Rozdział 3

44 5 2
                                    

08. Czerwiec 2014r
Ashland

-Widzisz te trzy gwiazdy tam na prawo?- powiedział chłopczyk wskazując palcem na rozgwieżdżone niebo. -To gwiazdozbiór twoich pieprzyków.

-One naprawdę wyglądają tak samo! -powiedziałam nie mogąc uwierzyć ,że te gwiazdy naprawdę są identyczne jak moje pieprzyki pod lewym obojczykiem. 

-Alexis patrz spadająca gwiazda! - krzyknął chłopiec gdy na niebie rozbłysła wielka gwiazda która zaczęła sunąć przez całe niebo ,aż w końcu znikła, dokładnie w środku gwiazdozbioru moich pieprzyków.

-Wow. -powiedział chłopiec. Chciałam powiedzieć dokładnie to samo. Po prostu "wow". Gwiazdka była tak śliczna że tylko to słowo cisnęło mi się na usta. -Mam nadzieje ,że pomyślałaś życzenie.

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Strasznie bolał mnie kark bo usnęłam po szkole na kanapie. Wzięłam telefon do ręki na którym widniała wiadomoś od Margo.

Od Margo: Spotykamy się jednak o 17 bo chłopaki mają trening na 19.

Wystukałam szybko „okej" na telefonie po czym wstałam z kanapy i poszłam do mojego pokoju. Dwuosobowe łóżko znajdowało się na środku pokoju ,obok niego mała szafeczka na której była biała lampka nocna i ramka ze zdjęciem moim i Margo jak miałyśmy po 13 lat. Na lewo od łóżka było wysokie okno z dużym parapetem na którym można było siedzieć lub nawet spać. Był umieszczony na nim materac ,pare poduszek i koc. Zaraz obok okna znajdowała się duża szafa połączona z regałem na książki umieszczona w ścianie. Po prawej stronie stało biurko na którym leżał laptop i pare książek. Ściany pokoju były białe a sufit wyłożony jasno brązowymi panelami ,podłoga była wyłożona wykładziną która była koloru mlecznej czekolady. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej zwykłą czarną bluzę z kapturem zakładaną przez głowę. Miałam na sobie jeszcze krótkie szorty których jednak postanowiłam nie zmieniać. Sprawdziłam godzinę na telefonie była 16:40 czyli miałam 20 minut na to by dojść do Starbucks'a. Wzięłam jeszcze tylko klucze ,pieniądze ,telefon i jednego papierosa na drogę którego odpaliłam odrazu jak wyszłam na zewnątrz. Przechodziłam przez spokojne osiedle na którym mieszkam gdy moją uwagę przykuła ciężarówka z napisem „przeprowadzki" która przejechała obok mnie. Chyba będziemy mieć nowych sąsiadów ,ciekawe tylko czy ktoś się wyprowadził i ktoś właśnie wprowadza się na jego miejsce czy zajmie po prostu jeden z pustych domów których w sumie stoi tutaj nie wiele. Zaciągając się ostatni raz papierosem wyrzuciłam niedopałek przed siebie. Dzisiaj znowu coś mi się przyśniło i w sumie może bym się z tego cieszyła bo jak twierdzi lekarz są to urywki wspomnień. Ale to jest totalnie bez sensu. Te sny a raczej wspomnienia są tak jakby ktoś powycinał krótkie sceny z filmu i przedstawiał mi je w złej kolejności tak abym nie mogła skojarzyć o jaki film chodzi. Jest za pięć 5 a ja jestem już na deptaku czyli jest dobrze i się nie spóźnię. Jest tu tak dużo ludzi że mam problem by przejść na drugą stronę gdzie znajduje się Starbucks. Przeciskałam się między ludźmi gdy nagle wysoki chłopak przeszedł koło mnie ocierając się o mnie ramieniem co spowodowało że moim ciałem wstrząsnęły dreszcze a głowę przeszył okropny ból. Złapałam się za skronie i zaczęłam je masować ,ale ból tak szybko jak się pojawił tak i zniknął. Obróciłam się do tyłu spoglądając na tłum ludzi i próbowałam wypatrzeć tego chłopaka.Dobra nie ważne , to było po prosty dziwnie. Przecisnęłam się szybko na drugą stronę deptaka i weszłam do Starbucksa. Szybko odnajdując stolik gdzie siedziała Margo z chłopakami podeszłam do nich i zajęłam miejsce obok Iana który siedział na przeciwko Margo i Mike.

-Hej ,spóźniłaś się. - powiedział Ian patrząc na mnie.

-Harry poszedł już nam coś zamówić. -wtrąciła z uśmiechem Margo. -W ogóle stało się coś? - zapytała lekko zmartwiona.

forget-me-notWhere stories live. Discover now