#10 Świat spowity w mroku

910 55 7
                                    

*Lloyd POV*

Ostatnie co widziałem to para szmaragdowych oczu wpatrujących się we mnie z strachem i współczuciem... A potem już nastała ciemność.

Rozglądałem się na wszystkie strony, lecz widziałem tylko pustkę i czułem jakby unosił się w powietrzu. Czy tak wygląda śmierć? Nieskończona pustka? Poczucie smutku?

Nagle przedemną pojawiła się Shadow w białej koszulce, zielonym szalikem, który obwiązywał jej szyję, białych spodniach, a stopy miała bose. Twarz dziewczyny nie wyrażała nic. Ubrania jak i włosy "pływały" wokół niej jakby byliśmy pod wodą. Wyglądała majestatycznie jak prawdziwa bogini.

- Wojna się rozpoczyna... Bliski jest czas miecza... - powiedziała z kamiennym wyrazem twarzy. Jej głos też nie wyrażał żadnych emocji.

- Jak to wojna? O czym ty mówisz? I co zrobiłeś z Shadow!? - powoli zacząłem się demerwować. No weź! Jakiś nikomu nie znany gostek nagle cię zabija po czym widzisz kamienną wersję swojej ukochanej. Nagle sceneria zmieniła się i pokazywała to samo wzgórze gdzie "umarłem". Wszyscy krzyczeli i walczyli, a obok mojego ciała klęczała moja mama. Płakała...

- Twoją "śmiercią" Flowey w moim ciele rozpoczął wojnę. Nie taką jak z wężonami, czy ninjadroidami, tylko prawdziwą... W której zginie więcej niż jedno istnie, jeden człowiek, jedno zwierzę. Dla niego nie ma różnicy... Chce wyjść na wolność taki jaki był zamin został zesłany do podziemia, do ruin pierwszego świata, do miejsca gdzie nawet człowiek się nie zapuszcza... - mówiła, a w jej oczach widziałem smutek, a głos lekko drżał jak mówiła o tym, że chce wyjść na wolność.

- Ale to dlaczego tu stoi przed nami? - spytałem skoro nikt tam nie wchodził to jak tu stoi?

- Popełniłam w życiu wiele błędów, a jednym z nich jest zaprzedanie duszy... - opuściła głowę na dół, a po jej bladych policzkach spływały łzy.

- Co znaczy "zaprzedanie duszy"? Masz pakt z diabłem?! - czy jej moc może być tylko życzeniem???

- Gdy trafiłam do Przeklętej Krainy świat stracił dla mnie resztki koloru. Wieczna walka tam sprawiła, że moja moc stała się... Ja byłam o wiele silniejsza. Przyjaźnie czy nawet życie się dla mnie nie liczyło. Chciałam być silna... Dla brata. Pare lat poźniej do Krainy przybył mój brat mówiący, że zmarł przez Mistrza Wu i jego uczniów. Wtedy to wybrałam się do Góry Ebott [w Przeklętej krainie powiedzmy, że jest to taki grobowiec xd] tam spotkała Flowey'a... Za 7 ludzkich dusz, w tym moja, zwróci mi śmierć tą, która miała nastąpić, ale nie nadeszła, ta która mnie uwolnić od cierpienia tego nędznego świata... Wróciłam na ten nic nie warty świat, by mój jedyny, prawdziwy, ukochany brat zaznał spokoju. - zacisnęła pieści i spojrzała na Kai'a walczącego z Flowey'em. Oni walczyli, a ja co?! Co mam zrobić by im pomóc?

- Świat teraz spowije się w mroku jutra, który przyniesie mu zgubę... Będę świadkiem upatku życia, którego kochałam, a znienawidziłam, którego podziwiałam, a zgardziłam, o którego dbałam, a sama zniszczyłam, na którym żyłam, a zmarłam by narodzić się jak feniks z popiołów by przestał żyć... - gdy mówiła to naprawdę widziałem i czułem jej ból. Jak jeden człowiek może tyle powiedzieć o jednym życiu?  W sumie ona żyje tak jakby drugi raz.
Wpatrywałem się w walczących przyjaciół. Mimo, że mnie nie ma oni walczą... Dla świata, dla każdego żywego stworzenia, dla nas...

Spojrzałem na Shadow. Ta walka nie powinna wogóle się zacząć i jakim prawem to ten cały Flowey mam jej ciało?

- Ale można to jakoś zakończyć prawda? Musi być jakiś haczyk w tym wszystkim! Razem coś wymyślimy i zawalczymy! - wykrzyczałem w kierunku dziewczyny. Chce im pomóc, sprawić by było im lżej, by nie musieli walczyć sami...

- Jest wprawdzie sposób na zabicie Flowey'a, ale bardzo ryzykowny sam byś musiał wiele poświęcić... J-ja nie chcę, ale muszę... - w jej oczach zebrały się ponownie łzy. Co to jest, że Shadow mówi takie rzeczy?

