Megan
Od kilku minut mocne skurcze ściskały mój brzuch. Jedyne pytanie jakie w tej chwili cisnęło mi się na usta to:
GDZIE DO CHOLERY JEST MATT?!
Zaczęłam krzyczeć.Wtem zjawił się moj mąż. Wbiegł do pokoju z miną winowajcy i widoczną rozpaczą na twarzy.
*ja się z nim policzę, walnięta wywłoka. Ty tu rodzisz, a on gdzie?!...*
Wziął mnie w ramiona i wybiegł z domu. Położył mnie na tylnych siedzeniach, a sam usiadł na siedzenie kierowcy. Trzymając moją rękę, pędził do szpitala.
- Jeszcze chwila kotku!- powiedział pomiędzy moimi krzykami.
*nie kotkuj mi tu psie zasrany!*
Pod szpitalem stała już Jul i pielęgniarki. A właśnie, mówiłam, że Juliet jest lekarką na okres próbny?
A zresztą co to za różnica skoro ja tu umieram w męczarniach!!!
Zawieźli mnie do sali operacyjnej...
*trochę później XD*
Po porodzie czułam się zbyt zmęczona, by się choćby poruszyć.
Spojrzałam na dzieci. Zaraz... dzieci?! Chyba mi się troi w oczach. Po chwili Matt trzymał mnie już za rękę. Spojrzał na dzieci i uśmiechnął się promiennie. Puścił moją dłoń, a ja zamknęłam oczy. Leżałam tak z dziesięć minut, może więcej. Sama nie wiem... ale po chwili weszła pielęgniarka z dziećmi.-Gratuluję! To dziewczynki!
Zerknęłam złośliwie na męża stojącego za pielęgniarką. Popatrzył z urazą i znów odszedł do poczekalni.
Resztkami sił wzięłam je na ręce i przytuliłam.- Cześć malutka. Moja mała Angela i Sofia...
Sofi wyszczerzyła się w bezzębnych uśmiechu. Pielęgniarka zabrała mi ją z rąk, a ja odrazu zasnęłam..
Rozbudził mnie płacz dziecka, dobiegający z pokoju obok.
Chwilę później Julie stała przede mną z dziewczynakami na rękach.- Musisz je nakarmić- powiedziała trochę zmieszana. Cóż, nie codziennie odbiera się poród przyjaciółki.
- Czemu jesteś jeszcze w szpitalu?- spytałam, karmiąc małe szkraby.
- Kto by wtedy został z tobą?
- Jul, mógł to zrobić jakiś inny lekarz. Odebrałaś mój poród, musisz być mocno zmęczona. Idź do domu i zaśnij choć na chwilę. I tak będę spała, a resztą zajmą się inni.
- To raczej ty powinnaś być wymordowana, po urodzeniu trójki pasożytów- zaśmiała się.
- Racja...- uśmiechnęłam się słabo-... czekaj... jak to trójki?! Gdzie moje trzecie dziecko?!
Cały wesoły nastrój prysł w mgnieniu oka, a zastąpiła go głucha cisza. Cierpliwie czekałam na odpowiedź. Gdy po kilku minutach nie nadeszła, zdecydowałam się przerwać nasze milczenie i zapytałam na pozór spokojnie:
- Julietto, gdzie moje dziecko?
-Wystąpiły komplikacje... robiłam co mogłam... ale chłopczyk... nie żyje.- Łza spłynęła jej po policzku, podczas gdy ja miałam już całą twarz mokrą i opuchniętą.- Pępowina owinęła mu się wokół szyi...
Cały świat zatrząsł się w posadach. Cały MÓJ świat roztrzaskał się niczym szklana kula, która spadła z mojego łóżka. Nie rozróżniałam słów, nie wiedziałam co się dzieje. Jedyne o czym marzyłam to by być samej.
- Zabierz dzieci- powiedziałam na skraju gniewu i rozpaczy.- Wynoś się stąd! Zostawcie mnie w spokoju!
- Meg, ja naprawdę robiłam...
- Nie słyszałaś?! Wynocha!- wrzasnęłam dziko.
Sofi popłakała się od nagłego krzyku. Za to Angel leżała spokojnie i wymachiwała rączkami. Juliet zabrała dziewczynki pospiesznie, a ja zostałam sama.
Zwinęłam się w kłębek i załkałam. Nie. To nie był płacz. To był skowyt. Nieme wołanie o pomoc, cicha prósba samego Boga o zwrócenie mojego małego chłopca.
Moje piski i szczęknięcia nie miałyby końca, gdyby nie nagła ściskająca za serce rana. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nigdy go nie zobaczę, nie będę wiedziała czy jest wilkiem czy człowiekiem, nie spojrzę w jego wesoła oczęta. Nie odzyskam go. NIGDY.
Nieświadomie zasnęłam na łóżku.
Za to miałam pęłną świadomość tej pary szarych oczu, pewnego małego wilczka stojącego w rogu pokoju, którego wzrok starał się powiedzieć "przepraszam mamo, nie płacz, dbaj o nie". Zadziwiające jak bardzo dba o swoje siostry...
_______________________________________
Cześć ;*Udało mi się napisać taki oto rozdzialik. Strasznie Was przepraszam za brak rozdziałow, ale niestety dopadł mnie art block :/. Kolejny rozdział przewiduję na za tydzień. Może mniej? Kto wie! Zobaczymy. Ale napewno będzie przynajmniej jeden w następnym tygodniu. No i special z okazji Halloween!
Komentujcie! Aż się mordka szczerzy, gdy widzę wasze opinie i odpowiedzi na dziwne zachowania Meg.
Papatki :*
CZYTASZ
I nigdy cię nie opuszczę...?
Hombres LoboCoś stąpa delikatnie po ściółce. Wilk. Czycha na swą kolejną ofiarę. Ale czy napewno? Nikt prócz niej nie wie. Nie wiedzą, że czeka na dusze zwierząt chowających się za zaroślami i pniami drzew. Nie chcą tam być. Nigdy nie chciały. Jedyne czego prag...