#1

163 15 22
                                    

  Dzisiaj jest pierwszy dzień nowej szkoły. Kto by pomyślał, że będę uczęszczała do publicznego liceum. Wciąż o tym myślałam, bo była to moja decyzja. Rodzice dalej nie mogą się z tym pogodzić. Jak na dziewczynę z bogatej i dobrze wykształconej rodziny uważają, że powinnam uczęszczać do prywatnej szkoły i otaczać się podobnymi do siebie ludźmi. Natomiast mój starszy brat i jego dziewczyna są przeciwnej myśli, dlatego postanowiłam się do nich przeprowadzić na czas liceum. Zapisując się do tej szkoły chciałam zacząć żyć jak zwykła nastolatka a w dodatku miałam tutaj swój wymarzony profil- teatralny.  Nie chciałam się z nikim zaprzyjaźniać, ponieważ wiedziałam, że prędzej czy później będą oni zazdrośni i wykorzystają fakt, że jestem bogata.

Rozpoczęcie miało się odbyć na sali gimnastycznej. Kierując się intuicją poszłam więc przed siebie. W ten sposób ją odnalazłam. Zaczęła się długa przemowa dyrektorki przekazywana przede wszystkim dla klas pierwszych. Uwzględniwszy w tym cały regulamin rozkazała rozejść się do swoich sal w których czekali na nas nasi nowi wychowawcy. Teraz wystarczyło jej poszukać, co okazało się praktycznie niemożliwe. Szkoła była na prawdę duża.

- Gdzie ma 1a?..- zapytałam się jakby siebie samej.

- Sala 34.- odpowiedział mi głos zza moich pleców. Odwróciłam się. Był to wysoki ciemny blondyn o ciemnoszarych oczach.

- Ta. Wiedziałam.- uśmiechnęłam się chamsko.

- No to prowadź.

- Jak miło, że będziemy razem w klasie.- powiedziałam sarkastycznie.

- Prowadź. Panie przodem.- mówił jak do idiotki kompletnie lekceważąc to co właśnie powiedziałam. Nie byłam pewna gdzie iść, ale w końcu zdecydowałam się skręcić w lewo.

- Gdzie ty leziesz? Tam!- oznajmił trochę zirytowany pokazując palcem kierunek.

- Właśnie chciałam tam iść.- nie wiedziałam co innego mam powiedzieć.

- Głupia jesteś.- stwierdził widząc niepewność w moich oczach.

- Ty też. Nie potrafisz się nawet przedstawić. - uśmiechnęłam się ironicznie.

- Takim gówniarom jak ty nie muszę się przedstawiać.- powiedział i odszedł szybkim krokiem. Po pewnym czasie odnalazłam salę i weszłam do środka, ponieważ byłam już spóźniona.

- Jak się nazywasz? - zapytała pani Knightley- moja nowa wychowawczyni.

- Alison Liddle - odpowiedziałam zdecydowanie i w tym czasie zaczęłam słyszeć szmery dochodzące z ogółu klasy. Możliwe, że wszyscy zaczęli o mnie rozmawiać widząc, że jestem od nich inna.

- Nie mamy jeszcze wystarczającej ilości ławek. Proszę, usiądź z Noah.- powiedziała wskazując na ostatnie miejsce. Był to ten sam chłopak z którym kłóciłam się przed chwilą na korytarzu. A więc miał na imię Noah. Niezbyt zadowolona zgodziłam się i usiadłam. Pani Knightley bardzo krótko i zwięźle opowiedziała co będziemy robić w tym roku szkolnym i jakie projekty będziemy musieli wykonać. Już na pierwszych zajęciach można było zauważyć, że nie lubiła ona ciągnąć zbyt długo jednego tematu, dlatego wszyscy spodziewali się szybkiej i trudnej pracy na lekcjach. Gdy wychodziłam z sali zatrzymała mnie bardzo ładna brunetka o czarnych oczach wraz z niewiele wyższym od niej zielonookim szatynem.

- Hej, jestem Nicole, a ty musisz być Alison?- zapytała podekscytowana.

- Tsa.- mruknęłam.

-  A to mój najlepszy przyjaciel, Aiden.- dopowiedziała.

- Hmm, w porządku. -zobaczyłam, że dziewczyna posmutniała. - Co jest?

- Chyba nie chcesz tu nikogo znać. Dajesz to wszystkim do zrozumienia.- stwierdziła.

