Lucmione

4.1K 121 39
                                    

Dzień dobry przyjaciele!

Jak minął dzień? Ja dziś przeczytałam z tysiąc Syrmione.

Mam tu dla was Lucmione na zamówienie Maya_Uchiha

Myślę, że się spodoba.

Kolejna miniaturka pojawi się gdzieś koło 29 grudnia :)

Do następnego ;)

§|§|§|§|§|§|§|§|§|§|§|§|§

Dziewczyna stała w salonie, w Malfoy Manor, obserwując reakcję tego blond włosego arystokraty.

Właśnie przed chwilą wyznała mu miłość, a on siedzi w ciszy od 10 minut.

- Powiedz coś wreszcie! - prawie krzyknęła lekko poirytowana jego zachowaniem. - Powiedz czy mam wyjść, czy zostać, przynajmniej tyle!

Po kolejnych minutach ciszy miała dość.

Ruszyła do drzwi, a gdy pociągnęła za klamkę, ani drgneły.

Odwróciła się wiedząc, że rzucił na nie zaklęcie.

Lucjusz stał krok od Gryfonki.

- Hermiono... - zaczął niepewnie, co było do niego nie podobne i po chwili ją pocałował.

Pocałunek ten wyrażał więcej niż tysiąc słów (niczym Rafaello ;))

.
.
.

Następnego dnia Hermiona obudziła się w sypialni Lucjusza i zanim przypomniała sobie cokolwiek z wczorajszego dnia i nocy, mężczyzna mocniej ją przytulił.

- Wiesz dlaczego tyle się wczoraj zastanawiałem? - usłyszała po chwili.

- Nie, ale chciałabym wiedzieć.

- Granger... Ja jestem sługą Czarnego Pana, śmierciożercą. Jeśli on dowie się o tobie... O tym, że kocham czarownicę...

- Szlamę. - wtrąciła dziewczyna.

- Poza tym jestem szpiegiem! Jak się dowie zabije i mnie i ciebie, rozumiesz?

- Rozumiem , ale nie chcę żyć bez ciebie obok.

- Ja też nie, dlatego będziemy się ukrywać, a tobie włos z głowy nie spadnie.

Kilka miesięcy później.

Hermiona stała przed kominkiem w gabinecie Lucjusza.

- Dziś nasze drogi muszą się rozejść. - powiedział blondyn, wchodząc do pomieszczenia.

- Dlaczego już teraz? Jeszcze tydzień do zaplanowanego ataku! - mówiła zdenerwowana.

- Voldemort chcę mieć przy sobie wszystkich śmierciożerców, jesteśmy mu teraz potrzebni bardziej niż wcześniej - odpowiedział arystokrata. - Ja, Severus...

Po jej policzku spłyneła jedna, samotna łza.

- Czyli zobaczymy się dopiero w czasie ostatecznej bitwy?! A jeśli coś ci się stanie!

- Jeśli coś mi się stanie, umrę z myślą, że zgodziłaś się za mnie wyjść - rzekł.

Widać było w jego oczach strach.

Blondyn bał się tego dnia, w którym okaże się kto wygra i czy jeszcze kiedyś się zobaczą.

- Wyjdę za ciebie Lucjuszu, ale przeżyjesz, weźmiemy ślub i razem ze mną będziesz patrzył na miny Rona i Harry'ego, gdy się o nas dowiedzą! - Granger mówiła coraz bardziej łamiącym się głosem.

Malfoy lekko się uśmiechnął i ją przytulił.

W tamtej chwili myślała tylko o tym, by tych ramion i tego mężczyzny nigdy jej nie zabrakło.

Kilka chwil później znaleźli się w Hogwarcie, gdzie udali się na spotkanie zakonu.

.
.
.

Tydzień później się zaczęło.

Voldemort zaatakował, w powietrzu latały zaklęcia.

- Crucio
- Avada Kedavra
- Drętwota

Hermiona walczyła pomagając przyjaciołom, Lucjusz walczył z profesorami.

Niedługo później Harry pokonał Czarnego Pana i wszyscy razem cieszyli się z wygranej.

Neville wyznał miłość Lunie.
Ron-Lavender.
Harry oświadczył się Ginny.
A Granger w spokoju mogła oddać się w ramiona Malfoy'a bez obawy, że ktoś może jej go odebrać.

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~

- Czy ty Hermiono Jean Granger bierzesz sobie tego oto mężczyznę Lucjusza Malfoy'a za męża i ślubujesz mu wierność, miłość i przysięgasz, że nie opuścisz go, aż do śmierci. - mówił Dumbledore, który udzielał im ślubu.

Byli wszyscy.

Cała rodzina Weasley, Harry, cały zakon, połowa uczniów z Hogwartu, z ministerstwa, a nawet Syriusz, który jeszcze tydzień temu nie wychodził z domu z powodu odniesionych obrażeń podczas wojny.

- Tak. Przysięgam. - Gryfonka odpowiedziała z uśmiechem.

- Czy ty Lucjuszu Malfoy bierzesz sobie tę oto kobietę Hermione Jean Granger za żonę i ślubujesz jej wierność, miłość i przysięgasz, że nie opuścisz jej, aż do śmierci.

- Tak. - powiedział blondyn i zanim Albus wymówił słowa "możecie się pocałować", młoda para studiowała swoje usta.

Rok później na świat przyszła mała Nina Malfoy, która w 100% wdała się w tatusia.

Lucjusz był tak szczęśliwy, że biegał po szpitalu i krzyczał, że ma córkę, jeszcze długo po jej narodzeniu.

Nawet Draco przez pewien czas był zazdrosny o młodszą siostrę, ale teraz nie ma dnia, żeby się z nią nie bawił.

11 lat później.

- Mamusiu? Myślisz, że Nina ma szansę zostać Gryfonką? - spytał 8 letni Bruno, brat Niny.

- Oczywiście, że mam! - wtrąciła się wyżej wymieniona. - Ale trafię do domu węża! Tata wam to potwierdzi!

- Nie wątpię. - brunetka się zaśmiała. - Jesteś jego małą kopią.

- Masz rację kochanie. - Lucjusz podszedł do żony i pocałował ją w czoło, na co Bruno się skrzywił.

- Za to ty jesteś mój! - Hermiona ucałowała syna.

Od zawsze Bruno wolał spędzać czas z mamą, a Nina z tatą.

Oboje mają odmienne charaktery, zupełnie tak jak ich rodzice i nigdy nie potrafią się dogadać.

Państwo Malfoy ostatni raz pożegnali się z córką zanim Express do Hogwartu ruszył i czekali, aż zniknie z zasięgu ich wzroku.

Następnego dnia otrzymali list od Niny z informacją, że trafiła do Slytherinu i, że zaprzyjaźniła się z Jamesem Potter'em oraz Chris'em Weasley'em.

- Kolejna złota trójca. - warknął Lucjusz, gdy się o tym dowiedział.

- To tylko dzieci. - uśmiechnęła się Hermiona, siadając mu na kolanach.

- Ty też byłaś dzieckiem! I tyle razy wpakowałaś się w kłopoty, że dziwi mnie, iż nie wywalili Cię z tej szkoły!

- Ale nie wywalili! Niny też nie wywalą, przecież jest grzeczna.

Jednak tak nie było.

Pani Malfoy nie mogła przestać się śmiać, kiedy w następnym liście Nina napisała, że prawie wyrzucili ich z Hogwartu.

A pan Malfoy wpadł w szał.

Mimo wszystko oboje są szczęśliwi, że pomimo przeciwności losu, są kochającym i wspaniałym małżeństwem.

Miniaturki rodem z Hogwartu | HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz