Czuje, że dzisiaj wydarzy się coś złego... Taka kobieca intuicja... Te słowa powiedziałam w myślach odrazu po przebudzeniu. To nie świadczy dobrze... Na śniadanie zjadłam... Całe NIC. Poprostu.. Eh to dziwne ale miałam tak złe przeczucia co do dzisiejszego dnia, że nawet sobie nie wyobrażacie. Jeju jak dobrze, że dziś sobota! Wkońcu dokończe książke i zrobie sobie małe spa... A co tam! Zaszalejemy! Nagle... Telefon. Tak to Lena.
- Siemka słońce! Wychodzisz dzisiaj ze mną i z Majką do klubu?
- Miałam inne plany na dzisiejszy dzień... Może innym razem. Dziś serio nie mam ochoty.
- No dobrze to nic... Papa buzi!
Ehh... Myśl o tym "dzisiejszym złym wydarzeniu", które podpowiada mi prorocza intuicja nie dawała mi spokoju. Wzięłam do ręki książke i zaczełam czytać... Po upływie mniej więcej godziny zasnęłam. Nie wiem nawet ile spałam ale jak się obudziłam to było już ciemno... Patrze na zegarek a tu 20.15. Kurczę trochę pospałam... I poszłam do kuchni coś zjeść, a przy okazji obejrzeć TV. Usłyszałam telefon... I to właśnie ten telefon dobrowadził mnie do łez.. Dzwoniła Lena...
- Bianka! To nie możliwe!... Nie!!!- nie rozumiałam dokładnie, ponieważ strasznie płakała...
- Lena o co chodzi!? Uspokój się i to powiedz!
- Maja... Szłyśmy do klubu i... Majka wyszła na ulice... I auto jechało... I nie moge.... Bianka! Jeśli ona umrze to nie daruje sobie tego!
I w tym momencie zrozumiałam o co chodzi... Maję potrącił samochód...
- Boże Lena! Jesteście w szpitalu?! Co mówił lekarz?!
- Mówił, że jest w bardzo ciężkim stanie i nie wiadomo czy uda się ją uratować..!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Losy Mai, Leny i Bianki w kolejnym rozdziale! 💘💗💖