✨Rozdział 1✨

135 15 0
                                    

Dzisiaj jest czwartek. Tradycyjnie wstałam o 6:30, podeszłam do szafy i wybrałam:

 Tradycyjnie wstałam o 6:30, podeszłam do szafy i wybrałam:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

po czym poszłam do łazienki. Wziełam szybki prysznic i ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Zrobiłam sobie lekki makijaż, a włosy spięłam w wysokiego kuca.
Zeszłam na dół do kuchni, gdzie czekała moja mama z talerzem naleśników.
- Cześć córcia - powiedziała moja rodzicielka siedząc przy stole.
- Hej mamo - odpowiedziałam zasiadając koło niej.
- Ja idę do pracy i wrócę koło 13.
- Dobrze, ja i tak kończę o 15, bo idę na zajęcia dodatkowe.
- Wychodzę... Buźka😍😘
- Pa mamo.
Kilka minut później zadzwonił dzwonek do drzwi, gdy otwarłam w progu zobaczyłam moje przyjaciółki, więc od razu rzuciłam im się na szyje.
- Hej An. Idziesz?? - spytała Sky.
- Tak, tylko pójdę na górę po telefon i już schodzę...
Zanim się obejrzałam, zakluczałam dom. Drogę do szkoły pokonałyśmy w pięć minut. Lekcje minęły dość szybko. Kiedy weszłam do domu zrzuciłam plecak z ramienia i już chciałam iść do pokoju, ale usłyszałam szepty dochodzące z pokoju mojej mamy to co usłyszałam powaliło mnie na kolana...
- I co mam jej tak po prostu powiedzieć, że się przeprowadzamy? - szepnęła moja mama.
- Powiedz jej to w delikatny sposób - odparła ciotka.
Byłam zdenerwowana i jednocześnie smutna, więc weszłam do ich pokoju i...
- Gdzie i kiedy się przeprowadzamy? - spytałam płacząc😭
- Do Virgini, lot mamy dokładnie za dwa dni.
- Ja nie chcę zostawiać przyjaciółek - powiedziałam.
- Wiem, ale znalazłam tam lepiej płatną pracę...
Następnego dnia ubrałam się w,:

bo przyznam nie było, aż tak ciepło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

bo przyznam nie było, aż tak ciepło. Poszłam do łazienki zrobiłam mocniejszy makijaż i włosy spięłam w luźnego koka.
Po chwili poszłam do szkoły. Kiedy przekroczyłam próg szkoły od razu przypomniało mi się, że będę musiała pożegnać klasę, ale najbardziej będzie mi żal Sky i Chloe... Lecz po kilku sekundach dziewczyny znalazły się koło mnie, kiedy je zobaczyłam posmutniałam.
- Ej miśka co się stało? - spytały w tym samym momencie moje przyjaciółki.
- Wy-wy-wyprowadzam się - powiedziałam przez płacz...😭😥
- Co? Dokąd? Na ile? - Do Virgini, chyba na zawsze.
- Spokojnie mała nie płacz, bo jeszcze będziemy mogły przez Skype'a rozmawiać.
- Przyjedziecie kiedyś do mojego nowego domu? - spytałam.
- Jasne, zobaczysz jeszcze ci się wszystko ułoży!
W dzień wyjazdu jeszcze raz pożegnałam się z moimi przyjaciółkami. Wszystkie płakałyśmy, bo możliwe, że już nigdy się nie spotkamy. Kilka minut później pewna pani wywoływała wszystkich do odlotu. Lecieliśmy 12 godzin. Dojazd do domu zajął nam około 30 minut. Kiedy weszliśmy do domu byliśmy zachwyceni kuchnią i salonem. Wtedy się odezwałam:
- Wow, jak tu pięknie, a gdzie jest mój pokój? - szczęśliwa, spytałam mamy.
- Wybierz jakiś pokój na górze.
Mama gdzieś wyszła, a ja rozmawiałam z dziewczynami przez Skype'a. Po skończeniu rozmowy wstałam z łóżka i w tym momencie usłyszałam rodzicielkę wchodzącą do domu oznajmiając mi, że o 18 idziemy do jakichś państwa Sartorius.
Miałam cztery godziny, więc poszłam do toalety, która znajdowała się w moim pokoju. Ubrałam się w biały crop top i miętowe spodenki, wzięłam moją miętową penny z pudrowo-różowymi kółkami poszłam na dół, założyłam vansy i wyszłam pojeździć na desce przed domem. Kiedy już chciałam jechać dalej, zauważyłam pewnego chłopaka, który siedział w oknie i się na mnie patrzył. Jechałam dalej i w pewnym momencie usłyszałam, że ktoś za mną biegnie.
- Zaczekaj - krzyczał po czym zatrzymał mnie ten sam chłopak, którego widziałam w oknie. Posiadał brązowe włosy i zielono-brązowe oczy... Miał na sobie czarne rurki z dziurami na kolanach i luźną, białą bluzkę.
- O co chodzi?! - spytałam dając mu butelkę wody.
- To chyba twoje - odpowiedział, podając mi mój naszyjnik.
- Tak, dziękuję - biorąc od niego łańcuszek pocałowałam chłopaka w policzek.
- Przepraszam, trochę się rozpędziłam - powiedziałam zarumieniona.
- Nic się nie stało, pozwól, że pomogę ci założyć ten piękny naszyjnik - odpowiedział chłopak biorąc ode mnie łańcuszek.
Kiedy nastolatek zakładał mi mój wisiorek, poczułam miły dreszczyk na plecach.
- Mogę się do ciebie dołączyć? - spytał i uśmiechnął się do mnie.
- Jasne, ale czemu zamiast jechać na desce, biegnąłeś za mną???
- Bo wiedziałem, że jak pobiegnę to prędzej cię dogonie, niż jakbym jechał na mojej penny.
- Dobrze, to może oprowadzisz mnie trochę po okolicy bo niedawno się tu przeprowadziłam.
- Aa, to dlatego widzę cię tu pierwszy raz - odpowiedział.
- To może już pojedziemy? - spytałam zniecierpliwiona.
- Dobrze, to może pojedziemy do pobliskiego skateparku.
- No w sumie i tak niczego jeszcze nie zwiedziłam, więc możemy jechać.
Kiedy dotarliśmy wjechałam na rampę, podskoczyłam po czym moja deska obróciła się, a kiedy spadła, stanęłam na niej i pojechałam dalej. Chłopak się na mnie patrzył.

*Jacob*

Kiedy dotarliśmy na skatepark, dziewczyna wjechała na rampę podskoczyła, a jej deska obróciła się, gdy spadła wylądowała na penny i jechała dalej.
- Jest niesamowita!? - pomyślałem.
Kocham ją.
Chłopie ogarnij się nie możesz sie zakochać w pierwszej lepszej, czekaj czekaj, ale ona nie jest pierwszą lepszą...
Szliśmy w ciszy, ale w pewnym momencie ją przerwałem.
- Gdzie mieszkasz? - spytałem zaciekawiony.
- Miętowy dom. Big Street 14.

*Angel*

Tak dobrze się bawiłam, że zapomniałam o tym, iż o 18 mieliśmy iść do państwa Sartorius, na szczęście, kiedy spojrzałam na telefon była 17:15
- Jedziemy już? - spytałam.
- Tak, oczywiście jeżeli chcesz - odpowiedział.
Kiedy byliśmy przed moim domem, była godzina 17:25, więc tylko go przytuliłam i podziękowałam za znalezienie łańcuszka i spędzenie czasu. Weszłam do domu i od razu usłyszałam pytania dochodzące z kuchni.
- Kim był ten chłopak? Gdzie byłaś? Coś was łączy? - spytała mama.
- To tylko kolega. Na skateparku. Nic specjalnego.
- Idź do pokoju, przebierz się, bo za chwile wychodzimy.
Wykąpałam się, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam miętową sukienkę.
Kiedy przyszliśmy, zasiedliśmy do stołu, a pani Sartorius krzyknęła:
- Jacob zejdź na dół.
Z góry odezwał się głos chłopaka
- Dobra, dobra już idę - odpowiedział głos chłopaka, który był mi bardzo znajomy.
Kiedy zszedł na dół zauważyłam, że to ten sam chłopak, z którym byłam w skate parku.

944 słowa
Przepraszam za błędy, które prawdopodobnie się pojawiły
Do następnego 😘😊😳

Stay | J.S H.R M.TOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz