#5

75 9 3
                                    

Na początku chciałam przeprosić, że nie dodawałam tak długo kolejnych rozdziałów i zapraszam do czytania. ;)

Po powrocie z wycieczki próbowałam przemyśleć plan zemsty, jednak dalej nic nie przychodziło mi do głowy. Zmierzając w kierunku szkoły zobaczyłam wychodzącego zza budynku Noah. Nie zwlekając ani chwili dłużej po prostu do niego podbiegłam i zaczęłam okładać pięściami. Musiało to wyglądać komicznie w oczach innych. Chłopak okazał się silniejszy. Odwrócił się przytrzymując mi nadgarstki i z demonicznym uśmiechem na ustach zaczął mi wykręcać ręce.

-No..Noah...prze.. przestań- powiedziałam, ale on nie ustępował.

Nagle do głowy przyszedł mi banalny, lecz nie głupi pomysł. Kopnęłam go w czuły punkt, a on zwijając się z bólu puścił mnie. Pobiegłam w kierunku szkoły, ale po kilku sekundach zauważyłam go ponownie. Był rozwścieczony. Zatrzymał mnie, przykuł do ściany i z całej siły uderzył pięścią w twarz.

-Teraz gadaj o co chodzi głupia kurwo!

Stałam przez chwilę zdumiona tak jakby odjęło mi mowę. Zaczęła mi lecieć krew z nosa, a z oczu pojedyncze łzy. Przyłożył mi jeszcze kilka razy w nadziei, że coś odpowiem.

-Głucha jesteś?

-Nie, tylko czekam aż skończysz- uśmiechnęłam się ukrywając strach.

Popchnął mnie i przywaliłam głową w ścianę. Wokół nas zebrało się trochę osób. Całą sytuacją zainteresowała się Pani Clarkson z matematyki, wicedyrektorka, która akurat spieszyła się na swoją pierwszą lekcję.

-Proszę się rozejść!- rozkazała innym uczniom- a my to sobie musimy wyjaśnić.

-Ja pierdziele- westchnął chłopak i odwrócił się do mnie- to Twoja wina.

-Noah! Obaj zostajecie po lekcjach i bez gadania!- krzyknęła.

-A.. Ale proszę Pani.. - próbowałam się tłumaczyć.

Nauczycielka już nic nie odpowiedziała znikając za drzwiami wejściowymi. Nie wierzę, że z samego rana już coś takiego musiało się stać.

Noah zmierzył mnie morderczym wzrokiem po czym poszliśmy do klasy.

-Alison?! O mój.. -przestraszyła się Nicole.

-To tylko trochę krwi. W porządku- powiedziałam przykuwając przy tym uwagę pozostałych.

-Może pójdziesz do pielęgniarki? -zapytał Aiden.

-Nie, nie ma potrzeby.

Poczułam się trochę słabiej. W tym momencie do klasy wszedł nauczyciel z angielskiego i ogłosił, że będzie odpytywał. W połowie zajęć wypadło na mnie. Wstałam i ruszyłam w kierunku tablicy. Coraz gorzej się czułam. Dostałam zawrotów głowy i mroczków przed oczami.

-Alison, dobrze się czujesz? - przestraszył się nauczyciel.

-Tak- podparłam się tablicy.

-A mi się nie wydaje.

-Przepraszam czy... czy mogę iść do toalety?- spytałam tracąc coraz bardziej siły.

-Dobrze, idź- po tych słowach zamiast wyjść szybko z klasy zemdlałam przed tablicą. Brawo ja.

Obudziłam się na ławce na korytarzu. Obok mnie siedziała zmartwiona Nicole.

-Alison nie strasz mnie tak nigdy więcej!- wykrzyczała podając mi butelkę z wodą.

-Czemu tu jesteś?

-To już nie można się martwić o przyjaciółkę?

-Przyjaciółkę?- zdziwiłam się układając sobie wszystko w głowie, lecz przerwał mi dzwonek na przerwę.

-Alison, cześć- uśmiechnęła się Emily z Andym.

Po chwili doszła również Kate z Jacobem. Wszyscy widząc w jak bardzo opłakanym stanie jestem znieruchomieli i zaniemówili.

-Co.. Co Ci się stało?- spytała Kate.

-No.. - nie dokończyłam, bo z sali akurat wychodził ten idiota. Postanowiłam nie tłumaczyć się im co tak na prawdę zaszło. Wstałam z ławki i poszłam za Noah.

-Czego chcesz?

-Najpierw pobiłeś mojego przyjaciela, a teraz mnie?!

-O co chodzi?

-Dobrze wiesz o co chodzi! Nie wierzę, że dostałam tą karę! Tylko Ty ją powinieneś mieć!

-Ha ha! Śmieszna jesteś. Fajne przedstawienie odstawiłaś w klasie.

-Nie zrobiłam tego specjalnie!

-Zamknij się! Nie mam siły słuchać twojego trajkotania!

Próbowałam się opanować, by nie doszło znowu do rękoczynów, jednak on miał inny zamiar. Przykuł mnie do ściany i zaczął dusić. Nie wiem co by się stało gdyby nie elita z 3b, która idąc moimi śladami chciała się dowiedzieć czegoś więcej. Kate spojrzała na niego morderczym wzrokiem po czym puścił mnie i odszedł. Noah posłuszny?! To niemożliwe!

-Na prawdę chcielibyśmy wiedzieć o co poszło- zmartwiła się.

Postanowiłam im powiedzieć, żeby wreszcie dali mi spokój. Po skończonych lekcjach doczekałam się swojej kary. Pani Clarkson wzięła mnie i próbującego uciec Noah do swojej sali. Oczywiście wcześniej o całej sprawie została poinformowana Pani Knightley. Wicedyrektorka usiadła przy biurku i zaczęła sprawdzać testy innych klas. Zajęliśmy miejsca jak najdalej od siebie. Gapienie się bezczynnie w ścianę było dla mnie bezsensem, dlatego matematyczka widząc jak bardzo jesteśmy znudzeni powierzyła nam segregowanie papierów. Oznajmiła, że wychodzi na dłuższy czas w ważnej sprawie. Zamknęła salę na klucz, żebyśmy nie mieli wolnej drogi do ucieczki, a przynajmniej Noah. Wszystkie papiery, które miał posortować rzucił na podłogę.

-Ty się tym zajmiesz.

-Za kogo Ty mnie masz?!

-Zamknij...

-Myślisz, że możesz sobie robić co chcesz?!

-Swoją..

-Jesteś skończonym idiotą. Z takim podejściem nigdy nie zdasz!

W tym momencie wyciągnął mnie z ławki, przykuł do drzwi, złapał za nadgarstki i namiętnie pocałował. Wyrwałam się z uścisku.

-Co..

-W końcu się zamknęłaś.

Nagle usłyszeliśmy przekręcanie klucza i pchanie z oporem drzwi, do których byłam przykuta.

-Przepraszam szanowną młodzież, ale chciałabym wejść- powiedziała Clarkson.

Szybko powędrowałam z powrotem na swoje miejsce, a Noah postanowił uciec.

Załamana matematyczka oznajmiła, że nie będzie nas tu trzymać w nieskończoność, więc mogłam pójść do domu. Mój brat jak i moi rodzice o niczym się nie dowiedzieli, a ja przez resztę dnia ukrywając swoją posiniaczoną twarz zaszyłam się w pokoju myśląc o... pocałunku z Noah?

____________________

Mam nadzieję, że się podoba. Głosujcie i komentujcie/ Wiktoria :)


From Hate To LoveWhere stories live. Discover now