Obudziły mnie promienie słońca, padające na moja twarz. Zmarszczyłem czoło i wydając z siebie pomruk niezadowolenia, obróciłem się na bok. Chciałem objąć ramieniem cało brunetki, z która spędziłem noc, jednak zamiast tego, poczułem zimną pościel. Podniosłem do połowy jedną powiekę. Tak jak myślałem. Penelop wstała, ubrała się i wyszła, zostawiając mnie samego. Może to nawet lepiej? Nie wiem czy chciałbym mieć z nią jakiś kontakt, poza seksem. Nie zaprzątając sobie tym dłużej głowy, podniosłem swoje ciało z miękkiego materaca. Przetarłem oczy i zmierzwiłem swoje włosy. Leniwie stanąłem na równe nogi. Rozejrzałem się po całym pokoju szukając swoich ciuchów. Kiedy juz je odnalazłem wzrokiem, zebrałem je z podłogi i udałem się w kierunku łazienki. Otworzyłem drzwi i juz chciałem przekroczyć próg pokoju, ale to co zobaczyłem wprawiło mnie w niemałe osłupienie. Takiego syfu nie widziałem nawet u mnie. Plastikowe kubeczki walały się po całym korytarzu, puste opakowania po jedzeniu i po alkoholu były dosłownie wszędzie. Wywróciłem teatralnie oczami, po czym zacząłem iść w kierunku łazienki. Po drodze odkopywałem, bosymi stopami na boki, śmieci leżące na podłodze. Najśmieszniejsze co tutaj znalazłem były stringi. Nie śmiałbym się, gdyby były one damskie...
Otworzyłem drzwi do upragnionego pomieszczenia w tym domu i zakluczyłem je za sobą. Podszedłem do lustra, kładąc ciuchy na blacie obok umywalki. Przetarłem twarz dłońmi i podniosłem wzrok na swoje odbicie.
- Ja pierdole! Bruce! - przysięgam, że go zabije! Kutas! Wybiegłem jak najszybciej z łazienki i zbiegłem po schodach na dół.
- Bruce, kutasie pokaz się! - stanąłem na środku salonu i krzyknąłem na cały dom. Juz po chwili w przejściu, miedzy salonem a kuchnią, stanął mój przyjaciel. Zrobiłem kilka kroków w jego stronę, aż w końcu stałem z nim twarzą w twarz.
- Co. To. Kurwa. Ja. Się. Pytam. Jest?! - wrzasnąłem w jego stronę, wskazując palcem ma swoją twarz.
- Cóż... - na jego twarzy widniał ten głupkowaty uśmiech, który najchętniej zdarłbym własną pięścią. Byłem pewien, że gdybym mógł, to sam mój wzrok by go zabił.
- Tu jest kutas - powiedział, ledwo powstrzymując śmiech, wskazując na moje czoło - tu masz cycki - tym razem położył palec na moim prawym poliku - tu masz wąsy - przejechał palcem po mojej skórze, tuż nad górną wargą - tutaj masz okulary - obrysować palcami kształt "okularów" widniejących na mojej twarzy - a tutaj ma... - nie dane mu było dokończyć, ponieważ mój gniew go wyprzedził.
- Powiedz mi kurwa, że to zejdzie! Jak nie to masz tak przejebane, że już możesz uciekać! - chłopak wybuchnął ogromnym śmiechem, przez co mój gniew, oraz irytacja, zaczęły wzrastać do maximum.
- Stary spokojnie - udało mu się wydusić dwa słowa pomiędzy napadami śmiechu. No dla mnie to tutaj kurwa nie ma z czego się śmiać! Bruce wyprostował się i wytarł niewidzialną łzę - poszorujesz trochę twarz w mydle i zejdzie - poczochrał mnie po włosach, po czym odwrócił się na pięcie i ze śmiechem na ustach opuścił pomieszczenie.
- Skurwiel - burknąłem pod nosem. Przewróciłem z irytacja oczami i ponownie skierowałem się do łazienki. Podczas podjęcia próby doszorowania swojej twarzy, pomyślałem, że muszę powiedzieć Brucowi co zrobiłem na imprezie. Poza tym jest jeszcze jeden temat, który muszę z nim poruszyć. Dopiero po dobrych czterdziestu minutach tarcia skory ciepłą wodą z mydłem, cały marker zniknął. Wytarłem twarz w miękki ręcznik, ubrałem wczorajsze ciuchy i wyszedłem.
Ponownie tego dnia skierowałem swoje kroki na dół i poszedłem w stronę kuchni. W kuchni zastałem opartego, tyłem do mnie Bruca. Rozmawiał z kimś przez telefon. Nie chcąc mi przeszkadzać, po cichu usiadłem na stołku tuż za nim, po drugiej stronie blatu.
YOU ARE READING
Hello, I'm the Killer.
Fanfiction- Skoro zaraz i tak zginę, to powiedz mi jak masz na imię - Killer.