1...2...3..Karuzela kręci się w kółko i kółko, mieszając ze sobą wszystkie emocje.Zaraz zwymiotuję. Mój rumak traci siłę, chce skończyć tą podróż. Powietrze pełne waty cukrowej i smutku, napiera na moją twarz. Rumak odkleja się od karuzeli i pędzi przed siebie. Wyrywamy się, z rąk monotonności. Wokół nas sama natura, tylko my jesteśmy plastikowi. Plastikowa dziewczynka z plastikowym konikiem. Chcemy stać się prawdziwi, w tym sztucznym świecie. Zrzucamy z siebie wszystkie dekoracje, jesteśmy dziwadłami, ale to nic wszyscy jesteśmy dziwadłami. Koń nie jest już jednorożcem, ja nie jestem tylko lalką. Przeobrażamy się w szarą masę, w piękną masę. Róż, jest szarością, cekiny piegami, my ludźmi a ludzie nami. Świeżość powietrza, uwalnia mój węch, czuje, gorycz życia, ale to nic. Kopyta rumaka swobodnie się poruszają. Nie stoimy w miejscu, biegniemy przed siebie. Kółko zmienia się w nieskończoną kreskę. Smutny uśmiech jest teraz szczęśliwym smutkiem. Nie musimy nic udawać. Koń się płoszy, zaraz coś stoi nam na przeszkodzie. Każda bajka ma swój zły charakter, każdy trzyma w sobie złość. Twarz pokrywa się makijażem, ktoś nami steruje. Doczepił rumakowi róg, przykleił mnie do karuzeli. To życie. Niestety, nie możemy być prawdziwi, dlaczego nie możemy być prawdziwi? 1....2....3