#2

106 10 3
                                    

Otworzyłam oczy. Przez chwilę uświadamiałam sobie, że jestem już w swoim nowym pokoju, rzeczy są rozpakowane, a ja nie wiem kiedy zasnęłam. Spojrzałam na zegarek. Była 6:30. Ubrałam się i umyłam. Przechodząc korytarzem zobaczyłam Emmę zamykającą drzwi od sypialni. Musiała dzisiaj wyjść do pracy, ale jak widać miała ją na późniejszą godzinę.

-Dzień dobry Alison.

-Cześć Em.

-Jak się spało?

-Dobrze- odpowiedziałam ziewając.

Co byś chciała na śniadanie?

-Sama sobie coś zrobię-szybko stwierdziłam, ponieważ nie chciałam jej obciążać.

-Skoro tak..-powiedziała i poszła się jeszcze na chwilę położyć.

Pod presją czasu udało mi się zrobić kanapkę z serem, której nie zdążyłam zjeść. Postanowiłam wziąć ją na drugie śniadanie po czym pakując ją do pudełka wyszłam z domu. Cudem zdążyłam do szkoły. Pierwszą lekcją okazał się język angielski. Wchodząc do tej samej klasy co wczoraj zauważyłam, że dostawili już wszystkie ławki. Chciałam usiąść jak najdalej od Noah, ale wszystkie miejsca były już pozajmowane. Została mi jedynie przedostatnia ławka i ten idiota z tyłu. I to ma być moje miejsce na stałe? Już wolałabym się zabić zamiast go znosić. Siadając usłyszałam jak chłopak westchnął, a później zmierzył mnie morderczym wzrokiem. Nicole, która siedziała z Aidenem w ławce obok zaczęła mi machać, a ja tylko przewróciłam oczami. Zaczęłam się na prawdę zastanawiać czy dobrze, że wybrałam tą szkołę i czy w ogóle potrafię żyć jak zwykła nastolatka. Za kilka minut wszedł do klasy nauczyciel. Cała lekcja przebiegła w miarę szybko i przez ten czas zapomniałam o głodzie. Dopiero dzwonek na przerwę uświadomił mi, że powinnam zjeść kanapkę. Wzięłam ją, ale Noah musiał mi ją wytrącić z ręki.

-Kurwa!

-Ha Ha! Tak Ty- zaśmiał się i zniknął.

Jak on mnie denerwuje. No super. Czyli muszę coś kupić w automacie. Kolejną lekcję mięliśmy z wychowawcą. Pani Knightley powiedziała, że będziemy potrzebować aparatów fotograficznych do jakiegoś projektu. Niestety, ale mój został u rodziców. Musiałam więc po niego pojechać. Kiedy skończyłam lekcje pobiegłam szybko do domu odłożyć torbę z książkami. Napisałam na kartce o której godzinie wrócę i w jakiej sprawie pojechałam po czym zostawiłam ją na stole w kuchni. Poszłam na pociąg i za godzinę dojechałam na miejsce.

                                                                          ☆ ☆ ☆

Idąc w stronę rezydencji państwa Liddle zauważyłam dziwnie znajomą twarz.

-Dylan?- zapytałam niedowierzając, ponieważ trzymał się za rękę z jakimś chłopakiem.

-Minęło kilka tygodni, a już mnie ledwo poznałaś?

-Co Ty tu robisz?- spojrzałam się najpierw na niego, a później na chłopaka obok.

-Wiesz czemu Ciebie wtedy odrzuciłem, prawda?

-Teraz już wiem. Mogłeś mi powiedzieć, że jesteś innej orientacji!- krzyknęłam zdenerwowana faktem, że mnie okłamywał i tym, że odpowiadał mi pytaniem na pytanie.

-Wybacz. Życzę Ci, żebyś znalazła kogoś lepszego, a i powodzenia na zawodach. Ja rezygnuję-powiedział i odszedł z chłopakiem nawet mi go nie przedstawiając. Usłyszałam, że rozmawiali na mój temat, ale nie to było teraz najważniejsze. Chciało mi się płakać, ale się powstrzymałam. Trochę zmieszana tą całą sytuacją poszłam dalej. Rodzice zauważyli mnie od razu. Wyprzedzili sprzątaczkę i zaprosili do środka. Chciałam ukryć moją rozpacz, więc przysłoniłam sobie chwilowo twarz włosami.

-Cześć, szukam aparatu-powiedziałam.

-Alison, kochanie, martwiliśmy się o Ciebie. Nie zadzwoniłaś do nas-posmutniała mama. Co prawda miałam to zrobić od razu po przeprowadzce, ale zapomniałam.

-Miałam dużo na głowie-zaczęłam się tłumaczyć.

- A tak właściwie to po co Ci aparat fotograficzny? Zaczęliśmy Ci przesyłać pieniądze. Mogłaś kupić u siebie- zdziwił się ojciec.

-Potrzebuję do projektu, a po za tym były na nim zdjęcia z Nathanielem.

Weszłam do salonu. Przez moją nieobecność nic się nie zmieniło. Wszystko było na swoim miejscu w jak najlepiej zachowanej czystości. Po herbacie i cieście przypomniałam sobie po co tak na prawdę tu przyjechałam. Rozejrzałam się. Gdzie mógł być aparat? Nie wierzę, że zapomniałam o takiej rzeczy. Poszłam na górę do swojego starego pokoju, lecz niczego tam nie znalazłam. W tym momencie stanęła za mną mama wręczając mi do ręki sprzęt. Po sprawdzeniu okazało się, że wszystkie zdjęcia zostały wykasowane.

-Co z Nathanielem?- zapytałam.

Ona nic nie odpowiedziała jakby chciała uniknąć tematu. Uśmiechnęła się tylko i wróciła do salonu. Poczułam się jakby zupełnie zlekceważyła moje pytanie. Nie ważne o czym myślała, powinna mi odpowiedzieć. Zajrzałam jeszcze na chwilę do garderoby, by upewnić się czy wzięłam wszystkie moje ubrania. Przeglądając przez chwilę rzeczy stwierdziłam, że tak. Na stoliku z cenną biżuterią mamy, ujrzałam pełny karton listów. Rodzice szybko się zorientowali, że jestem w garderobie. Tata wparował jak burza zabierając ze sobą listy.

-Co to ma znaczyć?!- zapytałam, ale i na to pytanie nie uzyskałam odpowiedzi.


✬✬✬

Mam nadzieję, że się podoba. Pospieszyłam się trochę z dodaniem tego rozdziału, ale to chyba lepiej. Głosujcie i komentujcie :D/ Wiktoria✬

From Hate To LoveWhere stories live. Discover now