- Grace, gdzie dziś lecisz? – Zapytała z powagą Wendy.
Wendy była drobną brunetką o delikatnych rysach twarzy, która swoim nazbyt pozytywnym nastawieniem i ponadprzeciętną głupotą potrafiła wyprowadzić z równowagi każdego.
- Do klubu – rzuciłam na odchodne i wyszłam z jej domu.
Miałam towar, tylko to się liczyło. Teraz należało go rozprowadzić, zgarnąć kasę i po sprawie. Często miałam w zwyczaju dorabiać sobie, sprzedając różnorodne środki odurzające. Nie chciałam być zależna od matki.
Ruszyłam przed siebie prosto na róg szesnastej, gdzie znajdował się klub „Diamond". Miałam tam niezłe wtyki, więc bez problemu mogłam dostać się do środka. Zawsze chodziłam tam razem z Ryanem, jednak tym razem towarzyszyła mi Jo.
Nadal nie mogłam pogodzić się z myślą, że ta dawniej idealna i bezproblemowa dziewczyna tak się zmieniła. Nie winiłam jej za nic, nie miałabym serca tego robić. Spojrzałam na nią przeciągle i wyjęłam z torebki paczkę papierosów, po czym wsadziłam jednego do ust.
- Dlaczego Ryan nie przyszedł z nami? – Zapytała cicho.
- Dlaczego wypytujesz o Ryana? – Naprawdę zdziwiło mnie jej nagłe zainteresowanie wokół osoby mojego najlepszego przyjaciela.
- Tak po prostu, kiedyś byliście bliżej – wydukała.
Łgała w żywe oczy, ale puściłam jej to płazem. Zgasiłam papierosa i powędrowałam przed siebie, a dziewczyna dotrzymywała mi kroku. Prawda była taka, że dziewczyna miała rację. Od jakiegoś czasu między mną, a Ryanem zaczęło być dość dziwnie. Nie miałam jednak pojęcia czym to było spowodowane.
- Hej, Blacky – przytuliłam ochroniarza.
Blacky od dawna pełnił rolę ochroniarza przed klubem, do którego często zaglądałam. Był naprawdę fajnym facetem i w planach miał wydać książkę, której rozdziały wręczał mi często. Można było powiedzieć, że stałam się stałą bywalczynią klubu tylko i wyłącznie dzięki niemu.
- Witaj, Grace – uśmiechnął się szeroko i utorował mi przejście.
Wpadłam do klubu pełnego spoconych ludzi, tańczących w rytm muzyki techno. Tym razem dzisiejszy wieczór nie zamierzałam spędzić na zabawie. Miałam robotę.O drugiej w nocy zadowolona wyszłam z klubu. Jo zwinęła się wcześniej z jakimś typem spod ciemnej gwiazdy, a ja nie miałam zamiaru jej zatrzymywać, bo wiedziałam, że poskutkowałoby to kłótnią.
Nie podejrzewałam, że gdy wrócę do domu zastanę tam Ryana. Siedział w moim pokoju, zajmując wygodny fotel, stojący naprzeciw mojego łóżka. Ukryłam jednak narastające zdziwienie i jak gdyby nigdy nic wyciągnęłam pieniądze, które następnie przeliczyłam. Miałam dzisiaj dobry dzień.
- Idziemy gdzieś? – Zapytał, a ja ze zdziwienia uniosłam brew w górę, na co reakcją z jego strony był śmiech – No co tak patrzysz? Dawno nigdzie nie byliśmy razem.
- Co Ci się tak nagle zebrało na wychodzenie ze mną? – Prychnęłam i podeszłam do biurka, na którym leżał otwarty album. Zdjęcie, które w nim widniało przedstawiało mnie i Ryana na imprezie szkolnej, trzy lata temu. Jak ten czas mijał. Obok zobaczyłam szczelnie zamknięty pamiętnik. Pamiętałam jednak, że go tam nie zostawiałam. Ktoś chciał go przeczytać.
Niech to szlag. Ryan podniósł się z fotela i podszedł do mnie.
- Co to?
- Zwykły notes, pełen myśli i te sprawy – skłamałam, czując jak moje ręce zaczynają drżeć z narastających we mnie nerwów.
CZYTASZ
NIGDY NIE MÓW NIGDY
Novela Juveniltak jak tu powiesz, że nigdy czegoś nie zrobisz, a jednak po krótkim czasie i tak to zrobisz.np.nigdy nie będę twoja.AMEN