6."Kawa?"

7 0 0
                                    

13.01.17.

Już praktycznie pracuję tydzień w nowej i mogę uznać, że praca tutaj to dobra decyzja. Pan Albert zrobił na razie ze mnie swoją asystentkę. Przekazuję mi na bieżąco informacje prawne związane z firmą oraz rozwojem całego Marketu. Pomagam mu w przeglądaniu i segregowaniu wszystkich umów, pisemek i tym podobnych. Pan Albert z tego co wiem wynosi się za parę miesięcy na emeryturę i musi zamknąć wszystkie swoje sprawy i akcje. Jego postępy będą kontynuowane przez Rafała i jego córkę, która swoją drogą okazała się nie cycatą brunetką, a krótko obciętą, rudą deską. Tak. Nawet ja mam przy niej czymś się pochwalić, a nie należę do tych z wielkimi walorami. Ja jak na razie zajmuję się chronologią, papierami i lataniem non stop do szefa z jakimiś pismami do podpisania, przeczytania lub omówienia. Teraz już wiem dlaczego pan Albert nie miał już siły. Kilka razy dziennie biegam tam i z powrotem. Od biura do biura. Czasem muszę iść po coś do innych działów więc mój codzienny trening można uznać za zaliczony. Atmosfera w firmie jest nawet miła. Zaznajomiłam się z dziewczyną z recepcji i teraz chodzimy razem na lunche. Rafał wspiera mnie jak może i bardzo jestem mu za to wdzięczna. Córka pana Alberta jak na razie nie jest zbyt wylewna, ale też wydaję się miła. Jedynym problemem jest tutaj Bartek. To on wywołuje u mnie lekkie przerażenie. Zwłaszcza kiedy wchodzę do jego biura i widzę, że krzyczy i złości się na kogoś przez telefon. Od momentu rozmowy kwalifikacyjnej, nie odzywaliśmy się do siebie. Tylko ja czasem rzuciłam prośbą, aby podpisał jakieś pismo, a on kiwał jedynie głową. Chyba odpuścił sobie próbę przeproszenia mnie za to kim był w liceum.

Właśnie...kim był w liceum. Nasza znajomość wtedy była nieco przerysowana i bardzo typowa, można rzec podręcznikowa. Ja zawsze byłam szarą myszą w liceum. Nie miałam super paczki czy nawet najlepszej psiapsióły. Moi znajomi kumplowali się ze mną bo jako kujon dawałam im odpisać zadanie, albo pomagałam na sprawdzianach. Z czasem przywykłam do bycia wyrzutkiem. Chodziłam rzadko na imprezy organizowane przez elity, nie paliłam i nie piłam gdzieś w lesie i nie miałam żadnych szalonych przygód. Moje nastoletnie życie było długo do bani. Gdy nagle pojawił się on...

Bartek został przeniesiony do naszej szkoły bo w innej miał jakąś sprawę z prawem. Zawsze wplątywał się w bójki, pił alkohol, spał z wieloma dziewczynami i nie uczył się dobrze. Był łamaczem serc i totalnym dupkiem. Rasowy badboy...Był westchnieniem każdej, nawet moim. Ale jak taka szara myszka może rozkochać w sobie jakiegoś popularnego chłopaka.

Wtedy postanowiłam zakręcić się trochę w towarzystwie. Zmieniłam swój wygląd, charakter, zwyczaje. Moje oceny poleciały w dół, a zachowanie jeszcze niżej. Niestety dopięłam swego i zaczęłam kręcić z Bartkiem. Teraz wiem, że byłam jego marną dziewczyno-zabawką. Potrzebował mnie wtedy kiedy wpadał w tarapaty. Moje wewnętrzne ja się ujawniało i moje prawnicze zapędy zdołały wyciągnąć go z problemu. Po kilku miesiącach imprezowania, picia i palenia razem, postanowiłam zapytać go czy będzie moim chłopakiem. On nic nie odpowiedział tylko pomachał głową. Jednak dla mnie ważniejszy był sam fakt bycia z nim. Był moim pierwszym partnerem pod każdym względem. Potrafiłam mówić mu tryliard razy dziennie, że go kocham, a on tylko odpowiadał mi "fajnie". Był miły tylko wtedy kiedy coś miałam mu do zaoferowania, lecz gdy ja potrzebowałam pomocy to byłam niewidoczna. Niestety to nie była najgorsza część naszego "związku".

-Cholerny telefon-z mojego transu wybudził mnie dzwonek komórki. Czasami w pracy zdarzało mi się odlecieć myślami, ale zawsze mnie coś otrząsało.

-Tak słucham?-

-Rozmawiam z Alicją?-usłyszałam męski głos

-Tak. O co chodzi? I kim pan jest?-

-Och Alicjo! To ja Hubert!-czemu do mnie dzwoni i skąd ma mój numer. Halo policja?

-Och dzień dobry,  coś się stało?-

-Właściwie to mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia-

-Co to ma znaczyć?-

-Chciałbym się z tobą umówić na kawę.-

-Nie wiem czy to dobry pomysł...-

-Powiedziałem, że nie przyjmuje od mowy.-czy jego głos stał się surowszy?

-Zastano...-

-Nie zastanawiaj się. Przyjadę w poniedziałek o 15 pod twoją firmę. Liczę, że będziesz.-nie pozwolił mi nawet zaprzeczyć i od razu się rozłączył.

Czy to oznacza, że Hubert oczekuje ode mnie czegoś więcej?

A może po prostu lubi kawę?


Do trzech razy szukać...Where stories live. Discover now