late night calls [taekook] ✓

first monday, 10:28 pm

O!

Hej, Kook!

Halo?

Kook?

Jesteś tam?

Płaczesz?

Kookie...

Słyszałem, co się stało i pewnie nie chcesz o tym mówić, ale chciałbym tylko, żebyś wiedział, że...

W sumie... nie wiem.

Jeśli chodzi o Jimina, to Yoongi już się nim zajął.

Chciałem mu pomóc, ale był tak wściekły, że bałem się wtrącić, jeszcze sam bym dostał.

...

Jesteś tam jeszcze?

Słysze twój oddech, czyli żyjesz, okej...

No... to Jiminem już się zajęliśmy.

Dalej nie mogę uwierzyć, że taki z niego dupek.

No gnój jebany.

Boże, sorry...

Kook?

Może lepiej już skończę o nim mówić, przepraszam.

Tęsknimy za tobą, wiesz?

Wszyscy.

Może chciałbyś, żebym wpadł?

Twoja mama mówiła, że potrzebujesz teraz wsparcia.

No, to ten...

Masz mnie, pamiętaj.

Znaczy, nas wszystkich.

Kook?

Odezwiesz się do mnie?

Nie?

No okej.

To może opowiem ci, co dzisiaj widziałem.

Szłe-, szedłem sobie do domu z Hobim i gadaliśmy o czymś tam, nawet nie wiem, i widzimy przed nami takiego wielkiego psa, i on nagle się odwraca, a tam takie jasne oczy się w nas wpatrują!

Serio, takie... ludzkie.

Nie chciałbym mieć takiego psa, bałbym się, że pewnego razu zacznie ze mną rozwiązywać krzyżówki, popijając zieloną herbatę.

Chcieliśmy dzisiaj do ciebie wpaść, ale Jin powiedział, że lepiej dać ci odpocząć.

Dzisiaj mu się udało, ale następnym razem po prostu przyjdę sam.

Także szykuj się!

O, jeszcze przypomniało mi się, jak Jooheon przyniósł dzisiaj chyba ze dwa kilo baterii w torbie takiej wiesz, ekologicznej, no i podszedł z nimi do pani i ktoś zaczął śpiewać mu "Sto lat", tak dla żartu, ale potem prawie cała klasa się dołączyła i nawet wszyscy wstali i było trochę głupio, jak się okazało, że wcale nie będzie cukierków.

Szkoda, że cię przy tym nie było.

Ech... dobra.

Trochę już późno, chyba powinienem kończyć.

Dobranoc!

(a/n: jednak dokończę tego fika, ponieważ historia tu przedstawiona bardzo mocno uderzyła mnie w serce i chciałabym ją Wam przekazać)