Nowy przyjaciel?

427 29 15
                                    

Kira wstała o 5:00 obudzona krzykami i jaskrawym światłem pochodni. To byli wieśniacy którzy postanowili „pozbyć się" czarownicy ze swojej wioski.

-Koniec z czarcią magią!

-Nie chcemy tu czarownic!

-Spłoniesz w świętym ogniu! - krzyczeli i wymachiwali pochodniami.

Keira wkurzona wyszła przed dom i na nowo utworzyła chmurę z deszczem.

Wszystkie pochodnie pozagaszały się, a wieśniacy przerażeni pouciekali do domów.

-Dość mam tej zaplutej wioski... - wymamrotała po cichu i wróciła do swojej sypialni.

Białowłosa podniosła się i po cichu wyszła z chaty by orzeźwić się trochę i przejść się do Eskela.

Gdy weszła tylko za płot odgradzający wieś od reszty pola, zaraz ktoś zaczął szczuć ją psem.

-Wynoś się stąd, bratasz się z tą wiedźmą więc nie przychodź tu - spuścił psa ze sznura.

*Aksi*

-Waruj! - pies zatrzymał się i wykonał komendę.

-Warchoł, do budy! - krzyknął przerażony wieśniak i sam schował się do chaty.

Przy karczmie była następna burda.

Dziewczyna ujrzała dwóch osiłków wyrzucających wiedźmina z karczmy.

Szybko przeniosła się tam swoją mocą i zatrzymała się zaraz obok Eskela.

-Co się dzieje? - spytała marszcząc brwi.

-Nic! - odpowiedział jeden z mięśniaków wrzucając miecze Eskela w gnojnik dla świń.

-O ty skurwysynie... - wycedziła białowłosa i szybkim przejściem wbiła mu nóż myśliwski w klatkę piersiową uszkadzając serce.

Drugi osiłek rzucił się na nią lecz chwycił tylko powietrze, bo Kira zdążyła już przenieść się i wbić mu ten sam nóż w plecy. Zajęczał cicho, a z ust poleciała mu strużka krwi. Przetarł usta, a po chwili padł na ziemie w bezruchu.

-No nieźle. - wyciągnął miecze z gnoju i przetarł je rękawicą. - ale ja na twoim miejscu popracowałbym jeszcze nad pracą nóg.

-Dobrze, dobrze. - uśmiechnęła się.

-A jak tam u tego twojego kolegi?

-No dobrze, wyliże się.

-To dobrze...

Popatrzyła na wiedźmina.

-To za co cie wyrzucili z karczmy?

-Za „bratanie się w wiedźmą".

-Mnie za to samo psami szczuli jak tu szłam... - dziewczyna zapatrzyła się w jeden punkt.

-Co tam widzisz? - pyta zaciekawiony mężczyzna.

-Mnie, jakby...

-Co, jak to? - popatrzył się w ten sam punkt.

-Za chatą... - powiedziała i szybko tam pobiegła, a za nią wiedźmin, lecz zastali tam tylko mężczyznę z koszykiem na grzyby.

-Słucham? - zapytał grzecznie mężczyzna.

-Nie, nic... - przyjrzała się mu jeszcze chwilkę podejrzliwie i odeszli.

-Przywidziało ci się. - stwierdził Eskel.

-Nie Eskel, nie przywidziało mi się. - chodź musimy za nim pójść.

Wiedźmin - Nowe pokolenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz