Mike zapukał do drzwi od łazienki.
- Cel jest w piwnicy - po tych słowach ponownie zerknąłem na zegarek. 16:00, zabawę czas zacząć. Nałożyłem czerwone soczewki, a następnie maskę. Na ręce wciągnąłem czarne skórzane rękawiczki. Powodzenia killer, baw się dobrze. Opuściłem łazienkę i skierowałem się do podziemni, opuszczonego magazynu. Stanąłem przed odpowiednimi drzwiami. Wziąłem głęboki oddech i nacisnąłem klamkę w dół. Zamknąłem za sobą drzwi, pozostawiając pomieszczenie nadal w całkowitej ciemności.
- Jak się wisi? - zapytałem go lekko zachrypniętym głosem.
- Zdejmij mnie! Co ja tu robie?! Kim ty do cholery jesteś?! - chłopak zaczął się szarpać i krzyczeć. Zaśmiałem się pod nosem i włączyłem jedną lampę. Tą która idealnie podświetlała mój cel. Nastała ponownie cisza. W pomieszczeniu rozniosły się odgłosy moich kroków, zmieszane z szybkim i zestresowanym oddechu chłopaka.
- Nie powinieneś być taki ciekawski Olivier. Mama nie byłaby z ciebie dumna, gdyby wiedziała w co się wplątałeś. - stres oraz przerażenie idealnie malowały się na twarzy Oliviera.
- Co? Zdejmij mnie do kurwy! - chłopak ponownie zaczął się szarpać, przez co koło, do którego był przywiązany, zaczęło się powoli obracać.
- Skoro sam zacząłeś się kręcić, to zabawę czas zacząć - schowałem się ponownie w ciemnej stronie pomieszczenia, znikając chłopakowi z oczu.
- Jaka gra? Co tu się dzieje?! - Olivier cały czas się szarpał, przez co koło kręciło się coraz szybciej. Bez żadnego ostrzeżenia, pierwsze z ostrzy zostało rzucone w jego stronę. W pomieszczeniu rozniósł się krzyk ofiary. Widząc, że ostrze wbiło się w jego udo, prawy kącik moich ust powędrował ku górze.
- Jak widzisz jest 1:0 dla mnie. Przegrywasz Olivierze. Nie tak się gra w rzut nożem - zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć, bądź jakkolwiek zareagować, kolejne z ostrzy poleciało w jego stronę. Tym razem trafiłem w drugie udo.
- Dawaj Olivier skup się! - krzyknąłem w jego stronę z rozbawieniem w głosie. Brunet ze wszystkich sił starał się nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Nie mam dużo czasu, wiec kolejne dwa noże rzuciłem w Oliviera. Jeden z nich wbił się w jego przedramię, natomiast drugi w dłoń. Chłopak pomimo zaciskania ust, wydał z siebie krótki krzyk. Z każdą kolejną kroplą jego krwi, spadającą na ziemie, pragnąłem więcej, więcej o więcej.
- Ostatni rzut przyjacielu - nadal nie ujawniając swojej pozycji, odezwałem się do Oliviera. Chłopak z przerażeniem patrzył na każde z ostrzy. Jego dyszenie i jęki wypełniały całe pokój. - Chcąc buc dobrym, dam ci możliwość wybrania sobie miejsca, w które ma się wbić ostatnia metalowa końcówka - ostatnie słowa wypowiedziałem bardzo powoli, nakładając akcent na każdy wyraz z osobna.
- Pierdol się psycholu - splunął w moją stronę, nie wiedząc jeszcze do czego go to doprowadziło. Pokiwałem z rozczarowaniem głową i spojrzałem na twarz bruneta.
- Nie to nie. Chciałem byc miły. - mówiąc to ostatni niż wbił się w jego ciało. Ostrze przebiło skore z boku brzucha. Chłopak wydał z siebie dosyć głośny krzyk, spowodowany bólem. Widząc, jak przez ciagle ruszanie się, sam sobie przysparza większego bólu, uśmiechnąłem się pod nosem.
- Jak widać, przegrałeś Olivier - oszołomiony chłopak podniósł na mnie swój wzrok. Koło nadal się kręciło, powoli, ale kręciło. Podszedłem do niego i zatrzymałem je tak, żeby Olivier był ze mną twarzą w twarz. - a ja wygrałem. - chłopak spojrzał na mnie z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Ten widok tylko motywował mnie do działania.
- A teraz powiedz grzecznie - złapałem za uchwyt do pierwszego noża, który był wbity w jego udo. Jego oddech momentalnie przyspieszył, a wzrok spoczął na mojej dłoni, która powoli zaczęła wyciągać ostrze z kończyny - kto doniósł na Justina Biebera? - część ostrza została w jego nodze. Od jego odpowiedzi zależy, co będzie się dziać dalej.
- Na kogo?! Nie znam go! - odpowiadał w panice Olivier. Kłamał. Zna mnie przecież biedak doskonale. Słysząc jego słowa szyderczy uśmiech wkradł się na moją twarz. Przy użyciu nieco większej ilości siły, zacząłem iść ostrzem w górę, rozcinając jego skórę. Chłopak zacząć krzyczeć i sapać przez zaciśnięte zęby.
- Kłamiesz! - krzyknąłem w jego stronę, po czym złapałem za ostrze wbite w rękę i wykonałem tę samą czynność.
- Zapytam drugi raz - wycedziłem przez zaciśnięte zęby, sięgając dłonią do trzeciego z pięciu ostrzy. - Kto doniósł na Biebera?
- Ja nie wiem kto - zaszlochał, myśląc, ze to zmieni jego sytuacje.
- Błąd - tym razem ostrze rozcinało skórę nieco słabiej, przez co włożyłem w to więcej siły. Na końcu cięcia wbiłem nóż ponownie w jego nogę, w miejscu w którym skończyłem rozcinać jego skórę.
- Ale ja nie wiem! - krzyknął chłopak, następnie zaciskając szczękę najmocniej jak umiał, aby nie zacząć ponownie krzyczeć.
- Oj Olivier, powiedz mi dlaczego kłamiesz? - kolejne ostrze pozostawiło na nim ranę. Każda ze zrobionych raz krwawiła coraz mocniej. Na podłodze pod chłopakiem formowała się coraz większa kałuża krwi. Złapałem za piąty, i ostatni, nóż i powoli wyciągnąłem go całkiem z jego ciała.
- Do trzech razy sztuka. Kto doniósł na Bieb... - nie zdążyłem dokończyć, ponieważ krzyk Oliviera wypełnił pomieszczenie.
- To ja! Słyszysz to ja! - chłopak zaczął się dławić łzami. Uśmiechnąłem się pod nosem odnosząc zwycięstwo. Podniosłem ostrze na wysokość naszego wzroku i zacząłem je obracać w dłoni, dokładnie mu się przyglądając.
- Skoro zaraz i tak zginę, to powiedz mi jak masz na imię?
- Killer. - chłopak chciał coś powiedzieć, jednak skorzystałem z okazji i ostatnie ostrze wbiłem w jego otwarte gardło, przebijając się na wylot jego ciała.
Zemsta jest słodka.
YOU ARE READING
Hello, I'm the Killer.
Fanfic- Skoro zaraz i tak zginę, to powiedz mi jak masz na imię - Killer.