Rozdział 15

3.6K 222 3
                                    

Wiatr rozwiewał mi włosy i droga mijała mi szybko i przyjemnie. W jednej chwili stało się zimno, a przede mną stanął on- Niszczyciel. Nie wiedziałam jeszcze jego twarzy, bo skrywał ją pod czarnym kapturem. Znane mi były tylko te jego oczy. Jedno bardziej lśniące i jakby sztuczne, a drugie czarne jak węgiel.
- Super, tęskniłam- odparłam z sarkazmem.
- Wreszcie cię mam- powiedział w moich myślach. Zadrżałam.
- Po co to wszystko robisz?-zapytałam zrezygnowana tym wszystkim.
- Taki rozkaz- odparł znów w mojej głowie i wyjął zza pasa ogromny miecz.
Wyobraźnia zaczęła szaleć.
Skupiałam się na tym, by odebrać mu miecz. W jego stronę leciały ogromne kule ognia i w końcu jego miecz stopił się. Podbiegłam do niego, kiedy mój wyobrażony sznur cienia przewrócił go i przygwoździł do ziemi. Wiedziałam jak walczy szarpiąc się. Nagle oswobodził się i wstał w jednej sekundzie stając ze mną oko w oko. Cofnęłam się o krok i sztyletem zamachnęłam prosto w jego szyję. Metal uderzył w metal, a on odskoczył i patrząc na mnie wściekle klasnął w dłonie i czarny wir zjawił się sprawiając, że zniknął. Dopiero teraz zrozumiałam, że biegną do mnie i krzyczą Aro i Lucjan. Usiadłam na ziemi, bo nogi drżały mi ze strachu. Na ziemi coś zalśniło. Podniosłam to i przyjrzałam się uważnie. Naszyjnik? Jeden szczegół był ciekawy, taki czarny kruk przebity strzałą. Schowałam naszyjnik do kieszeni i wstałam widząc, że chłopaki już dobiegają do mnie.
- Nic ci nie jest?- zapytał Lucyfer
- Nie, wszystko gra- odparłam, a on przytulił mnie mocno. Kiedy się odsunął Armaro zaczął wrzeszczeć
- Co ci odbiło, kurwa, żeby iść tym pustkowiem samemu?!!- byłam tak zaskoczona jego wybuchem, że nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Po pierwsze nie wyrażaj się Aro, a po drugie spóść z tonu- powiedział zimnym i obdartym z emocji głosem Lucyfer.
- Przepraszam- szepnęłam patrząc na Aro.
On westchnął i ruszył do mnie. Dotknął mojej twarzy dłonią i odparł dużo spokojniej
- W porządku, po prostu... nawet nie wiesz jak się o Ciebie bałem- spojrzałam mu w oczy i omal się nie pocałowaliśmy, omal, bo stanął przy mnie Lucjan i Armaro się wycofał.
Lucyfer szepnął mi do ucha
- Nie rób tak więcej, to, że jestem nieśmiertelny nie znaczy, że co chwilę możesz przyprawiać mnie o zawał serca- mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie wiem co zrobię z faktem, że tych dwóch tak się o mnie troszczą, ale na razie mi się to podobało. Szkoda tylko, że Niszczyciel mi nawiał. Jak to mówią do trzech razy sztuka, ale może czwarty będzie udany.

Witaj w piekle [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz