Dzisiaj jest dzień wygrania zakładu, więc muszę się wyszukiwać na ten dzień. Szybko wstałem z łóżka i poleciałem się umyć. Po wyjściu z łazienki poszedłem do kuchni, żeby zjeść jakieś śniadanie. Jak zjadłem napisałem do znajomych i Shiona, żeby byli w parku o 13. Oczywiście wszyscy się zgodzili. Ubrałem się i wyszedłem do parku, który był godzinę od mojego domu, a była już 12, bo chciałem dłużej pospać. Po godzinnym marszu dotarłem do parku i moi znajomi już tam byli.
-Hej chłopaki. -przywitałem się ze wszystkimi.
-Witaj Louis. Gdzie twój chłopak.
-Niedługo powinien być. A wy może się schowajcie.
-Dobra my idziemy za tamte krzaki. Pamiętaj jaki jest plan.
-Dobra dobra.
Gdy chłopacy się schowali przyszedł Shion po kilku minutach ubrany luźno.
-Część Shion.
-Witaj Louis. Co mnie tak wezwałeś?
-A żeby sobie pogadać.
-No dobrze. Może usiądziemy na ławce.
-Dobrze. -wybrałem ławkę taką, żeby widzieli nas.
Po kilku minutach gadania pocałowałem Shiona, aż oni wyszli.
-No brawo Louis. Wygrałeś.
-Jak to. Co wygrał. -Shion się zdziwił.
-No wiesz mały. Założyliśmy się z Louisem.
-O co niby.
-Że rozkocha kogoś z pierwszej i wypadło na Ciebie.
-Louis jak to? Myślałem, że mnie naprawdę kochasz. -Chłopak uciekł.
-Shion! To nie tak. -krzyknełem za nim.
-No nie mów Louis, że naprawdę się w nim zakochałeś.
-Ja już sam nie wiem. Po prostu nie wiem.
-Dobra Louis jutro dogadamy się co ci damy. Żegnaj.
-Tak żegnajcie.
Wracałem z parku zły na siebie, bo zraniłem Shiona. Nie wiedziałem jak go przeprosić za to, ale też nie wiem czy ja go kocham to jest dla mnie ciężkie.
Wróciłem do domu ciagle myśląc jak to zrobić. Jak mu powiedzieć i też czy będzie chciał mnie jeszcze znać. Naszykowałem się do spania i położyłem się do łóżka i poszedłem spać.
-----------------------------------------------------
Długo nie było, ale już jest kolejne dzieło. Proszę nie bijcie za to.