5; KIM ONI BYLI?

113 21 11
                                    

Obudziłam się rano na wielkim białym łóżku. Koło mnie nie było Logana. I dobrze. Nie chce go widzieć, chcę po prostu stąd wyjść, jak najszybciej. Wczoraj nie powinnam była być taka mu posłuszna. Mogłam od razu wrócić do akademika, a teraz muszę jakoś wyjść z tego domu. Co ja mówię to nie dom to pieprzony pałac.

- Kurwa. - powiedziałam do siebie.

Wstałam z łóżka jak najszybciej. Znalazłam telefon na stoliku nocnym, była piąta czterdzieści osiem. Spałam prawie trzy godziny. Miałam za sobą kolejną nieprzespaną noc.

Ściągnęłam dresy Logana i założyłam swoją spódniczkę, ale bluzki już nie mogłam znaleźć. Postanowiłam, że zostanę w tej, była dla mnie o wiele za duża więc wsadziłam ją w spódniczkę, co nie wyglądało, aż tak źle. Wzięłam swoją torebkę i telefon, a białe obcasy w ręce, żeby nie hałasować, jak będę w nich szła. Po ciuchu otworzyłam drzwi i ruszyłam tą samą drogą co wcześniej. Minęłam wszystkie pokoje, schody, chciałam przejść do holu, ale cudem znalazłam się w kuchni, a potem w salonie.

- Powinna być mapa w tym cholernym domu! - krzyknęłam poirytowana. - Gdzie jest wyjście?! - po raz kolejny mówiłam sama do siebie

- May? - usłyszałam głos Logana z tylu za mną.

Kurwa!

A miałam wyjść cicho, nie spotykając nikogo. Może po prostu teraz pobiegnę i jakimś cudem trafie na wyjście albo może udam, że go nie słyszałam?

Stojąc nadal tyłem, rozważałam wszystkie opcje, jednak żadna nie była dobra. Odwróciłam się wolno.

- Wracam do akademika. - powiedziałam szorstko.

- Podwiozę Cię. - zaoferował.

- Nie! Chcę wrócić sama. Dam radę.

- Przecież nie znasz drogi powrotnej.

- Dam sobie radę. Gdzie są drzwi wyjściowe w tym cholernym pałacu?! - domagałam się odpowiedzi, patrząc się na Logana.

- Jesteś 3 godziny stąd od akademika. - zignorował moje pytanie.

- No i? Powiedziałam, że dam sobie radę. - ruszyłam gdzieś przed siebie, szukając drzwi wyjściowych.

Poczułam, że Logan idzie za mną.

- O co jesteś zła?

- O nic. - powiedziałam krótko.

- To pozwól mi, się chociaż podwieźć. Nie pozwolę ci iść samej do akademika. Może coś ci się stać. - zatrzymałam się, Logan zrobił to samo.

Odwróciłam się wolno w jego stronę. Miałam skrzyżowane ręce na piersi.

- Kim oni byli? - zapytałam cicho, przerażona.

Nie patrzyłam w oczy Logana, tylko w ziemię.

- May, nie mogę Ci powiedzieć. Proszę, nie przejmuj się tym.

- Nie wiem, czy mogę Ci ufać.

- Oczywiście, że możesz kochanie. Nie zrobię Ci nic złego. Przy mnie jesteś bezpieczna.

- Obiecujesz? - głos mi drżał.

- Obiecuję. - powiedział, przytulając mnie i całując w czoło.

Jego umięśnione ręce właśnie całą mnie otulały, a ja po raz kolejny czułam się bezpiecznie i przestałam się bać.

- Chcesz wrócić? - zapytał, dalej mnie przytulając. Kiwnęłam głową, przytakując.

To Dopiero Początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz