Part 11

56 7 2
                                    

MEGA WAŻNA NOTKA NA DOLE! PRZECZYTAJ PROSZĘ 

***

Od niedawna jedyną osobą która trzyma mnie przy życiu jest Ashley.

***

*POV ASHLEY*

Od razu kazałam matce wyjść. Może i miała rację, może faktycznie jest za wcześnie, a ja nie znam Leondre za dobrze. Ale mimo wszystko chcę to wszystko przemyśleć. Zaczęły dręczyć mnie wyrzuty sumienia. Jestem przyjaciółką Charliego i wiem, że on coś do mnie czuje, ale mimo wszystko kręcę z jego przyjacielem.  Może nie powinnam? Czy nie lepiej będzie sobie odpuścić? Fakt, czuję coś do Leo, ale świadomość tego, jak bardzo przy tym wszystkim ranimy Charlie'go mnie rozbraja. Nie potrafię tak. Jestem postrzegana jako ta badgirl, ale czy naprawdę nią jestem? Nie mam na wszystko wyjebane, tak jak uważają inni. Obchodzą mnie uczucia innych i nie potrafię znieść myśli, że ktoś może cierpieć, jeszcze w dodatku przeze mnie, a ja nie wiem co z tym zrobić. Fatalne uczucie. Napisałam do bruneta.

Do: Leo

Spotkajmy się, musimy poważnie porozmawiać.

Nie musiałam czekać długo na odpowiedź.

Od: Leo

Dobra, o 17 w parku?

Do: Leo

Okej, to do zobaczenia.

Byłam tak przejęta całą sytuacją, że nawet nie sprawdziłam która godzina. Spojrzałam na zegarek, już po 13. Mam jeszcze 4 godziny, żeby wszystko poukładać sobie w głowie i pomyśleć, jak powiedzieć łagodnie brunetowi, że powinniśmy sobie odpuścić i zostać przyjaciółmi. Nagle poczułam burczenie w moim brzuchu. Postanowiłam, że zejdę na dół i przygotuję sobie jakiś mały posiłek. Już miałam nacisnąć na klamkę, jednak uświadomiłam sobie, że jest jeden mały problem. Mama. Na pewno czeka na mnie na dole i będzie chciała ze mną porozmawiać. W sumie, nie uniknę tego, chyba lepiej teraz niż tak z tym zwlekać, co nie? Taaa, nie ma to jak pocieszać samego siebie. Mimo wszystko otworzyłam drzwi i powoli zaczęłam schodzić na dół. Nie powiem, trochę się stresuję. Tak jak myślałam, mama siedziała przy stole, a kiedy tylko uświadomiła sobie, że jestem już na dole zaczęła:

- Ashley, nie bądź zła. Jak inaczej miałam zareagować? Macie po 15 lat, a w dodatku z tego co wiem nie znacie się za dobrze!

- Tak, wiem mamuś. Przepraszam, ale w tamtej chwili nie myślałam o tym, co robię - oparłam się o jedno z krzeseł.

- Dobrze, ale obiecuj, że nie zrobisz już więcej nic głupiego, możesz tego potem żałować - powiedziała już nieco łagodniejszym tonem.

- Dobrze, obiecuję. - Nie, nie wiem, czy mogę jej to obiecać. Ale co innego mam jej powiedzieć? - Aa, i jeszcze jedno...O 17 spotykam się z Leondre w parku. Muszę z nim porozmawiać. - Nie będę jej oszukiwać, wolę powiedzieć, że spotykam się z Devries'em, niż znowu ją okłamać.

- Co zamierzasz mu powiedzieć? - wstała i zaczęła robić obiad. Ohh, jak ona dobrze mnie zna.

- Wiesz, to dość...skomplikowane... - Do cholery, ona nie wie o Charlie'm.

- Dobrze, rozumiem, że nie chcesz mi mówić, ale pamiętaj co mi obiecałaś. - Położyła na stół talerz z jedzeniem - A teraz jedz.

- Dziękujęęęę - przeciągnęłam i przytuliłam ją. Następnie usiadłam do stołu i zaczęłam jeść.

***

Jest 16;30, a ja stresuję się coraz bardziej. Milion razy powtarzałam sobie co mu powiem, a dalej tak cholernie się boję. nie chcę go zranić. Nadeszła ta chwila, muszę wychodzić. Zamknęłam za sobą drzwi i spokojnym krokiem ruszyłam w stronę parku. Gdy doszłam, zobaczyłam Leo. Poczułam, że moje nogi robią się jak z waty, ale dalej starałam się iść.

- Hej - powiedział brunet.

- H-hejj... - odpowiedziałam mu niepewnie. - Może chodź gdzieś usiąść?

- Tak, jasne 

Znaleźliśmy wolną ławkę. Nastała cisza. Nie umiem wydusić z siebie ani jednego słowa. W końcu się przełamuję i zaczynam

- Słuchaj, to dla mnie trudne tak samo jak dla Ciebie, ale muszę Ci to powiedzieć, i proszę zanim cokolwiek powiesz, zrobisz, wysłuchaj mnie do końca - Wzięłam głęboki wdech - Tak, kocham Cię Leondre, ale nie potrafię w ten sposób. Jesteśmy przyjaciółmi Charlie'go i może to wydawać się głupie, ale nie mogę znieść myśli, że tak bardzo go ranimy. Odpuśćmy sobie, zostańmy przyjaciółmi, ale tylko przyjaciółmi. I wiem, że to może być trudne, ale damy radę, musimy - Ufff, powiedziałam to. Popatrzałam na chłopaka. Był smutny, to było widać, czuję się z jednej strony źle, ale z drugiej strony, myślę, że to co robię, jest dobrym rozwiązaniem.

- Rozumiem, Ashley. Też czuję się źle z tym, jakie cierpienie zadajemy Charlie'mu, ale to nie zmieni moich uczuć do Ciebie. Mimo wszystko...masz rację, zostańmy przyjaciółmi. - Od razu się do niego przytuliłam, a on odwzajemnił mój gest. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, zapytał - Tylko co powiemy Charlie'mu?

- Najlepiej powiedzmy mu, że to nic nie znaczyło, lepiej, żeby nie wiedział co do siebie czujemy - Nie wiem czy to dobre rozwiązanie...

- Dobrze, a teraz... Zechcesz przejść się ze mną na spacer, przyjaciółko? - oboje w jednej sekundzie się uśmiechnęliśmy i ruszyliśmy przed siebie.

***

Ufff, dobra. Jest. Po 5 miesiącach napisałam ten rozdział. Nie wiem czemu ich nie było, poważnie, nie wiem. Po prostu, nie było. I przepraszam Was bardzoooo mocno, mam nadzieję , że mi wybaczycie. Internetowy hug na zgodę?

I teraz 2 bardzo ważne informacje. 

1. To może być dość dziwne, aleeee... wcześniej pisałam tą książkę z dwoma innymi dziewczynami, z czego chciałyśmy, by pozostało to tajemnicą dlatego "udawałyśmy", totalnie inną osobę. TERAZ UWAGA, AKTUALNIE PISZĘ TĄ KSIĄŻKĘ SAMA I NIE MAM NA IMIĘ OLGA, ALE OLA. Miło mi XD. Po prostu żadna z dziewczyn nie wykazuje chęci na dalsze pisanie, więc zdecydowałam, że będę kontynuowała tą książkę, ale sama. Mam nadzieję, że to nie zmienia tego, że książka Wam się podoba, także no.

2. Nie obiecuję, że rozdziały będę pojawiać się regularnie. Tak, będę starała się je wstawiać, ale nie wiem czy będą to czwartki, tak jak to wcześniej było napisane. Nie wiem, czy rozdziały będą pojawiać się w każdym tygodniu. Po prostu tego nie wiem. Ale będę się starać, to mogę Wam obiecać.

Myślę , że to tyle, także do następnego rozdziałuuu.

OLA ;)))




Everything for you |BaM|Where stories live. Discover now