Rozdział 1

5.9K 208 67
                                    

Leżę z zamkniętymi oczami na wilgotnej trawie, a wielki księżyc oświetla mi twarz, która jest już i tak dostatecznie blada.

Nigdy nie uważałam siebie za piękność, ale mimo to podobają mi się moje czarne, lekko falowane włosy sięgające do pasa, teraz ułożone w wachlarz wokół głowy. Jednak najbardziej lubię w swoim wyglądzie oczy. Intensywny błękit przyciąga każdego patrzącego, który za wszelką cenę chce zajrzeć w głąb duszy. Jednak taka osoba nie wytrzymuje zbyt długo bo po pewnym czasie czuje się nieswojo, a oczy, które na początku przyciągały zaczynają odpychać. Tak wiem. Jedno drugiemu zaprzecza, ale życie nie zawsze jest albo białe, albo czarne, czasem jest po prostu szare. Nawet mój tata nigdy nie patrzy w nie kiedy rozmawiamy.

Teraz stał nade mną zasłaniając blask księżyca. Nie spodobało mi się to.

- Mów co chcesz i idź.- Rzuciłam szybko.

- Nic nie chcę.- Odpowiedział.

Zirytowałam się.- To proszę, idź sobie. Chcę być sama.

- Położę się obok tylko.- Mówiąc to, już powoli ze stęknięciem przysiadał.

Po dość długiej ciszy ojciec nie wytrzymał i się odezwał. Mogłam się domyślić, że tak będzie.

- Luno...- Zaczął powoli, ale nie dałam mu dokończyć.

- NIE BĘDĘ KOLEJNĄ ŚMIERCIĄ!- Wykrzyczałam. Czy on naprawdę myślał, że pójdę w jego ślady i wszystkich innych?

- Przecież nie proszę o to. Wiem, że nie lubisz tego miejsca i chcesz je opuścić, ale proszę cię zastanów się jeszcze nad przeprowadzką.

A więc o to mu chodziło.

- Rozmawialiśmy już o tym, nie wracajmy do tego. Proszę.

Chciał coś jeszcze dodać, ale go uciszyłam.

Wkrótce zasnęliśmy na wilgotnej trawie.

~***~

Staliśmy przed drzwiami babci. Wyciągnęłam przed siebie rękę aby zapukać. Jednak zawahałam się na moment. Czy aby na pewno dobrze robię? Tak, oczywiście, że dobrze. To moje życie i robię z nim co chcę. Ojciec sobie poradzi. Szybko, zanim totalnie straciłam pewność siebie, zapukałam. Otworzyła nam starsza kobieta z posiwiałymi włosami. Staliśmy na przeciwko siebie i żadne z nas nie miało zamiaru pierwsze się odezwać. W końcu ojciec postanowił przejąć pałeczkę.

- Witaj Elen.- Powiedział to zdanie z wielkim trudem.

- Witajcie.- Odpowiedziała kobieta.- Myślałam, że Luna będzie sama.

- Nie zostawiłbym córki samej. Nie zna okolicy.

Spojrzałam na ojca ze zdziwieniem, a Elen jedynie prychnęła. Wszyscy dobrze wiemy, że bywałam już w tej okolicy i w tym budynku. Nigdy jednak nie byłam w górnej części domu rodzicielki mojej mamy.

- Wejdźcie. Nie będziecie przecież stać tak na progu.

Babcia odsunęła się robiąc nam miejsce, a następnie poprowadziła nas do niewielkiej kuchni.

- Chodź pokażę ci twój pokój. - Posłała mi ciepły uśmiech. Ruszyłyśmy schodami na górę. Spojrzałam na ojca przez ramię, ten jednak stał ze wzrokiem wbitym w podłogę.

U szczytu schodów zauważyłam, że są tylko trzy pokoje na pierwszym piętrze. Skręciłyśmy w lewo gdzie moim oczom ukazał się mały pokoik. Na wprost wejścia stało łóżko przy oknie. Biurko znajdowało się przy tej samej ścianie co drzwi wejściowe, ogromna szafa rozciągała się na całą długość zachodniej części pomieszczenia. Gdzieniegdzie można było zobaczyć prywatne rzeczy po poprzedniej właścicielce sypialni.

Córka ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz