Rozdział 27

152 13 0
                                    

*Na wstępie, chciałam przeprosić wszystkich moich czytelników za dłuższą nieobecność, jednak nauka wzywa i nie miałam czasu, żeby dodać jakikolwiek rozdział, więc wybaczcie. Jeśli przez kilka dni znów będę nieobecna, zapewne będziecie wiedzieć co robiłam :D To pierwsza sprawa. Druga jest taka, iż pewnie wszystkie Army już wiedzą nasz kochany Jeon Jeongguk ukończył dziś (czas koreański: wczoraj) szkołę. A więc gratulujemy ukończenia szkoły i z pewnością bardzo dobrych wyników i życzymy dalszego rozwijania się.

Zapraszam wszystkich na rozdział niżej :*





Jungkook

Zobaczyłem moją małą siostrzyczkę wbiegającą do pomieszczenia kompletnie załamaną. Naprawdę się zaniepokoiłem. Cóż takiego mogło się stać. Co prawda nie chciałem się wtrącać w nieswoje sprawy, lecz to nie dawało mi spokoju. Kto cały czas rzuca jej kłody pod nogi?

Bez zastanowienia poszedłem spróbować porozmawiać z jej ojcem.



-Przepraszam.-podszedłem bliżej. Wtedy zobaczyłem mężczyznę również kompletnie zdołowanego jak Soomin.

-Chodź Jungkookie.-starał się pokazać, iż jest wszystko okej, jednak nie za dobrze mu to wychodziło.

-Naprawdę nie chcę się wtrącać w pana i Soo sprawy.-powiedziałem grzecznie.-Ale...Martwię się o nią. Ujrzałem ją przed chwilą całą zapłakaną.

-Ehh.-westchnął.-To bardzo ciężka sprawa. Dowiedziała się po wielu latach, że jej własna nie chcę powrócić do jej życia.-czułem jak załamuje mu się głos. Wtedy coś we mnie pękło.

Jak można być takim człowiekiem? Ta dziewczyna tyle przeszła i znów ktoś ją krzywdzi. Ktoś łamie jej serce. I ta osoba nie zasługuję na miano matki, bo powiedzcie co to za matka, która odrzuca własne dziecko?

Ciężko mi było cokolwiek z siebie wydusić. Pan Min szybko to zauważył i sam zaczął:

-Zależy ci na niej prawda?- to pytanie kompletnie zwaliło mnie z nóg. O mały włos, a zakrztusiłbym się własną śliną.

-Bardzo się zaprzyjaźniliśmy.-odpowiedziałem zgodnie z prawdą.-Jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałem. Świetnie się rozumiemy.

-Zmieniła się dzięki tobie.-Ojciec Soo uniósł lekko kąciki swoich ust.

-Nie potrafiłem patrzeć jak cierpi, więc starałem się dać jej dobre rady i umilać jej pobyt tutaj.-odwzajemniłem uśmiech.

-Jungkookie wiedziałem, że zawsze mogę na was liczyć. Jesteś super chłopakiem jak reszta twoich przyjaciół. Twoja przyszła żona będzie z tobą naprawdę szczęśliwa. Życzę ci tylko... Patrz uważnie!-nakazał.-Abyś znalazł porządną kobietę, która będzie z tobą na dobre i na złe. Byście stanowili kochającą się rodzinę do końca waszych dni.

-Bardzo panu dziękuję.-uszczęśliwiły mnie jego słowa.

Co tu dużo powiedzieć...Od zawsze lubiłem tego mężczyznę. Jest naprawdę dobrym, poukładanym i rozsądnym facetem. Życie dało mu porządnego kopa, lecz pomimo tego nie poddaję się i walczy. Bo ma dla kogo. Dobrze się nami zajmuję i dają mu za to myślę, iż odpowiednie wynagrodzenie. Kiedy trzeba umie pożartować, kiedy trzeba porządnie się na nas wydrze a znów innym razem można porozmawiać z nim o każdym problemie. Soo straciła mamę, ale ma wspaniałego ojca. A za to trzeba dziękować.

-Trzymaj się.- facet wstał i uścisnął mi dłoń.- Będę już się zbierał.

Już chciał odejść, jednak coś go jakby powstrzymało.

-A jeszcze jedno.-zwrócił się do mnie ponownie.-Chciałbym, aby Soo pozostała u was jeszcze trochę. Nie będzie z tym żadnego problemu?

Na samą myśl o tym miałem ochotę zawiesić się temu mężczyźnie na szyi i ucałować. Cała nasza 7 uwielbia spędzać czas z tą małą, wredną a zarazem pozytywną osóbką. Byłem bardzo podekscytowany tym, że jeszcze przez pewien czas dziewczyna z nami będzie.

-Jasne!-podniosłem głos.-Nie będzie żadnego problemu. Hyung z pewnością się zgodzi.

-Dziękuję wam bardzo. Wam również życzę odpoczynki. W razie jakiegokolwiek problemu, jestem cały czas pod telefonem.-odszedł.

-Do widzenia!-ukłoniłem się.

Musi być lepiej~ Bangtan BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz