Rozdział 2

3.9K 149 38
                                    

Usłyszałam zbliżające się do mnie kroki i strzępki rozmowy. Poderwałam się z miejsca nie zważając na zmęczenie. Za drzew wyszli Colin i Adelajda, i kierowali się w moją stronę. Dziewczyna odezwała się jako pierwsza.

- Wszystko w porządku?- Przykucnęła obok i wyciągnęła w moją stronę rękę.

- Nie, proszę zostawcie mnie.- Gwałtownie się cofnęłam.- Nie chcę zrobić wam krzywdy.

- Nie zrobisz.- Zapewniała.

- Nic nie wiesz. Ja nie potrafię kontrolować tej mocy.

Wystraszona pobiegłam do domu. U siebie w pokoju rzuciłam się na łóżko. Nagle usłyszałam ciche pukanie. Popatrzyłam się w tamtą stronę. W szybę bębnił, dziobem kruk. Przetarłam twarz dłonią i otworzyłam okno. Zwierze wleciało do pomieszczenia, a następnie przysiadło na brzegu łóżka. Przyjrzałam się ptakowi. Miał czarne pióra jak noc lub smoła,a na dziobie widniała nieduża biała plama, która się wyróżniała. W oczach dostrzegłam błysk, jak u inteligentnej istoty. Zafascynowana pogłaskałam kruka. Zamarłam uświadamiając sobie co zrobiłam, czekałam na konsekwencje. Nic się jednak nie wydarzyło.

- Dlaczego ty...- Zastanowiłam się na głos, ale nie dokończyłam.

- Nie zamieniłem się w trupa?- Dokończył za mnie ptak. Przerażona złapałam poduszkę i cisnęłam nią w zwierzę.- Czy mógłbym prosić o nierzucanie we mnie czym popadnie?

- Dobrze., przepraszam. Mów dalej.- Zgodziłam się otępiała.

- Jestem odporny na ciebie dlatego, że pochodzę z twojego świata. Jak większość kruków zresztą. Dlatego ludziom kojarzymy się ze śmiercią.- Wydał dźwięk przypominający prychnięcie.

- Czy wszystkie kruki mówią?

- Nie, tylko te które wywodzą się od pierwszych lub są przewodnikami takich młodych istot jak ty.

- Dzięki, ale nie potrzebuję jakiegoś gadającego kruka, który będzie mówił mi co mam robić. Przeniosłam się do świata śmiertelników, aby uniknąć przeznaczenia i tego kim w połowie jestem.

- Od tego nie da się uciec.

- Może i nie, ale chyba wolę się oszukiwać.- Wzruszyłam ramionami.

- Pozwól mi chociaż być twoim przyjacielem, który wysłucha cię i doradzi w trudnych chwilach.

- Przyda mi się ktoś taki.- Westchnęłam, a zwierze rozejrzało się po pokoju. Dobrze odczytując jego zachowanie dodałam.- Możesz sobie zrobić gniazdo w jakimś ciemnym kącie pokoju.- Odwróciłam się do niego plecami.

- Ale...

- Ja ci nie kazałam być moim przewodnikiem. Więc jak coś ci się nie podoba to spadaj.

Ptak stał chwile na parapecie, a potem odleciał. Ze łzami w oczach zwinęłam się w kulkę na łóżku. Czułam się tak bezradnie.

~***~

Następnego dnia, w sobotę rano, siedziałam przy biurko z nosem w książkach. Jednak nie mogłam się skupić. W ciąż myślałam o tym kruku co do mnie "wpadł" wczoraj. Jakie było moje zdziwienie kiedy po obiedzie weszłam do swojej sypialni i ujrzałam go na łóżku.

- Nie widzę swojego gniazda.- Powiedział na dzień dobry.

- Skąd miałam wiedzieć, że wrócisz.- Odpowiedziałam na wpół zła, na wpół szczęśliwa, że wrócił.- Przypominam, że odleciałeś bez słowa.

- Poleciałem coś zjeść. Niewolno? Zresztą gdybym cię opuścił dostałoby mi się od tych co tym wszystkim zarządzają.- Wzdrygną się. Jeśli można to tak nazwać.

Córka ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz