Podniosłam wzrok znad czytanej lektury, kiedy rozniósł się dźwięk pukania. Mimo, że przeprowadziłam dziś już nie jedną taką rozmowę ta będzie najtrudniejsza.
Wróciłam pamięcią do tamtych chwil. Przekazałam starszyźnie, Gabrielowi i Damianowi najważniejsze informacje. Choć z każdym rozmawiałam na osobności, aby podejść do nich indywidualnie. Dla każdego ważniejsze było coś innego i każdy martwił się czymś innym. Co nie pomagało mi wcale. Na nowo musiałam mówić o tym co się wydarzyło, jakie są moje plany i o tym, że najprawdopodobniej ktoś zginie.
Odetchnęłam głośno i powróciłam do rzeczywistości.
- Wejdź Velvet.- Powiedziałam i odłożyłam książkę na stolik.
Kobieta weszła do środka i skierowała się w moją stronę.
- Chciałaś ze mną porozmawiać?
Potwierdziłam.
- Mam wieści o Aurayi.- Zobaczyłam na jej twarzy oznaki cichej nadziei. Poczułam się źle wiedząc, że zaraz to zniszczę.- Jest w podziemiach. Zabiła większość demonów i wygnała Lucyfera, który przyszedł do mnie prosząc o pomoc.- Uśmiechnęłam się na wspomnienie tego, ale nie tak by ktoś to zobaczył.- Ona chce nas wszystkich zniszczyć...
- Diabły też chciały.-Przerwała mi.
- Nie, nigdy nie chciały się nas pozbyć. Chciały nas kontrolować, a twoja córka pozabija nas jednego po drugim aby posiąść naszą moc. Będzie kontrolować wszystko, zacznie rządzić ludźmi. Nawet Lucyfer wiedział, że jeśli nas zniszczy zapanuje chaos nad, którym ciężko zapanować. Śmiertelnicy nie będą mieć własnej woli. To będzie katastrofa w każdej postaci dla tego muszę temu zapobiec. Może się okazać, że będę zmuszona nawet ją...zabić.
- Widzę, a raczej słyszę, że nie masz wyboru.- Zaczęła powoli.- Jest to dla mnie trudne, jestem aniołem, a moim obowiązkiem jest ochrona tysięcy dusz. Jestem również matką i powinnam zapewnić swojemu dziecku dobro i szczęście. To co powiem jest trudne, ale może właśnie powinnam dać odejść Aurayi. Powinnam pozwolić jej odnaleźć ukojenie w śmierci. Tak będzie chyba najlepiej dla niej i dla całej reszty. Wieżę w to, że nawet my po śmierci mamy swój kąt gdzieś tam. Luno jeśli nie będzie innego wyjścia zabij Aurayę.
Wpatrywałam się w kobietę zdumiona. Nie spodziewałam się usłyszeć takich słów od niej. A czego się spodziewałam? Że zacznie na mnie krzyczeć i mnie oskarżać? Że będzie się upierała przy tym, że jej córka nie ma złych zamiarów, a tylko my źle ją zrozumieliśmy? A może, że to jedna wielka pomyłka, albo żart? Nie mogłam przewidzieć jej reakcji. I nie mogłam prosić matki aby pozwoliła zabić mi swoje dziecko, a jednak sama to powiedziała. Jej dwie natury, rodzicielska i anielska, kłóciły się ze sobą. W końcu wygrała ta, która ma zobowiązanie wobec tysięcy istnień i, która podpowiadała jej, że tak będzie najlepiej dla dziecka.
Podeszłam do Velvet i ją objęłam. Widziałam jak emocje w środku niej walczą ze sobą. Rozumiem co czuje wiedząc, że niedługo zginie najdroższa jej osoba. Żadne słowa nie są potrzebne. Wystarczy czyjaś obecność. Świadomość, że jest ktoś obok nas kto wesprze w trudnych chwilach wystarcza.
Kobieta zaczęła płakać, a ja pozwalałam jej na to. Nie przeszkadzał mi fakt, że całe lew ramię mam mokre od jej słonej cieczy. Poczekałam aż ona sama się ode mnie odsunie. Patrzyłam na nią jak rodzic na małe dziecko kiedy wycierała resztki łez rękawem białej sukienki.
Sięgnęłam po miecz i sztylet, które leżały na kanapie. Podziękowałam w duszy za broń Lucyferowi. Przypięłam ją do pasa.
Pożegnałam się z Velvet, a następnie otworzyłam portal przez który przeszłam.
CZYTASZ
Córka Śmierci
FantasyLuna to na wpół człowiek, na wpół śmierć. Dziewczyna przeprowadza się do małego miasteczka, do babci aby uciec przed przeznaczeniem i chodź na chwilę być normalną. Szybko jednak się przekonuje, że jest to niemożliwe. Na każdym kroku zderza się ze śc...