Prolog; TO TY

228 37 26
                                    

Tej imprezy miałam kompletnie dość. Ludzie różnili się ode mnie pod każdym względem. Po co w ogóle dałam się na nią namówić, mogłam zostać w akademiku, ale nie chciałam wyjść na sztywną.

Teraz siedzę na brudnej kanapie, oblanej tanim piwem, a wokół mnie ludzie dobrze się bawią, ocierają o siebie lub obściskują w kącie.

„Cholerna impreza".

Mam dość, nie mam czym, wrócić do akademika, a droga jest naprawdę długa. Spróbowałam poszukać Jess. Przeciskałam się obok tych wszystkich ludzi, którzy byli zdecydowanie za dziwnie ubrani. Pierwszy pokój czysto, drugi też i wszystkie kolejne, a miałam wrażenie, że jest ich chyba z milion.

Zauważyłam łazienkę i od razu do niej wbiegłam, co było błędem. Gapiłam się, na Jess jak robi, dobrze jakiemuś blondynowi.

Od razu całą uwagę skupili na mnie. Szczęka mi opadła i czułam, że powinnam coś powiedzieć czy wyjść, ale byłam zbyt zszokowana, żeby coś zrobić.

- Yyy... Ja... Przepraszam... Ja nie chciałam t-tu tak wchodzić, nie wiedziałam.- wyjąkałam i szybko zbiegałam po schodach, kierując się od razu do drzwi wyjściowych.

Musiałam trochę ochłonąć i wyjść jak najszybciej z tej cholernej imprezy. Na dworze było chłodno, ale mnie to nie przeszkadzało, bardziej myślałam nad tym, czy Jess będzie coś pamiętać.

Zamknęłam oczy, żeby jakoś się uspokoić. Poczułam, jak ktoś mnie szarpnął i przybliżył do siebie, trzymając mnie od tyłu. Chciałam krzyknąć, ale przysłonił mi usta dłonią. Zbliżył swoją głowę do mojej szyi i powiedział:

- Jeśli piśniesz słowem, zginiesz.

Zaczął mnie prowadzić do dużego czarnego samochodu. Nawet nie czułam tego, że łzy spływają po moich policzkach. Wepchnął mnie do środka, a ja ujrzałam jego twarz.

- To ty - powiedziałam bez żadnych emocji, patrząc na dobrze znaną mi twarz... On tylko uśmiechnął się i zamknął bagażnik.

To Dopiero Początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz