8."Jest Pan zatrzymany pod zarzutem handlu narkotykami"

382 29 8
                                    

Nestor, według mnie, przedstawił mi dosyć kuszącą propozycje. Gdyby nie to, że większość czasu spędzam z chłopakami, przyjąłbym jego propozycje niemalże od razu. Ostatecznie odpowiedziałem, że potrzebuje czasu na przemyślenie całej sytuacji. Zakończyłem połączenie i schowałem telefon do kieszeni. Zaśmiałem się cicho pod nosem, kiedy w mojej głowie odtworzyłem sobie jego słowa. Skierowałem się ponownie w stronę domu.

Po krótkim spacerze, w końcu stanąłem przed drzwiami. Złapałem za klamkę i pchnąłem ją w dół, otwierając tym samym drzwi. Na zegarku widniała godzina 16:03. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak długo spałem, ile zajęła mi rozmowa z Brucem, oraz jak długo rozmawiałem z Nestorem. Z daną godziną wiązało się również to, że cioci Alis nie ma w domu. Poszła na swoją zmianę do pracy. Odwiedziłem swoją kurtkę na wieszak w przedpokoju, a następnie poszedłem na gore, do swojego pokoju. Po drodze jednak postanowiłem zahaczyć o pokój Johna. Zapukałem trzy razy i nacisnąłem klamkę.

- Hejka John, sprawa jest - spojrzałem się w jego stronę, jednak mój wzrok przykuła urocza blondynka. Uśmiechnąłem się do niej i zrobiłem krok w ich stronę.

- Cześć cudna. Jestem Justin - puściłem jej oczko, na co dziewczyna cicho zachichotała. Wystawiłem dłoń w jej kierunku. Blondynka wstała i odwzajemnił moj gest. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć John stanął za nią i położył, lekko spanikowany, dłonie na jej talii.

- Justin to Samantha, moja dziewczyna - uniosłem ze zdziwienia jedna brew. Czy on mi właśnie przedstawił swoją dziewczynę?

- Cóż Samantho, bardzo miło mi cie poznać - uśmiechnąłem się do niej po czym spojrzałem na Johna.

- John przyjdź zaraz na chwile do mojego pokoju. Musimy porozmawiać - przyjaciel pokiwał jedynie głową i powrócił wzrokiem do Sam. Wychodząc z pokoju pożegnałem się z zielonooką i zamknąłem za sobą drzwi.

Po powrocie do pokoju zdążyłem się jedynie przebrać., a rozległo się pukanie do drzwi

- Wchodź - John od razu wszedł do pokoju i usiadł w fotelu.

- No mów Biebs co jest takie ważne, że tutaj jestem. - usiadłem swobodnie na łożku, pochylając się do tylu, podpierając się na łokciach

- Otóż ktoś widział co zrobiłem Ericowi. Ta osoba skontaktowała się dzisiaj ze mną i złożyła mi ciekawą propozycję. Chciałem, żebyś zadzwonił po Mika oraz Tonniego. - John patrzył na wzrokiem, który na kilometr krzyczał "czy ty sobie żartujesz?!" Ominąłem jednak ten fakt i podszedłem do szuflady w komodzie, aby wyjąc świeży ręcznik.

- To może, powiesz mi co to za propozycja?

- Dowiesz się jak przyjdzie reszta, a teraz dzwon po chłopaków. Powiedz żeby byli jak najszybciej. Johna westchnął gardłowo, po czym pokiwał głową i wyszedł z pokoju.

Dwie godziny pózniej wszyscy byli już u mnie w domu. Zgromadziliśmy się w salonie. Tonny i Mike usiedli na kanapie, John standardowo, w swoim fotelu, a ja stałem na środku.

- Pamiętacie dokładnie co się stało z Erick'iem, na imprezie u Bruce'a - odchrząknąłem, kryjąc lekki uśmiech za pięścią.

- A no tak, ktoś go zabił - powiedział minimalnie wyczuwalną złością w głosie Mike. Mój przyjaciel John posłał mi znaczące spojrzenie, wzdychając przy tym - Czyż nie mam racji Bieber? - Mike przechylił głowę na bok. W pokoju ponownie zapadła niezręczna cisza.

Hello, I'm the Killer.Where stories live. Discover now