- Po czym tak uważasz?

- Po tym jak cynicznie patrzysz się na innych. Jednak mam nadzieję, że jesteś chociaż trochę inna niż ci wszyscy bogacze i, że się zaprzyjaźnimy.

- Nie trzymaj jej już. Widzisz, że nie chce gadać. - powiedział do niej Aiden.

Pożegnali się i odeszli. Ja również zdecydowałam się iść do domu zanim spotkam Noah. Od tej chwili zaczęłam nowy rozdział w swoim życiu. Będę codziennie przemierzać nową drogę z domu do szkoły i ze szkoły do domu. Była ona bardzo podobna do tej, którą szłam kiedyś, kiedy mieszkałam jeszcze z rodzicami. Prowadziła ona przez park i obok pięknego jeziora. Kiedy teraz na nią patrzę obawiam się, że nie ucieknę od nostalgicznych wspomnień z mojego dzieciństwa. W mojej starej okolicy bawiłam się tam z moim jedynym przyjacielem Nathanielem. Byliśmy do siebie bardzo podobni. Obaj pochodziliśmy z zamożnych rodzin dlatego rozumieliśmy się jak nikt inny. Pewnego dnia przyszedł do mnie, a łzy spływały mu po policzkach. Powiedział wtedy, że jest tutaj po raz ostatni. Cała jego rodzina musiała wyjechać do Waszyngtonu, ponieważ jego ojciec miał pewien problem w pracy. Kilka miesięcy później wysłał mi list z załączonym zdjęciem pięknej willi z basenem. Był to jego dom. Ta kartka, którą otrzymałam była ostatnim śladem jaki mi po nim został. Ponieważ moi i jego rodzice mieli zawsze dobry kontakt pytałam się często mamy czy przypadkiem Nathaniel nic nie przysłał, jak się czuje oraz co robi. Za każdym razem dostawałam taką samą odpowiedź czyli, że ma się dobrze i nic od niego nie dostaliśmy.

Wychodząc z parku doszłam do jeziora. Pomyślałam o Dylanie. Rok temu byłam z nim w bardzo podobnym miejscu na spacerze. Tylko raz, ale byłam i zapamiętałam to bardzo dobrze. Na wycieczce kiedy wyznałam mu miłość, powiedział, żebyśmy zostali przyjaciółmi. To samo mówił rok temu tylko w innej intencji.

Doszłam do domu. Mojego brata jeszcze nie było, ponieważ pracował. Weszłam do środka i zdjęłam buty. Zajrzałam do kuchni gdzie pachniało najrozmaitszymi potrawami. Po chwili zza rogu wyłoniła się dziewczyna mojego brata- Emma. Była dla mnie jak koleżanka z którą mogłam porozmawiać na różne tematy.

- Sama to wszystko zrobiłaś? - zapytałam pełna podziwu.

- Tak, wszystko co najlepsze. - uśmiechnęła się i podała mi rybę widząc, że siadam do stołu.

- Czemu nie zatrudnimy służącej? Oszczędziłoby się na tym czas.- oznajmiłam zdziwiona.

- Pamiętaj, że nie jesteśmy twoimi rodzicami. Nie będziemy iść na wygodę. Smakuje? -zapytała.

Pokiwałam jej tylko głową. Kiedy skończyłam posiłek poszłam do salonu, gdzie czekała już na mnie Emma.

- Jak w szkole? - spytała.

- Hmm.

- Poznałaś już kogoś?

- Mhm..Ah tak.- oznajmiłam budząc się z zamyślenia o Dylanie.

- Zaproś ich kiedyś do nas. - ucieszyła się.

W tej chwili do domu wszedł mój brat- Alan. Stojąc jeszcze w korytarzu oznajmił, że czuje rybę. Poszedł do kuchni i uśmiechnął się na jej widok. Przytulił mnie na powitanie, a Emmę pocałował w policzek. Resztę dnia przesiedziałam w swoim pokoju licząc oszczędności i rozpakowując walizkę po przeprowadzce.


❉❉❉

Mam nadzieję, że się podoba. Na początku może się to wydawać nudne ale później się rozkręci. Rozdziały postaram się dodawać co kilka dni do tygodnia. Głosujcie i komentujcie ;)/ Wiktoria❊


From Hate To LoveWhere stories live. Discover now