Rozdział 2

224 18 0
                                    


-Ty wiesz która jest godzina?- weszłam trzaskając drzwiami.

-Interesuję cię to? Przecież jutro wywozisz mnie do 'obcych'.- odrzekłam z obojętnością.

Oj.. Chyba się troszkę wkurzył.

-Zawsze się tobą interesuję i zawsze będę się o ciebie martwił.- rzucił z podniesionym głosem.

-Tak samo jak mamą?- teraz to mnie zdenerwował!

-Soomin! Do pokoju! Nie wiem co w ciebie wstąpiło.- zamachnął ręką.

-Po prostu mam dość takiego życia!-do oczu napłynęły mi łzy-Co z tego, że mogę mieć co tylko zapragnę. Chciałabym mieć rodzinę w komplecie tak jak było kiedyś? Pamiętasz w ogóle jeszcze? Matkę przy sobie jak każde NORMALNE dziecko. A teraz? Nie mam już nikogo... Zawiodłeś matkę, kochała cię a ty wolałeś pracę i nadal ją wolisz, bo mnie też chcesz się już pozbyć. Jak mam być normalną, uśmiechniętą dziewczyną? Jak? Jak mam cieszyć się życiem? Dlaczego to spotkało akurat mnie?- wtedy już miałam wszystko w d**** pobiegłam z płaczem na górę i rzuciłam się na łóżko.

Za mną od razu pobiegł ojciec. Położył się obok mnie.


-Nie stracisz mnie nigdy, jestem idiotą. Zniszczyłem swoją rodzinę. Nie wiedziałem, że jesteś nieszczęśliwa nawet tego nie zauważyłem.- zaczął.

-Nie wiedziałeś? Haha proszę cię... Co myślałeś, że jak rozwali mi się rodzina to będę szczęśliwa? Będę jak większość dziewczyn pozytywnie nastawiona do życia bo nie mam matki ale mam ojca bogacza i mogę mieć co chcę? Nie jestem taka. Są rzeczy ważne i ważniejsze. A do tych ważniejszych należą: Bóg, miłość i rodzina.

-Pewnie mnie teraz nienawidzisz?- nie spojrzałam na niego.- Obiecuję ci, że naprawię to wszystko, ale na ten czas zamieszkasz u chłopców. Należą oni do znanego zespołu- Bangtan Boys. Ufam im. Poukładam swoje sprawy. Odnajdę twoją matkę. Brakuje mi was obu.

Tym razem łzy spłynęły mi po policzkach. Nie chcę tak! Nie lubię wychodzić na mięczaka! Jednak teraz nikt mnie nie widzi, więc co tam.

-Obiecujesz?- odwróciłam się do niego z nadzieją w oczach.

-Obiecuję.

-Kocham cię tato, nie opuszczaj mnie nigdy mam tylko ciebie!- wtuliłam się w niego i zaczęłam bardziej płakać.

-Zawsze będziesz moim małym promyczkiem.- uniósł kącik swoich ust w górę.

Automatycznie się uśmiechnęłam.




Ojciec nazywa mnie swoim promyczkiem odkąd się urodziłam. Z tym wiążę się ciekawa historia, gdyż moi rodzice podobno bardzo chcieli mieć dziecko. Bardzo się starali, ale cały czas nic... Moja matka postanowiła iść do lekarza okazało się wtedy, że nie może mieć dzieci. Obydwoje się załamali. Pomimo tego, dalej bardzo mocno się kochali. Przysięgam, jeszcze nigdy nie widziałam tak kochających się osób. Do teraz marzę, żeby ktoś patrzył na mnie tak jak tata na mamę. Dobra mniejsza z tym...To nie była mamy wina, że nie mogła mieć. Aż pewnego razu w pracy mama zemdlała, tata szybko zawiózł ją do szpitala. Tam okazało się, że jest w ciąży. Ciąża w żadnym stopniu nie była zagrożona. Moi rodzice nie mogli w to uwierzyć, to po prostu był cud- dar od Boga. Od tamtej chwili tata mówi na mnie promyczek, że jestem jego promyczkiem nadziei.






*Witam kochani! Kolejny rozdział już za nami. Miłego czytania. Do następnego! :*


Musi być lepiej~ Bangtan BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz