Małe Stwory

154 10 1
                                    

Niestety ale musiałem wyjść z miejsca ukrycia. Powiedzmy, że była to umowa pomiędzy mną a kimś wyżej. Pewnie nigdy bym się nie zgodził gdyby nie dwóch stróżów, których mi przydzielił. Mieli mnie bronić podczas podróży do legowiska bestii, wielu bestii. Na początku czułem się niepewnie lecz z każdym następnym krokiem nabierałem pewności siebie, w końcu miałem dwóch stróżów u boku. Nareszcie dotarliśmy na miejsce, był to wielki budynek, o wiele większy niż dom lub blok mieszkalny, wyglądał na dużo starszy niż był w rzeczywistości, może był to zamysł architektów. Był już trochę podniszczony i farba która pokrywała ściany wyblakła ale mimo tego budynek ciągle prezentował się okazale. Weszliśmy tylnym wejściem, a nie głównym. Dobrze wiedziałem dlaczego, główne drzwi były od niedawna zablokowane żeby nie wypuścić tych małych stworów. W środku dołączyło do mnie więcej stróżów, więc już w ogóle nie czułem strachu, miałem tylko spełnić warunki umowy, a potem moi stróżowie odprowadziliby mnie do mojej kryjówki. Przebrałem się i pod opieką stróżów udałem się do ogromnej hali wewnątrz budynku. Stały tam, wypełniały każdy kąt tej ogromnej hali, te małe stwory. Na początku były cicho ale jak tylko mnie zobaczyły zaczęły okropnie krzyczeć, wszystkie naraz, myślałem że te krzyki rozsadzą mi głowę. Mało tego, te które były najbliżej zaczęły skakać, chciały dostać się do mnie, na szczęście ja znajdowałem się na dużym podwyższeniu na końcu hali, nie mogły mnie dostać. Jako że wraz z upływem czasu robiło się coraz bardziej niebezpiecznie, zacząłem robić to po co tu przyszedłem. Krzyki ustały, teraz te małe bestie tylko stały i patrzyły się na mnie tymi wielkimi oczami, tym pustym wzrokiem. Pot zaczął spływać mi na czoło, coraz bardziej się bałem. Kiedy skończyłem one znowu zaczęły krzyczeć, zaczęły też się wdrapywać na podest na którym byłem. Stróżowie kazali mi zacząć uciekać. Połowa z nich została żeby spróbować je powstrzymać. Druga połowa miała mnie jak najszybciej odprowadzić do kryjówki. Niestety, tamci stróżowie polegli, te stwory wydostały się z budynku i zaczęły mnie gonić. Stróżowie ich nie obchodzili, chciały dostać mnie. Biegliśmy bardzo szybko, lecz one doganiały nas. W pewnym momencie gdy były już blisko, stróżowie kazali mi biec dalej samemu, a oni mieli zatrzymać je własnym ciałem. Posłuchałem ich, nie było czasu żeby się sprzeczać, a do tego byłem blisko kryjówki. Gdy dobiegłem do drzwi, odwróciłem się na chwilę za siebie. Zamarłem, moi stróżowie leżeli na ziemi powaleni, a te stwory biegły po ich ciałach. Szybko wbiegłem do kryjówki i zaryglowałem drzwi. Siedzę tu teraz w ciemności, oparty o drzwi. Słyszę je jak walą w drzwi i krzyczą, okropnie krzyczą, namawiają mnie żebym otworzył drzwi. Nic nie widzę, boję się wstać. Jeśli wstanę one mogą wyważyć drzwi. Nie mogę nic zrobić, to koniec. Nie potrzebnie podpisałem tą umowę. Chociaż może niepotrzebnie się boję? One nie chcą mnie zabić ani skrzywdzić. To po prostu... moje fanki.

Autor: Marcin Szeregowy

CreepyPasty PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz