Uśmiechnęłam się lekko, zostawiając chłopaka w osłupieniu. Czego się spodziewał? Że tylko przez tę jego niesamowicie przystojną buźkę rzucę się na niego? Może mi się wizualnie podobał, czułam do niego coś dziwnego, czego nie umiałam nazwać, ale musiał na mnie zasłużyć. Nie oddam się pierwszemu lepszemu.
— Ej, ty, Wolffuck! — usłyszałam irytujący, wysoki głos, którego szczerze nienawidziłam. Tak samo jak jego właścicielki. Udawałam, że jej nie usłyszałam, gdyż poszłam dalej, ignorując ją.
Niestety Sally Jones podbiegła do mnie i chwyciła mnie dość boleśnie za ramię.
— Co cię łączy z Convel'em Böserwolf? — syknęła chłodno, jakbym jej zabiła kota.
Sally Jones. Wygląda uroczo, jest przewodniczącą szkoły. Nauczyciele i rada rodziców ją uwielbiają! Udaje Matkę Teresę. A to najgorsza szmata, jaka chodzi po tej ziemi. Nawet te jej zawsze idealnie wyprasowane sweterki doprowadzają mnie do szału. A ona doprowadza innych do depresji. Uważa, że kto nie jest z nią - jest przeciw niej. Oczywiście nikt nie wierzy, że taka dobra uczennica mogłaby kogokolwiek nękać. Pieprzona umie zmanipulować.
— WolfLUCK — westchnęłam teatralnie. Irytowało mnie, gdy ktoś przekręcał moje nazwisko. — Niby taka mądra, a dalej nie może załapać. Nic mnie z nim nie łączy, rozmawialiśmy tylko. A teraz odpierdol się, gdyż zabierasz mi mój cenny czas. Idę właśnie do przyjaciół. Ah, no tak. Nie wiesz jak to jest mieć przyjaciół, nie zrozumiesz tego. — mruknęłam, wyrywając się z jej uścisku.
Przyszła zakonnica czy bibliotekarka jednak nie odpuściła. Nie lubię ani zakonnic, ani bibliotekarek, przerażają mnie... A Sally idealnie nadaje się na jedną z nich.
— Prawie się pocałowaliście! — pisnęła. — Odwal się od niego, dobrze ci radzę, Wolffuck.
— Racja, prawie, słuszna uwaga. Następnym razem pocałujemy się naprawdę. — prychnęłam, idąc dalej.
Rudowłosa szybkim krokiem podążyła za mną.
— Nie ignoruj mnie, gdy do ciebie mówię. Nie skończyłam z tobą! — zawołała urażonym tonem.
Jeju, te je próby zaistnienia mnie dobiją. Chyba jej odpowiem. Raz, a dobitnie, niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.
— Posłuchaj uważnie, Jones, bo dwa razy nie bede powtarzać. Chcesz spróbować swoich sił u Convel'a? Droga wolna, przecież ci nie zabronię. Ale nie miej pretensji, jeśli będzie wolał mnie czy jakąś inną dziewczynę. Twoje starania w zdobyciu uwagi są żałosne i na niego nie zadziałają. Poza tym, zajmij się w końcu swoim życiem, zamiast niszczyć je innym. Zrób coś pożytecznego! Nie wiem, spróbuj swoich sił w śpiewaniu czy poucz się fizyki, to może być przyjemne. Zgadza się czy mam rację? — dodałam na końcu, zakończając swoją wypowiedź. Widać było, że rudowłosa się zdenerwowała, bo aż zrobiła się czerwona na twarzy. Uśmiechnęłam się zwycięsko i odeszłam w swoim kierunku.
Gdy szłam blisko otwartego okna, poczułam, że dziewczyna chwyciła mnie za włosy i próbowała wypchnąć z okna. Zaczęła mną szarpać, krzycząc coś, jak w amoku.
Wydarłam się na cały głos, rozpaczliwie próbując uwolnić się od tej psychopatki. Już myślałam, że dziewczyna się wystraszyła moich krzyków i możliwości, że ktoś nadejdzie, gdy nagle wypchnęła mnie z okna.
To było dosłownie kilka sekund, może mniej. Nie zdążyłam nawet przeprosić za moje grzechy, gdy poczułam rozdzierający ból w kręgosłupie, po zderzeniu z trawiastym podłożem. Z mojego nosa poleciała krew, zebrało mi się na wymioty. Nie zdążając nic więcej zrobić, straciłam przytomność...

CZYTASZ
𝐁𝐞 𝐦𝐲 𝐑𝐞𝐝 𝐑𝐢𝐝𝐢𝐧𝐠 𝐇𝐨𝐨𝐝
Werewolf❝ Człowiek musiał popsuć trochę swoją naturę, bo nie rodzi się wilkiem - a jest wilkiem. ❞ MOGĄ WYSTĘPOWAĆ WULGARYZMY I/LUB SCENY 18+ Dawny tytuł: You are mine, sweetie W trakcie korekty - jeśli już raz to czytałeś, przeczytaj jeszcze raz, jest o...