Jak zwykle Geralt i Yennefer leżeli na łóżku jedząc śniadanie.
-Yen?
-Tak?
-Wiesz od dłuższego czasu zastanawiam się jak tam u Ciri... W sumie trochę mi jej brakuje...
-Co? Zaczołeś tęsknić za tym co działo się tu w Kaer Morhen? - zaśmiała się
-Tęsknić... Za tym to ja tęskniłem od samego wyjazdu stąd...
-Nie rozpaczaj zawsze możesz szkolić... - Geralt przerwał Yennefer
-Szkolić to ja mogę, ale to nie będzie to samo co z Ciri... Do nikogo z uczniów nie czułem takiego przywiązania jak do niej...
Geralt wstał i podszedł do lustra. Oparł oby dwie ręce na brzegu i wpatrywał się głęboko w nie.
-Geralt, wiem że to był dla ciebie naprawde ważny okres w życiu, ale uważam że za dużo o tym myślisz - wstała i przytuliła się do wiedźmina - Ciri wyrosła na doświadczoną wiedźminkę dzięki tobie
-Ehhh... Wiem... Jestem z niej bardzo dumny... Ale to nie ukrywa faktu że jednak brakuje mi jej
-Rozumiem...
Białowłosy obrócił się twarzą do dziewczyny.
-Jak dobrze że mam jeszcze ciebie - uśmiechnął się i przytulił ją, Yen odwzajemniła uścisk.
Po chwili popatrzyli na siebie... lecz zanim cokolwiek powiedzieli pądź zrobili do pokoju zapukał jeden z uczniów.
-Proszę - powiedział Geralt niezadowolonym głosem
-Geralt musisz zejść na dół...
-Shey nie widzisz że jestem zajęty? - burknął mężczyzna
-To ważne!
-Dobrze już idę
-Gdy zeszli na dół Geralt ujrzał białowłosą dziewczynkę
Zatrzymał się w osłupieniu. Dziewczynka przypomniała Wiedźminowi Ciri. Shey trącił Geralta łokciem aby ten się ogarnął.
-Shey dlaczego nie poszedłeś do Vessemira tylko udałeś się z tym do mnie?
-Byłem u Vesemira, ale on powiedział że nie ma czasu i żebym nie zawracał mu rzyci byle czym.
-Vessemir tak powiedział? Nasz staruszek z każdym wiekiem robi się coraz zrzędliwszy.
Białowłosy podszedł do dziewczynki i przykucnął przy niej.
Dziecko przez cały czas miało spuszczoną głowę w dół
-Skąd się tu znalazłaś - spytał spokojnym głosem
-Tata kazał mi tu przyjść... Powiedział że tu będzie mi lepiej.
-Gdzie jest twój tata?
-Nie żyje... Powiedział mi to zaraz przed tym jak umarł...
-Co się stało? Dlaczego twój tata nie żyje?
-Napadł nas taki wielki potwór.
-Jak wyglądał?
-Był wielki i straszny... Wyglądał jak wielki nietoperz. Miał długie pazury i ostre wystające zęby. Miał ogon jak u jaszczura i latał. Wbił w tatę swoje pazury i już miał go zabrać i odlecieć gdyby nie to że chwyciłam nóż i rzuciłam w potwora, trafiłam go w oko. Zaryczał przeraźliwie i odleciał zostawiając mojego tate w spokoju. Wtedy powiedział że mam tu przyjść, a po chwili zasnął i już się nie budził - po policzkach dziewczynki poleciały łzy.
CZYTASZ
Wiedźmin - Nowe pokolenie
FanfictionCzyżby nowe pokolenie Starszej Krwi? Potomek Geralta? A może następne dziecko niespodzianka? Zobatrz dalsze losy słynnego Białego Wilka i nowego pokolenia...