Rozdział IV

38 2 9
                                    

Czekała? Na niego? - Znaczy, że ten wilk... - Zaczął niezgrabnie.

- Tak. Ja go po ciebie wysłałam. - Odpowiedziała nie dając mu dokończyć, z nieschodzącym uśmiechem na ustach. Delikatne rysy twarzy, które przybrała kogoś mu przypominały. Teraz jednak nie mógł nad tym rozmyślać i skupił się na tym co powiedzieć, a raczej o co zapytać. Powinien mieć mnóstwo pytań, ale nic konkretnego nie pchało mu się na myśl. Jak na złość, akurat wtedy, kiedy ma okazję się czegoś dowiedzieć. Zaczął więc od czegoś, co nie powinno jej zdziwić.

- Kim jesteś? - Pytanie proste, ale jakże trafione, bo kimże mogła być tajemnicza kobieta albo raczej zwitek roślin uformowanych na kształt kobiety. Ta jednak nie odpowiedziała od razu, a zachichotała szczerze rozbawiona skołowaniem Desmonda.

- Jestem Królową! - Wykrzyknęła teatralnie władczym tonem i znowu się roześmiała. - Królową tego lasu. Nie widzisz korony? - Wskazała na gałęzie wystające z jej głowy. Te, które wcześniej wyglądały jak rogi, tym razem rzeczywiście mogły być uznane za coś na kształt korony. Sama kobieta wydawała się przyjaźnie nastawiona. Czuł się dziwnie bezpieczny w jej obecności.

- Oj, nie bądź taki zdziwiony Desmondzie. Jako Królowa jestem zobowiązana do znajomości wszystkich mieszkańców tego lasu, a także ich gości. Ty jesteś takim gościem i kiedyś też byłeś. - Oczywiście, że chadzał po górach podczas swoich wcześniejszych wyjazdów, ale nigdy w życiu nie spotkał się z takimi rzeczami i osobami. Zacisnął oczy myśląc, że ten zwid zaraz zniknie, ale tylko bardziej rozbawił kobietę. Przybliżyła się do niego i delikatnie położyła mu dłonie na polikach, po czym lekko dotknęła czołem jego czoła. Uderzyło go znajome ciepło, które powoli go uspokajało, aż przestał się czegokolwiek obawiać. Królowa oderwała się od niego i spojrzała mu prosto w oczy. Była tak blisko, że jej falujące włosy przesłaniały mu widok na to, co znajduje się za nią. Teraz była tylko ona i pejzaż burzy zielonych pnączy, które za włosy uchodziły. - Lepiej? - Spytała zatroskanym tonem i przechyliła głowę na bok. Desmond kiwnął głową, bez zbędnych słów.

- Cieszę się. W takim razie przejdę do rzeczy. Chcesz odnaleźć Annę, mam rację? - Oczy mężczyzny rozszerzyły się słysząc imię swej narzeczonej. Królowa jednak nie czekała na jego odpowiedź, kontynuując.

- Odnajdziesz ją, ale wpierw Ty musisz pomóc mi. Ależ spokojnie, spokojnie! Widzę twoją minę... To wszystko ma związek z Anną. - Wyjaśniła widząc, że mężczyźnie nie spieszy się do wykonywania poleceń obcej osoby i to w takich okolicznościach.

- O co chodzi? - Wyraźnie się zainteresował, gdy ta upewniła go w tym, że nie poświęci czasu na darmo.

- Już wyjaśniam, to bardzo proste. - Uniosła palec w górę z sympatycznym uśmieszkiem. Głos miała przyjemny, ale donośny. Brzmiał trochę jak echo samego głosu... - Chcę, abyś zdobył dla mnie serce Salmy. - Jej oczy zwęziły się, ale uśmiech pozostawał. Tylko jakby się nieco zmniejszył.

- Zdobył... serce? Kogo? - Przecież to... Jak ona sobie to wyobraża? Że ot tak przyniesie jej czyjeś serce? Zielonowłosa pozostawała niewzruszona rodzajem zadania, a jego pytanie wydawało się dla niej wręcz nie na miejscu. Jakby to była najzwyklejsza do zrobienia rzecz.

- Coś nie tak, Desmondzie? Przecież to przez nią zgubiłeś Annę. - Po przetrawieniu tej informacji, coś wstrząsnęło brunetem. Jak to przez nią? Królowa nie czekała aż o to spyta i wyprzedziła wątpliwości mężczyzny. - Gdyby nie ona, nie byłoby cię tutaj. Pomyśl przez chwilę, co spowodowało, że spadliście? - Kobieta puknęła palcem wskazującym we własne czoło sygnalizując, by się zastanowił.

- ...Niedźwiedź... - Wyszeptał Des, po chwili ciszy. - Niedźwiedź. To Salma? - Zapytał wciąż niepewny. - A kobieta, którą widziałem w zamieci...? - Uznał, że Królowa zna odpowiedź i w tej kwestii. - To jedna i ta sama osoba. - Nie rozczarowała go swoją wiedzą. - Widzisz, Salma ma dwa oblicza i nie panuje nad emocjami... Nie, czekaj. Ona nie posiada emocji. - Poprawiła się, zdając sobie sprawę z potoku swych słów i sensem tego co mówi. - I tu znajduje się kruczek. - Zerknęła na niego uważnie i odsunęła się.

InspiracjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz