Rozdział 4

461 56 21
                                    

Sasu

Uchyliłem lekko powieki powoli wracając do świata żywych. Rozejrzałem się w okół. Znajdowałem się w szpitalu. Białe ściany jak i sufit odbijały nieprzyjemnie jasne światło od którego zaczęły mnie boleć oczy. Leżałem na szpitalnym łóżku, które nie było za wygodne, ale dało się wytrzymać. Bolała mnie głowa i lewa ręka. Przymknąłem oczy. Moja ręka natrafiła na coś miękkiego. Ktoś mruknął z zadowolenia. Natychmiast otworzyłem oczy i spojrzałem na prawą dłoń. Była ona zanurzona w blond włosach. Uśmiechnąłem się widząc Naruto. Jednak mój uśmiech natychmiast znikł, kiedy przypomniałem sobie co powiedział w noc Wigilijną. Chciałem cofnąć rękę. Jednak on mnie zatrzymał. Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy, kładąc sobie na policzku moją dłoń. Zobaczyłem łzy w jego oczach. Natychmiast odwrócił głowę i wstał.

-Przepraszam - powiedział wpatrując się w okno.

-Za co przepraszasz? - zapytałem nie rozumiejąc o co mu chodzi.

-Za to co się stało te cztery lata temu i za te ostatnie tygodnie. To prze zemnie byłeś w śpiączce. To moja wina że przez cztery lata żyłeś w strachu. To wszystko moja wina. Ja... Ja nie zasługuje na taką osobę jak ty. Jestem potworem.  - słyszałem jak łamie mu się głos.

Chciałem do niego podejść, ale nie mogłem przez te wszystkie urządzenia.

-Przestań nie mogę tego słuchać. To co wydarzyło się tamtego dnia było wynikiem twojej wewnętrznej złości. Wiem wszystko o twoim alter ego. Rei mi o tym powiedział. Nic nie mogłeś zrobić. To on mnie wtedy skrzywdził, a nie ty.

-To nie zmienia faktów że na rękach miałem twoją krew i zamiast zostać z tobą uciekłem jak tchórz. 

Nie wiele myśląc zacząłem odpinać wszystkie kabelki. Syknąłem kiedy wyrwałem sobie wentyl z przedramienia. Naruto odwrócił się w moją stronę i natychmiast do mnie podszedł.

-Co ty robisz?

-Zamknij się!! Już n ie mogę tego słuchać. Mam ochotę ci zajebać. 

Spojrzał na mnie w taki sposób że po plecach przeszły mi dreszcze. Uśmiechnął się i nachylił w moją stronę.

-Wal. Zasłużyłem na to. 

Przymknął oczy. Chwyciłem go za koszulę przyciągając do siebie. Korzystając z okazji złączyłem nasze usta. 

Naru

Zamknąłem oczy czekając na cios, ale zamiast tego poczułem szarpnięcie. Zaskoczony nie zdążyłem zareagować. Sasuke połączył nasze usta. Przez chwile nie mogłem się ruszać. Mimo że rozum podpowiadał mi że powinienem go odepchnąć nie zrobiłem tego. Przeciwnie bardziej go do siebie pogłębiając pocałunek. Nie miał na sobie koszulki. Delikatnie położyłem dłonie na jego brzuchu i klatce piersiowej. Jęknął kiedy zahaczyłem palcem o jego sutek. Natychmiast oprzytomniałem i cofnąłem się trzymając dłoń na twarzy. 

-Naru? - usłyszałem wahanie w jego głosie. 

-To nie powinno się stać. 

Odwróciłem się w stronę drzwi i szybko opuściłem pomieszczenie. Zaraz za drzwiami szpitala puściłem się biegiem. 

Sasu


Uciekł. Znowu. Odetchnąłem próbując uspokoić swoje rozszalałe emocje. Na końcu zawsze jednak pozostawał smutek i ból. Położyłem głowę na poduszce i wezwałem pielęgniarkę, która zaraz się pojawiła. 

-Jak się pan czuje?

-Dobrze. Chcę się wypisać na żądanie. 

-Zaraz zawołam lekarza. 

Pokiwałem głową i wstałem. Zacząłem się powoli ubierać wtedy przyszedł lekarz.

-Proszę poczekać. Muszę pana zbadać. Był pan w śpiączce ponad miesiąc.

-C..Co?! 

Zaskoczony spojrzałem na lekarza. Co prawda Naruto dokładnie nie określił ile spałem, ale nie sądziłem że mnie okłamie. Lekarz zaczął mnie badać.

-Ten chłopak co u mnie był, często tu przychodził? - zapytałem

-Mówi pan o Naruto? Tak siedział u pana przez cały czas. Osobiście musiałem go wygonić, kiedy przez trzy dni nie odchodził od pana łóżka. 

Pokiwałem głową. Nie wiedziałem co myśleć na ten temat. Naruto był nie do odgadnięcia. Najpierw każe mi się trzymać od siebie z daleka, a potem siedzi przy mnie narażając swoje zdrowie. Odetchnąłem spoglądając na doktora. 

-Z tego co widzę to nic panu nie jest, ale proszę nie nadwyrężać ręki. 

-Dobrze. To oznacza że mogę iść do domu.

-Oczywiście. Proszę podejść do rejestracji żeby podpisać wypis. - powiedział i wyszedł

Szybko pozbierałem swoje rzeczy i ruszyłem do rejestracji. Tam miałem sporo papierów do podpisania, ale już wkrótce mogłem opuścić budynek. W drzwiach wpadł na mnie chłopak o oczach takich samych jak Naruto. 

Anioł bez skrzydeł  (TOM 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz