrzał się na nas jak na debili.
-A wy to co ? Maraton żeście przebiegli ? - spytał unosząc brew.
-Nieee....Po prostu oglądaliśmy film i ....- powiedziałam i miałam teraz rozkminę życia co by teraz powiedzieć.
-I.... za bardzo okryliśmy się kocami i dlatego - dodał Nathan.
-Yyy.... Czy ja się nie przesłyszałem ? Wy razem film oglądaliście ?- spytał. A my pokiwaliśmy głową.-Ludzie wam to od tego zimna się chyba coś w mózgu poprzewracało.Wy nie umiecie przebywać w swoim towarzystwie zaledwie 10 minut a wy mi tu z filmem wyjeżdzacie... Ja was serio nie ogarniam.-dodał i pokiwał bezradnie głową i ruszył w kierunku kuchni.Gdy tylko oddalił się od nas ja z ulgą wypuściłam powietrze i opadłam na poduszki. 
-Nigdy więcej.... Wiesz co by było gdyby nas nakrył !?- spytałam szeptem Nathana.
-Wiem ..Dobra skończmy temat- odpowiedział -Ja ide do niego a ty idz się ogarnij bo wyglądasz tragicznie - dodał ze szyderczym uśmiechem.
-A ty to niby miss jesteś ?- spytałam z ironia 
-No rejczel- zaśmiał się i udał do kuchni.Ja tu kiedyś umrę na zawał ... 

*****
Cały tydzień zleciał mi na chorobie.Leżałam, spałam i jadłam. Tylko. Pierdolca tu zaraz dostanę z tych nudów.A co do Nathana. Przychodził do mnie codziennie. Opiekował sie mną i przynosił mi dużo żelków . Dziwne zachowanie z jego strony no ale coż ważne że te gumowe gumisie mi przynosił.Odwiedzał mnie tylko wtedy gdy wiedzieliśmy ze Michaela ani Mii nie będzie na 100 %. No i cóż jego wizyty zazwyczaj kończyły się namiętnymi sytuacjami między nami . To robi się coraz bardziej zakręcone... Ale przecież nie mogę się zakochać w moim "wrogu" i najlepszym przyjacielu mojego brata.


********
Rozdział to kompletna chujnia .... wybaczcie ... ale po prostu miałam szlaban prze 1 mies za moje "piękne" oceny.... 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 17, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Przytul mnie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz