rozdział 4

47 5 12
                                    

Megan

Od kilku minut mocne skurcze ściskały mój brzuch. Jedyne pytanie jakie w tej chwili cisnęło mi się na usta to:
GDZIE DO CHOLERY JEST MATT?!
Zaczęłam krzyczeć.

Wtem zjawił się moj mąż. Wbiegł do pokoju z miną winowajcy i widoczną rozpaczą na twarzy.

*ja się z nim policzę, walnięta wywłoka. Ty tu rodzisz, a on gdzie?!...*

Wziął mnie w ramiona i wybiegł z domu. Położył mnie na tylnych siedzeniach, a sam usiadł na siedzenie kierowcy. Trzymając moją rękę, pędził do szpitala.

- Jeszcze chwila kotku!- powiedział pomiędzy moimi krzykami.

*nie kotkuj mi tu psie zasrany!*

Pod szpitalem stała już Jul i pielęgniarki. A właśnie, mówiłam, że Juliet jest lekarką na okres próbny?

A zresztą co to za różnica skoro ja tu umieram w męczarniach!!!

Zawieźli mnie do sali operacyjnej...

*trochę później XD*

Po porodzie czułam się zbyt zmęczona, by się choćby poruszyć.
Spojrzałam na dzieci. Zaraz... dzieci?! Chyba mi się troi w oczach. Po chwili Matt trzymał mnie już za rękę. Spojrzał na dzieci i uśmiechnął się promiennie. Puścił moją dłoń, a ja zamknęłam oczy. Leżałam tak z dziesięć minut, może więcej. Sama nie wiem... ale po chwili weszła pielęgniarka z dziećmi.

-Gratuluję! To dziewczynki!

Zerknęłam złośliwie na męża stojącego za pielęgniarką. Popatrzył z urazą i znów odszedł do poczekalni.
Resztkami sił wzięłam je na ręce i przytuliłam.

- Cześć malutka. Moja mała Angela i Sofia...

Sofi wyszczerzyła się w bezzębnych uśmiechu. Pielęgniarka zabrała mi ją z rąk, a ja odrazu zasnęłam..

Rozbudził mnie płacz dziecka, dobiegający z pokoju obok.
Chwilę później Julie stała przede mną z dziewczynakami na rękach.

- Musisz je nakarmić- powiedziała trochę zmieszana. Cóż, nie codziennie odbiera się poród przyjaciółki.

- Czemu jesteś jeszcze w szpitalu?- spytałam, karmiąc małe szkraby.

- Kto by wtedy został z tobą?

- Jul, mógł to zrobić jakiś inny lekarz. Odebrałaś mój poród, musisz być mocno zmęczona. Idź do domu i zaśnij choć na chwilę. I tak będę spała, a resztą zajmą się inni.

- To raczej ty powinnaś być wymordowana, po urodzeniu trójki pasożytów- zaśmiała się.

- Racja...- uśmiechnęłam się słabo-... czekaj... jak to trójki?! Gdzie moje trzecie dziecko?!

Cały wesoły nastrój prysł w mgnieniu oka, a zastąpiła go głucha cisza. Cierpliwie czekałam na odpowiedź. Gdy po kilku minutach nie nadeszła, zdecydowałam się przerwać nasze milczenie i zapytałam na pozór spokojnie:

- Julietto, gdzie moje dziecko?

-Wystąpiły komplikacje... robiłam co mogłam... ale chłopczyk... nie żyje.- Łza spłynęła jej po policzku, podczas gdy ja miałam już całą twarz mokrą i opuchniętą.- Pępowina owinęła mu się wokół szyi...

Cały świat zatrząsł się w posadach. Cały MÓJ świat roztrzaskał się niczym szklana kula, która spadła z mojego łóżka. Nie rozróżniałam słów, nie wiedziałam co się dzieje. Jedyne o czym marzyłam to by być samej.

- Zabierz dzieci- powiedziałam na skraju gniewu i rozpaczy.- Wynoś się stąd! Zostawcie mnie w spokoju!

- Meg, ja naprawdę robiłam...

- Nie słyszałaś?! Wynocha!- wrzasnęłam dziko.

Sofi popłakała się od nagłego krzyku. Za to Angel leżała spokojnie i wymachiwała rączkami. Juliet zabrała dziewczynki pospiesznie, a ja zostałam sama.

Zwinęłam się w kłębek i załkałam. Nie. To nie był płacz. To był skowyt. Nieme wołanie o pomoc, cicha prósba samego Boga o zwrócenie mojego małego chłopca.

Moje piski i szczęknięcia nie miałyby końca, gdyby nie nagła ściskająca za serce rana. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nigdy go nie zobaczę, nie będę wiedziała czy jest wilkiem czy człowiekiem, nie spojrzę w jego wesoła oczęta. Nie odzyskam go. NIGDY.

Nieświadomie zasnęłam na łóżku.

Za to miałam pęłną świadomość tej pary szarych oczu, pewnego małego wilczka stojącego w rogu pokoju, którego wzrok starał się powiedzieć "przepraszam mamo, nie płacz, dbaj o nie". Zadziwiające jak bardzo dba o swoje siostry...

_______________________________________
Cześć ;*

Udało mi się napisać taki oto rozdzialik. Strasznie Was przepraszam za brak rozdziałow, ale niestety dopadł mnie art block :/. Kolejny rozdział przewiduję na za tydzień. Może mniej? Kto wie! Zobaczymy. Ale napewno będzie przynajmniej jeden w następnym tygodniu. No i special z okazji Halloween!

Komentujcie! Aż się mordka szczerzy, gdy widzę wasze opinie i odpowiedzi na dziwne zachowania Meg.

Papatki :*

I nigdy cię nie opuszczę...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz