Prolog

868 66 4
                                    

Sasu

Zimowy wieczór. Wielkimi krokami zbliżają się święta. Ja natomiast nie czuję tej magii świąt. Nie rozumiem jak można się cieszyć z tak błahych rzeczy jak prezenty czy choinka. Dla mnie najważniejsza od zawsze była tylko rodzina. Niestety w pewne święta zostałem sam i tak jest do dziś. Nawet mój obecny partner nie jest w stanie zachęcić mnie do świętowania z jego bliskimi. Kładę głowę na poduszce i spoglądam w okno. Gwiazdy jedna po drugiej zaczynają rozświetlać nocne niebo. Poczułem jak po moim kręgosłupie przechodzi dreszcz. Dzwonek do drzwi rozbrzmiał w całym domu. Zmuszony podniosłem się z łóżka i zszedłem na dół.   

Naru


Mieszkanie w którym spędziłem większość swojego życia zachowało się w dość dobrym stanie. Odetchnąłem i zabrałem się za sprzątanie. Ta czynność nie należała do moich lubionych i zajmowała zdecydowanie za dużo czasu. Ruszyłem schodami na górę. Mijając pokój w którym go zgwałciłem nie mogłem oddychać, a z moich ust poleciała para. Oparłem się o ścianę słysząc jego krzyki. Zakryłem uszy dłońmi i próbowałem zagłuszyć to wszystko własnym krzykiem. Nie wiem ile tak siedziałem bujając się w przód i w tył. Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Spojrzałem w górę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam wszystkich w drugiej części. Wiem prolog krótki i nudny. Postaram się pisać regularnie, ale nie wiem czy mi się uda. Mam nadzieję że ta część także wam się spodoba.

Anioł bez skrzydeł  (TOM 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz