Poczułam jak ktoś delikatnie podnosi mnie z fotela. Wielkie dłonie uniosły mnie i już po chwili byłam w ramionach mojego mate.
Otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na niego.Jego piękne zielone tęczówki idealnie kontrastowały z brązowymi włosami.
Patrzył w moje ślepia z wielką czułością. Ale co się dziwić? Wkońcu niesie na rękach swoje "dwa skarby".Ja no i oczywiście moja kochana córeczka. Jakby na dowód poruszyła się w brzuchu. Moja ciąża trwa od chyba miesiąca czy dwóch. A zresztą, skąd mam wiedzieć? Mój kochany mężulek nienawidzi lekarzy, więc ja też nie powinnam jego zdaniem.
I to prowadzi do tego dlaczego spałam w samochodzie mojego lubego. Ten idiota stwierdził, że powinnam "pojednać się z naturą" dla dobra dziecka. Też coś. I co jeszcze?
Przenosimy się ze starego domu w centrum miasta, na jakieś zadupie. Zajebiście.Skierowałam wzrok na mieszkanie przed nami. Ukazał mi się drewniany dom z mnóstwem okien. Ja się pytam... po kij nam tak wielki dom na środku lasu?! A to całe "zjednoczenie z naturą"?
(Kiedyś napisałam opis, ale był do dupy, więc wstawiam zdjęcia)
Po obejrzeniu prawie całego domu z moim ulochanym, przyszedł czas na pokój dziecka. Nerwowo otworzyłam ostatnie drzwi na prawo i oniemiałam z wrażenia. Jest piękny, idealny!
- Rzecz jasna to tylko pokoik dla bobasa, jak mój mały chłopiec dorośnie, przeniesie się do drugiego pokoju.- pośpieszył z wyjaśnieniami. Moim zdaniem ten jest uroczy.
- I tak myślę, że moje córeczka będzie bardzo szczęśliwa z tego pokoiku!
- To chłopiec!
- Dziewczynka! Dobra, zobaczymy! Zawrzyjmy umowę. Jeśli to dziewczynka przefarbujesz się na... różowo! Jeśli chłopiec, to ja będę wstawała do niego co noc. Umowa stoi?- spytałam przybliżając swoją twarz do jego, nasze oddechy mieszały się ze sobą. Jeszcze milimetr i...
- Stoi!- cofnął się ze zwycięskim błyskiem w oku.
Naburmuszona przyjęłam jego wyciągniętą dłoń, bez słowa odeszłam i poszłam wziąć kąpiel. Po niej przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze.
Stała w nim niewielka dziewczyna, o szczupłej sylwetce. Włosy spływały kaskadą po jej ramionach i prawie w tym miejscu się kończyły. Były niewiele dłuższe. Przeciętne usta i nos, a nad nim błyszczące, szare oczyska. Nic niezwykłego. Ot taka przeciętna wilczyca.
W formie wilka także miałam przeciętną urodę. Pospolity rudawy wilczek rangi beta.Cóż, ciągnie swój do swego! Zastałam mojego kochanego brązowego wilka beta smacznie śpiącego na łóżku. Ułożyłam się obok niego i po dłuższej chwili odpłynęłam do dalekiej krainy usłanej słodyczami
(pozdro dla osób, którym chociaż raz to się śniło ;P).Czując ruch po mojej lewej stronie mruknęłam coś niezrozumiałego. Usłyszałam śmiech. Otworzyłam oczy.
Matt stał w samych bokserkach i uśmiechał się. Ale wzrok miał jakby zamglony, jakby przypomniał sobie o czymś.- Kochanie?
Potrząsnął delikatnie głową i znów wrócił mu rozbawiony wyraz twarzy.
- Chciałem tylko powiedzieć, że nie musisz ślinić się na mój widok.
Dopiero teraz zorientowałam się, że obśliniłam całą poduszkę. Super. Czy tylko ja tak mam?!
Wybiegłam z pokoju do łazienki, po drodze biorąc przygotowane wierczorem ubrania. Przebrałam się w zwykły niebieski top i przylegające jeansy.
Jedną z najlepszych wilkołaczych cech jest według mnie to, że ciąża nie wygląda tak jak u ludzi. Nam nie rosną brzuchy wielkości opony i ciąża i sam poród jest zazwyczaj krótszy.
Kończąc moje rozmyślanie usiadłam zeszłam na dół. Spojrzałam za okno. Idealny, jesienny dzień na oględziny okolic! Zmieniłam się prędko w wilka i pobiegłam przed siebie. To znaczy ona. Moja wilczyca. To ona kieruje ciałem, gdy jestem wilkiem, a ja, gdy w formie człowieka.
*masz szczęście, bo już dawno bym rozszarpała twojego dupka*
Taa... Amiko nie bardzo lubi Matta.
Otrząsnęłam się z rozmyśleń. Nie zauważając drzewa przed nami.
*Am, uważaj ty kupo gówna!* krzyknęłam w myślach, gdy w ostatnim momencie odskoczyła w bok. Nie zwracając uwagi na moje słowa odwróciła łeb w stronę interesującego zapachu...
_______________________________________
Cześć ;*Jest to moje drugie podejście do tego opowiadania, bo pierwszy raz wyszło do dupy XD. Mam nadzieję, że teraz nie będzie, aż tak źle.
Poprawiajcie, dawajcie pomysły, krytykujcie i oceniajcie! Bardzo chętnie przeczytam wasze zdanie na temat tej książki ;).
Edit: okej to opowiadanie nie jest najlepsze, ale później jest lepiej :')
CZYTASZ
I nigdy cię nie opuszczę...?
WerewolfCoś stąpa delikatnie po ściółce. Wilk. Czycha na swą kolejną ofiarę. Ale czy napewno? Nikt prócz niej nie wie. Nie wiedzą, że czeka na dusze zwierząt chowających się za zaroślami i pniami drzew. Nie chcą tam być. Nigdy nie chciały. Jedyne czego prag...