Minęły trzy dni od opuszczenia krypty Ner'osen przez Klausa. Przez ten czas znalazł zniszczoną pustynną karawanę, gdzie udało mu się zdobyć bukłak z wodą i trochę jedzenia. Małe rzeczy, a tak bardzo cieszą. Oczywiście byłoby lepiej, gdyby ten pieprzony piach nie wchodził dosłownie wszędzie. Nik już nie chciał myśleć, gdzie jeszcze mogą siedzieć drobinki. Dwa razy starał się otworzyć jakiś portal, ale bez skutecznie. Dalej był słaby, a upał mu w tym nie pomagał. Przeklinał na bogów, którzy stworzyli to pustkowie. Nic tylko piach, tam też piach i o nowość więcej piachu. Położył rękę na ostrzu, które zawarczało wcześniej.
— Ta... też to wyczuwam — powiedział i odskoczył do tyłu, kiedy spod piachu wystrzeliły liny.
Wyciągnął ostrze i skierował jego końcówkę w stronę wcześniejszego ataku. Czekał, ale nic się nie działo. Powoli i ostrożnie zbliżył się do lin. Wziął je w rękę i obejrzał. Wykonana z włosów herenów, ogromnych, przypominające hieny bestie. O ostrych kłach i jeszcze ostrzejszych szponach. Liny zrobione z ich futra są wstanie blokować wrodzone zdolności, takie jak magia czy jasnowidzenie. Niklaus warknął, wiedząc jakie plemię używa tego rodzaju pułapek. Berhresz, gdyż taką nazwę owe plemię nosi, słynie z niewolnictwa i polowań na zagrożone gatunki. Nikowi nie uśmiechało się spotkanie z całym plemieniem. Z trzema lub czterema na raz by sobie poradził z obecną siłą, ale nie z dwudziestoma lub trzydziestoma.
Wstał z kucek i spojrzał w stronę, gdzie szedł. Zamknął oczy i przywołał wspomnienie map tego kontynentu do swojej podświadomości. Jeśli dalej będzie szedł w stronę południa dojdzie do morza Nyr i stamtąd będzie mógł wykombinować jak dostać się na Nordren. Jednak istnieje wysokie prawdopodobieństwo natrafienia na plemię łowców, a to nie napawało go optymizmem. Natomiast jeśli ruszy teraz na zachód to dotrze do gór Sar. Bazyliszki tam żyjące nie przepadają za ludźmi, ale jeśli Araesz jeszcze nimi przewodzi to powinien bez problemu przejść i dostać się do akwenu. Miał równe pięćdziesiąt procent szans na to, że któraś z dróg zakończy się dla niego chujowo. Wybrał jednak bazyliszki. Czemu? Stwierdził, że potrzebuje inteligentnego towarzystwa, a nie bezmózgich łowców, którzy za pieniądze sprzedadzą jako dziwki własne matki. Ludzie... czy oni nigdy się nie zmienią?
Idąc cały dzień Niklaus z normalnej, piaszczystej pustyni wszedł na kamienną. Dało się tu wyczuć więcej stworzeń niż wcześniej. Skorpiona schowanego pod skałom, fenka grzejącego się na piasku, czy nawet węża odpoczywającego na skale. Było spokojnie. Nik lubił ten spokój, na łonie natury. Nie przepadał nigdy za cywilizacjami, a swój gatunek uważa za odrażający. Jego ekspedycje zawsze kończyły się poznaniem nowych stworzeń i badaniu ich. Dziennik, który zapewne gdzieś teraz ma Rien, jest pełen opisów wyglądu, zachowań oraz środowisk przeróżnych stworzonek. Badania bestii są ciekawe, ale bardziej fascynujące są kultury trolli, nag, terwinów, elfów, nerianów czy bazyliszków.
Ile czasu musiał spędzić na poznawaniu tych inteligentnych gadzin. Żyją na górze Sar, ale tak nazywają ją obcy. Tubylcy zwą ją Sar nerr Zur, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza "Głowę gada". Chyba wiadomo skąd ta nazwa?
Stąpał ostrożnie po kamieniach i schodził w dół wąwozu. Jak narazie było cicho i spokojnie, żadnych wstrząsów czy plucia kwasem. Zatrzymał się gwałtownie, gdy usłyszał hałas. Sięgnął po swoje ostrze, które przeobraziło się w kose o czarnym uchwycie i czerwonym, ząbkowanym ostrzu z kocim okiem. Spojrzał na broń i nawet tego nie skomentował tylko chwycił ją oburącz, po czym ruszył w stronę hałasu.
— Fere nera! (syrderowski: Brać je!) — wykrzyczał jeden z łowców atakując samice bazyliszka z dwójką młodych.
Nik przeklnął widząc dziesięciu ludzi z plemienia Berhesz, którzy osaczyli ranne stworzenie. Młode skomlały przerażone, a matka syczała wściekle, zasłaniając je.

CZYTASZ
Sabat Czerwonego Księżyca
FantasyŚwiat inny od naszego, gdzie magia jest codziennością. A przynajmniej była przed zamknięciem Niklausa Lunaris. Maga sabatu czerwonego księżyca, oskarżonego o zdradę. Skazanego na wieczne zapomnienie i uwięzienie. Po 300 letnim więzieniu rusza w świa...