Elizabeth Kreass. (2 Prolog)

71 8 1
                                    

Podniosłam swoje zapłakane oczy i cudem powstrzymywałam się, by tylko nie zacząć krzyczeć. Moim zapłakanym oczom ukazała się średniego wzrostu brunetka, o intensywnych, zielonych oczach w białym fartuchu.

-Ayane, prawda? Od dziś będę cię leczyć.

Spojrzałam na kobietę z kpiną wymalowaną na twarzy. Zamiast leczyć kompletnie zdrową osobę, powinni najpeir zająć się tymi wariatami, co chodzą po ziemi.

-Pani chyba nie wie, że jestem zdrowa.

-Zdrowe osoby tu nie trafiają

-W takim razie proszę mnie wpuścić.

Toczyłam z kobietą zawziętą dyskusję. Z resztą, jaki nastolatek by jej nie toczył po trafieniu do psychiatryka?

-Dziecko, nie jesteś tu bez powodu. Twoi rodzice twierdzą, iż chorujesz na depresję i jesteś masochistką. Mówią, że kiedyś się cięłaś, a sądząc po twoim zachowaniu, to prawda.

-Taak, napewno dowiesz się tego, po tym jak człowiek się zachowuje!

Wiedziałam, że albo znienawidzę tą kobietę albo ją polubię. Widać, że nie da sobie wejść na głowę.

-Dobra. Skoro ty wiesz kim jestem, to chcę wiedzieć, kim ty jesteś.

Uspokoiłam się i zaczęłam myśleć racjonalnie. Jeśli stwierdzą, że jestem zdrowa, to najpewniej mnie wypuszczą.

-Nazywam się Elizabeth Kreass. Moi rodzice pochodzili z Anglii, ale mieszkam w Polsce i jestem Polką.

-Ty pewnie wiesz o mnie wszystko, ale i tak się przedstawię. Jestem Ayane Evaley, uznawana za kogoś z zaburzeniami.

Przedstawiłam się, zniechęcona moim pobytem w tym miejscu. Nigdy nie przypuszczałam, że się tutaj znajdę.

-Zawsze myślałam, że jestem dobrą córką i przyjaciółką...

Wymamrotałam. Chciałam stąd jak najszybciej wyjść.

-Okej. Powiem ci, kto mieszka obok ciebie. Chodź.

-Myślałam, że ludzie chorzy nie mogą wychodzić.

-Przecież też jesteście ludźmi. Możecie przebywać na terenie psychiatryka, ale za mury nie możecie wychodzić.

-Aha... Jak mam do ciebie mówić?

-Elizabeth, Lizzy lub Kreass. Idziemy?

Kobieta otworzyła drzwi i stanęła w ich progu, czekając na mnie. Powoli wstałam z łóżka, łapiąc równowagę i podchodząc do Lizzy.

-Tak więc, po prawej mieszka Karolina, a po lewej Madison. Naprzeciw ciebie mieszka Kordian, Krystian i Angelika. Ich chorób wymienić ci nie mogę, bo obowiązuje mnie tajemnica lekarska. Jeśli będą chcieli, sami ci powiedzą. Odwiedzisz ich później.

Kobieta wróciła do mojego nowego pokoju i usiadła na krześle.

-Dobrze. Teraz powiedz mi, czego się boisz.

-Chyba tylko śmierci...

Poczułam się niekomfortowo i niepewnie. Lizzy zapisała coś na kartce.

-Ale panicznie się boisz, czy tylko boisz się zostawić ten świat?

-Jak każdy człowiek, boję się zostawić ten świat.

-Okej. Boisz się przebywać sama lub być sama?

-Boję się, że bliscy mnie opuszczą, tak jak teraz... Boję się, że będę sama, nikt nie będzie o mnie pamiętał, mówił do mnie bezosobowo...

-Mozżesz mieć Solofobię... A boisz się ciemności?

-Nie.

-Boisz się klaunów?

-Też nie.

-Powiedz mi wszystko. To będzie tylko dla mnie i dyrektora. Nikt więcej nie będzie wiedział o twoich chorobach i o wynikach badań psychologicznych. Tylko ja, bo dyrektor ma tysiąc innych spraw, niż dowiadywać się o chorobach danych pacjentów.

-O-Okej... Panicznie boję się pająków...

-Panicznie, czyli że gdy go widzisz uciekasz, płaczesz lub inne reakcje?

-T-Tak...

Lizzy ponownie zaczęła pisać.

-Jeszcze coś?

-Jedno... Czasem... Boję się samej siebie... Mojego umysłu... Mam dziwne myśli... Czasem dziwne sny...

-Mogłabyś podać przykład tych myśli lub snu?

-Czasem zastanawiam się, jak... Jakbym się czuła, gdybym kogoś zabiła... Mam sny samobójcze...

Postanowiłam powiedzieć o wszystkim Lizzy, bo jak mnie "wyleczą", to może mnie wypuszczą.

-Boisz się szaleństwa?

-Trochę...

-Okej. Najpewniej masz Solofobię.

Przerażające Umysły.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz