Rozdział 14

18K 1.4K 470
                                    

Ekscytacja pobytem w Ameryce nie pozwalała mi zmrużyć oka, a gdy cudem udało mi się przysnąć, drzwi do naszego pokoju otworzyły się i do pomieszczenia niczym nieposkromiony huragan wpadł Yuuji i trzasnął za sobą drzwiami po czym oparł się o nie dysząc głośno. Spojrzałem w jego stronę ciągle obejmując Yoshidę, a szatyn spojrzał na mnie.

-Co żeś przeskrobał? - Zapytałem śmiejąc się pod nosem, gdy zobaczyłem jego minę.

-Ja? Nic! Ja tylko... Się tu... chowam- wydyszał, a ja dopiero teraz zauważyłem, że szatyn trzyma w jednej ręce pistolet laserowy i ma na sobie kamizelkę.

- No bez jaj! Paitball laserowy, a ja o tym nie wiem?! - ostrożnie ułożyłem głowę Yoshidy na poduszce i wcisnąłem mu między ręce kawałek kołdry, w którą wtulił się przez sen. Chwilę później zszedłem z łóżka i ruszyłem w stronę szafy, z której wyciągnąłem czarną koszulkę, bluzę i spodnie.

Yuuji uśmiechnął się szeroko na ten widok, a ja kilka sekund później wszedłem do toalety i przebrałem się. Zmieniając koszulkę usłyszałem jak drzwi otwierają się oraz szepty, które łączyły się w krótką rozmowę, której nie byłem w stanie dosłyszeć.

Gdy wyszedłem z pomieszczenia, a przyjaciel czekał już na mnie w dalszym ciągu z szerokim bananem na twarzy, jednak teraz w drugiej ręce trzymał dodatkową kamizelkę i pistolet.

-To był niecny plan... Prawda?- Zaśmiałem się odbierając od przyjaciela wyposażenie do gry.

-No raczej, nie inaczej... Bo co to za gra bez ciebie? - zaśmiał się cicho, a ja ubrałem kamizelkę. Chwilę później spojrzałem na śpiącego Yoshidę, a Yuuji w tym momencie zaczął mi tłumaczyć z kim jestem w drużynie.

Gdy mieliśmy już wychodzić, wróciłem się szybko po czym delikatnie musnąłem czoło jasnowłosego i wyszedłem na korytarz, gdzie czekał już na mnie szatyn.

Biegaliśmy po całym budynku jak wariaci, strzelając do siebie laserami. Sam trener śmiał się na nasz widok i pytał jakim cudem chce nam się jeszcze biegać, po tak długiej podróży. Właściwie żaden z nas nie miał pojęcia, więc wspólnie stwierdziliśmy, że to urok Ameryki tak na nas działa.

Nie grało tylko kilka osób. Może cztery, w tym niebieskooki, który zapewne spał sobie teraz w najlepsze na mieciutkim łóżku, jak i na pewno pozostała trójka chłopaków.

Gra trwała nieustannie do trzydziestu minut po północy. Wtedy coraz więcej chłopaków zaczęło robić się zmęczonych. Przy odkładaniu sprzętów na ich odpowiednie miejsce wspólnie ustaliliśmy, że jutro, tak samo jak każdego wieczoru będziemy tak grać. Każdy zawodnik z naszej drużyny lubi tę grę, więc wszystkie albo przynajmniej większość zaplanowanych wieczornych spotkań towarzyskich bedziemy spędzać, na bieganiu jak nienormalni po pensjonacie w kamizelkach i z pistoletami w rękach.

***

Wszedłem do mojego pokoju, który dzielę, z moim "bratem" i zacząłem ściągać bluzę, a następnie koszulkę i przebrałem się w tą, którą miałem na sobie wcześniej, zanim Yuuji odwiedził nasze skromne progi.

Gdy miałem przebierać spodnie usłyszałem ciche chrząknięcie, dlatego spojrzałem w stronę źródła tego dźwięku. Oczywiście był to Yoshida, który siedział na łóżku i przyglądał mi się.

-Przepraszam... Myślałem, że śpisz- powiedziałem idąc w stronę łazienki. Po szybkim przebraniu spodni wyszedłem i usiadłem na łóżku, wcześniej biorąc do ręki butelkę wody którą kilkoma łykami opróżniłem do połowy. Cały czas czułem na sobie wzrok Yoshidy.

- Gdzie byłeś?- Zapytał przysuwając się do mnie.