- Co bym musiał poświęcić?

- Nie wiem jak zareagujesz na te wieści... - wzięła głęboki oddech i spojrzała w moje oczy z ogromnym bólem w jej szmaragdowych... - By zabić Flowey'a trzeba przebić jego obecne ciało włócznią z
Mrocznej Materii. Mogłabym wysłać cię z nią do tego świata z tą misją. Nie możesz się wahać! - krzyknęła na mnie. Ja mogę wrócić, ale jeśli przebiję 'jego' ciało to nie zabiję przy okazji Shadow?!

- Proszę... Idź i zmień oblicza tej wojny. Nie pozwól zawładnąć mrokowi. Niech Pierwszy Mistrz Spinjitsu ma cię w opiece. - podała mi miecz, a podobno miała być włócznia... Uśmiechnęła się w moją stronę i... Ucałowała mnie w czoło, po czym oddaliła się odemnie.

- Napraw to co ja zepsułam... Zabij go... Dla mnie... Nie ważne co się potem wydarzy... Wied... Am...ię - ostatnie słowa nie docierały do mnie zaraz potem widziałem znów ciemność,  a po głowie chodziły mi słowa Shadow... Co chciała powiedzić na końcu?...

*Trzecia Osoba POV*

Ninja walczyli dalej z chłopakiem o blond włosach. Widok przyjaciela przebitego na wylot pnączem nigdy nie opuści umysłów jego przyjaciół.

Mistrz Wu gdy zobaczył te pnącze wiedział, że jest zrobione z Mrocznej Energii. Skąd wiedział? Pare lat spędził na pogłębianiu wiedzy dotyczącej tejże energii.

Flowey raz za razem tworzył nowe pnącza i kierował je na "kolorowych przebierańców" jak nazywał ich bardzo często. Był zadowolony, że to właśnie Shadow przyszła do tej góry, że to ona zaprzedała mu duszę, że to ona otworzyła mu świat, do którego nie miał dostępu przez mistrzów żywiołów. Ten dzień w historii świata nazwano "Dniem Żywiołów". Został zapieczętowany niczym pospolity wężon. Czuł się jak śmieć, który ludzkie pomioty wyrzucały.

Misako dalej klęczała przy swoim synu. Mistrz Wu ocierał łzy spływające po jej policzkach wodospadami, gdy nagle Lloyd zaczął mamrotać niewyraźne słowa pod nosem. Kobieta wciągnęła gwałtownie powietrze i spojrzała na swojego jedynego syna. Spod przymrużonych powiek patrzyły na nią dwoje zielonych oczu.

- Lloyd! Synku! Żyjesz! - krzyknęła i przytuliła go do siebie. Chłopak przez chwilę nie wiedział co się dzieje. Przed chwilą rozmawiał z Shadow, a w drugiej jest przytulany przez swoją mamę. Odwzajemnił przytulasa z cichym jękiem. Bardzo bolał go brzuch, lecz po chwili już było dobrze. Rana zagoiła się jak za dotknięciem magicznej różdżki.

Flowey patrzył na tego ludzkiego pomiota z zdziwieniem, a zaraz potem z wściekłością. Chciał zniszczyć tego, który mąci jego ciału w głowie, chciał mieć duszę Shadow i wszystkich wyjątkowych ninja. On mu bardzo przeszkadzał, bo Shadow dalej jest w nim i ogranicza jego ruchy.

- To jeszcze nie koniec kolorowe ludki. Jeszcze was wszystkich zniszczę, zabiję! A ciebie! Wielki Zielony Przebierańcu, zabiję nawet 200 razy jeśli trzeba będzie! - wykrzyczał patrząc na blondyna. Reszta przygotowała się na jego atak, ale on zniknął w mroku...

*Time Skip*

Słońce nie wzeszło, a cały świat wyglądał jak w nocy. Żadne światło nie oświetlało drogi ninja do statku.

- Czy to nasz koniec? - spytał Jay patrząc na słońce okryte pnączami.

- To dopiero początek wojny, ale ja wiem jak ją zakończyć... - odparł tajemniczo zielony ninja, który wyciągnął przed siebie dłoń, w której po chwili pojawiło się zielone ostrze z Mrocznej Energii.

"Nasza walka dopiero się zaczyna..."

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nareszcie jest ^°^
Rozdział przygotowany 2 tygodnie temu i dopiero teraz się skapłem, że nie został dodany -_-
Na nowo musiałam pisać końcówkę bo zostało usunięte, ale...
Jest! ;^

Do zobaczenia w następnych rozdziałach, a na następny postaram się narysować Lloyd'a z tym mieczem ×°×

Dziękuję za ⭐ i 💬 😘

~ Midori

Mistrzyni Mroku | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz