Kim jest Alicja Trwoga? Oprócz tego, że jest sobą, a dokładnie mną. Jest przeciętnie ładną blondynką z niezłym ciałkiem i świetnym poczuciem humoru. Dziewczyna bez kompleksów na swój temat. Całkiem zadowolona z siebie i swoich osiągnięć. Szara myszka i prymuska. Ukończyła prawo z wyróżnieniem. Szuka pracy. Ogólnie naprawdę zadowolona z siebie 24-latka.
Typowa dziewczyna z sąsiedztwa...Co? Raczej nie!
Jedyna córka i jedyne rozpieszczane dziecko w rodzinie. Czy to mi się podoba? Nie. Czy mogę coś z tym zrobić? Tym bardziej NIE! Rodzice...to chyba jedyna rzecz, z której zadowolona nie jestem. Bogate snoby-tak na wstępie mogę ich określić. Mama polityk, która swój autorytet nabywa zastraszając innych. Wredna, zła, leniwa i bez emocji. Nigdy jej nie widziałam uśmiechniętej w piżamie o poranku robiącą naleśniki. Tata? Jeszcze gorzej... On chyba myśli, że jestem świnką skarbonką, do której czasem wrzuci parę tysięcy, a nie córką. Typowy rekin biznesu. Nikt nie wie jak się dorobił swoich milionów i jak wspiął się tak wysoko z tą swoją opryskliwą gadką. Jednak największym zaskoczeniem w naszej rodzinie jestem ja. Wszyscy zastanawiają się jak z połączenia takich buców mogło wyjść tak miłe i spokojne dziecko. Z drugiej strony nie byłabym ździwiona faktem, że moim ojcem jest jednak jakiś miły pan listonosz, który akurat przynosił nam pocztę do domu.
Swojego szczęścia postanowiłam szukać jak najdalej od rodziny. Dość szybko znalazłam jego namiastkę kiedy przeprowadziłam się do wynajętego mieszkania w Krakowie. Wiadomo, studia, nowe miejsce, zero orientacji co gdzie i kiedy. Z pomocą przybyło moje szczęście. Roksana. Przezabawna i szalona współlokatorka, z którą mieszkam do dzisiaj. Oczywiście sama Wiśnia ( czyli Roksana) pokazała mi nowe miasto i poznała z nowymi ludźmi. Taka osoba jak ja potrzebuje takiego wsparcia, co od czasu do czasu kopnie mnie w ten nieśmiały tyłek. W ten sposób poznałam rodzeństwo Edwarda (naszego Eldorado) oraz Luizę (Luśka). Razem stanowimy paczkę albinosów. Albinosów? Tak. Nie codziennie spotyka się cztery blond głowy skaczące i robiące jakieś kosmiczne głupoty wokół siebie. Czy ja już wspomniałam, że mamy 24 lata?
Co z miłością? Z nią to nawet nie mam kontaktu. Czasem moja paczka wysyła mnie na jakieś randki w ciemno, ale i tak każda kończy się w momencie kiedy ktoś za bardzo chce mnie poznać. Czy każdy na pierwszym spotkaniu musi pytać co robią i kim są moi rodzice? Jaki jest mój ulubiony kolor? Może będzie chciał mnie przytulić!? Na to się nie zgodzę. Nie jestem jakaś dotykalska. Może to przez wychowanie, a raczej jego brak? Cały czas szukam odpowiedzi na pytanie dlaczego jestem taka nieprzystępna. Nie potrafię wyjaśnić tego co robię, a tym bardziej przestać to robić. Po prostu ta niechęć do innych wypływa z mojego serca prawdopodobnie skutego lodem.
Kończąc monolog o samej sobie, uświadomiłam sobie, że jestem aspołeczna i kompletnie nie radząca sobie z moją duszą, a także jej zniknięciem. Prawdopodobnie powinnam ją odnaleźć, ale bez niej także jestem szczęśliwa. Jestem szczęśliwa z tego co mam i jednocześnie zmęczona szukaniem tego czego nie mam. Czy te poszukiwania samej siebie kiedyś się skończą?
------------------------------------------
Witajcie!
To właśnie prolog do opowiadania "do trzech razy szukać". Myślę, że spodoba wam się nowa postać nieco nieśmiałej i nieprzystępnej Alicji :) W przyszłości zobaczycie jak rozwinie się jej wątek i czy znajdzie to czego szuka.
Jak na razie popadłam w wir kreatywności dlatego czeka was produktywny okres przerwy świątecznej :D
Całuje,
REDUNDANCJA
YOU ARE READING
Do trzech razy szukać...
Novela JuvenilSzukaj, aż znajdziesz w przypadku Alicji się nie sprawdzi. W końcu jak długo ta nieśmiała blondyneczka ma czekać na grom z jasnego nieba skoro sama może być tym gromem?