- Grałem w paitball- odpowiedziałem, a nastepnie zadałem pytania.- A czemu pytasz? Długo nie śpisz?

-Mniej więcej od godziny. Martwiłem się o ciebie, wiesz? -Spuścił głowę. - Mogłeś mnie obudzić i powiedzieć, że idziesz...

- Ale tak dobrze ci się spało. Grzechem byłoby cię obudzić. -Poglaskałem jego policzek i uniosłem jego twarz do góry. -Uśmiechniesz się?- Musnąłem jego nos, na co ten zarumienił się i uśmiechnął lekko.

-Następnym razem powiedz mi jak będziesz wychodził... Dobrze? -Przytulił mnie mocno, a ja odwzajemniłem jego gest.

-Jasna sprawa- odpowiedziałem. -Chcesz iść spać?

- Nie, nie jestem jakoś bardzo zmęczony- odpowiedział, po czym dodał- Ale jak ty chcesz, to się nie krępuj.

- Mi też się nie chce. Co robimy?

-O tej porze nie mamy za dużo do wyboru- zachichotał. - Oglądnijmy jakiś film na telefonie.

-Okay, a jaki?- Zapytałem włączając przeglądarkę w telefonie.

-Może "Dziewczyna z pociągu"? Nie mam ochoty na horror, ani na typowe romansidło, a ten film wydaje się odpowiedni - powiedział, a ja wystukałem wybrany przez niego tytuł filmu.

Oglądaliśmy kinową wersję adaptacji książki, którą przeczytałem kilka tygodni temu w pełnym skupieniu, a Yoshida przez  cały czas wtulał się we mnie. Gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe wyłączyłem przeglądarkę i sprawdziłem godzinę. Dochodziła druga nad ranem, dlatego po odłożeniu urządzenia na szafkę nocną i kilkunastu minutach rozmowy o jutrzejszym planie dnia, zasnęliśmy.

***

Obudził mnie dźwiek otwieranych drzwi. Leniwie przetarłem oczy i spojrzałem w ich stronę, a tam dostrzegłem Yuuji'ego.

-A ty co? Stały gość? -Ziewnąłem i ponownie przetarłem oczy.

- No bo u was jest balkon i macie widok na wodę, a teraz jest wschód słońca- powiedział ruszając w stronę szklanych drzwi balkonowych, jednak zanim je otworzył zawiesił wzrok na mnie i białowłosym. - No mówiłem, że będzie yaoi na żywo- zachichotał i wyszedł na zewnątrz.

-Dzień dobry...- usłyszałem zaspany głos niebieskookiego.

-Cześć Yosh! - Uśmiechnąłem się do niego.

-Co tu robi Yuu?- Zapytał, gdy zauważył go za drzwiami balkonowymi.

-Ogląda wschód słońca- odpowiedziałem, a chłopak zerwał się z łóżka na te słowa. -A ty gdzie idziesz?

- No jak to? Do Yuuji'ego! Wschody słońca są genialne! -Powiedział wychodząc boso na balkon, a ja po chwili dołączyłem do chłopaków. Zauważyłem Yoshidę przeskakującego z nogi na nogę, gdyż płytki były chłodne.

-Yosh! Chodź na barana! -uśmiechnął się do niego szatyn, a po chwili białowłosy znajdował się roześmiany na ramionach Yuu.

-Akiś! Zrób nam moim telefonem zdjęcie na tle wody! - niebieskooki posłał mi uśmiech a ja ruszyłem do pokoju po jego telefon. Po kilkunastu sekundach wróciłem na balkon i zrobiłem chłopakom zdjęcie. -Aaaakiiiiś... A z tobą też takie chcę! - Białowłosy wskoczył na moje ramiona, a ja podałem jego telefon szatynowi, który zrobił nam zdjęcia.

Kilkanaście minut później Yuuji poszedł do swojego pokoju, gdzie miał się przebrać na poranny trening. Gdy wyszedł ja również zacząłem się przebierać w strój do ćwiczeń, a Yoshida w swoje codzienne ubrania i razem ruszyliśmy na halę.

Hejoooo! :3
Przychodzę dziś do Was z kolejnym rozdziałem! Miałam go dodać jeszcze przed świętami, ale miałam pewne problemy techniczne, że tak to ujmę... ^^"

Przy okazji już teraz chcę Wam życzyć szczęśliwego Nowego Roku, jakbym miała w najbliższym czasie niczego nie dodawać... :)

~olaclifford

I Love You "Brother" (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz