Rozdział 4: Legenda skarbu

9 1 1
                                    

- To dopiero wierzchołek góry lodowej. To co tu się dzieje przekracza wszelkie wyobrażenia normalnego człowieka. Miejscowi nie tylko oszaleli na punkcie skarbu ale coraz częściej też dochodzi do tajemniczych zniknięć najgorsze jest to że wszystko przez krążącą od czasów twojego  pra  dziadka legendy. Wszyscy do tej pory myśleli że to zwykła legenda.. Jednak gdy ktoś znalazł ten dokument wszystko się zmieniło i dzieje się to co widzisz.

-Jaka legenda? Ja chyba zwariuje najpierw kot który wyczuwa wyjątkowe osoby , później dziwni mieszkańcy którzy zwariowali na punkcie bogactwa a na koniec jakaś legenda. Czy ja dobrze zrozumiałem. Poza tym nic nie usprawiedliwi tego że nic mi nie powiedziałeś!

-Tak dobrze zrozumiałeś. To prawda nic nie  usprawiedliwi mojego zachowania wobec ciebie ... Resztę skończę ci opowiadać jutro bo jest już 3 w nocy.

-Po tym wszystkim mam po prostu iść spać ?! Wujku chyba oszalałeś?!

-Nie ale zbyt duża ilość takich absurdów może odbić się na twoim śnie...

Zdenerwowany Emil wstał i wyszedł z gabinetu trzaskając drzwiami. To co usłyszał nie mieściło mu się to w głowie. Wyszedł więc na dwór by zaczerpnąć powietrza i odreagować. Było ciemno , latarnie oświetlały parking hotelowy. Na dworze wiał lekki wiatr a na niebie świecił księżyc w pełni. Emil postanowił pójść do parku . Gdy dotarł na miejsce nie mógł uwierzyć własnym oczom. Park wyglądał o wiele piękniej niż za dnia. Wyglądał bajkowo a to przez dziwne fioletowo - niebieskie świecące kwiaty. A co było najdziwniejsze Emil patrząc na nie odczuwał dziwną nostalgie i wręcz  nienormalny spokój.  Nagle zorientował się że patrzy na te kwiaty od pół godziny. Postanowił jak najszybciej wrócić do swojego pokoju hotelowego. Gdy dotarł i położył się spać cały czas w śnie słyszał kogoś kto woła jego imię i cały czas widział skarb. W pewnym momencie obudził się z krzykiem. Był już ranek. Usłyszał nagle pukanie do drzwi . Jak się okazało był to jego wujek. Zmartwiony zapytał:

-Dlaczego krzyczałeś?? Wszystko dobrze?

-Tak miałem tylko koszmar. Te miasto jest naprawdę jakieś dziwne..

-Co masz na myśli?

-Nieważne później ci powiem. Najpierw opowiedz mi tą legendę... Ale najpierw chodź do twojego  biura.

-Dobrze. Jesteśmy już w biurze możesz zaczynać.

-A więc dobrze legenda głosi że- Dawno temu za czasów twojego pra dziadka syna założyciela hotelu czyli twojego pra pra dziadka. Pojawiła się legenda o tajemniczym skarbie który pomoże uratować  jakieś upadające przedsiębiorstwo i znajdzie je wyjątkowa osoba o dobrym sercu.  A gdy je znajdzie nigdy więcej nie będzie biedna. To ma być nagroda za jej postępowanie. Jednak nikt do tej pory tego skarbu nie znalazł a coraz więcej firm w naszym mieście upada. Do tego doszły te tajemnicze zniknięcia.

-Wujku a odnośnie tego co mówiłem... Widziałeś w parku coś dziwnego?

-Nie nic nie widziałem a coś się stało?

-Nie nic po prostu chyba się nie wysypiam... Idę na spacer do zobaczenia później..

Po wypowiedzeniu tych słów Emil wyszedł z hotelu. Zaczął  myśleć nad tym co usłyszał, próbował ułożyć to sobie w jedną logiczną całość. Ale nie ważne jak bardzo chciał i się starał po prostu nie potrafił. Udał się w swoje ulubione miejsce: drzewo na łące konwalii. Usiadł w jego cieniu i ponownie próbował ułożyć wszystko w spójną całość legenda i skarb ,kot który lubi osoby wyjątkowe i tajemnicze fioletowo- niebieskie kwiaty, tajemnicze zaginięcia i dziwne zachowanie ludzi. Jednak myśląc dalej pojawiła się kolejna zagadka.... Dlaczego personel hotelu i koleżanka wujka zachowują się normalnie? Ten fakt zainteresował go do tego stopnia że pędem wrócił do hotelu. Odszukał wujka i zapytał:

-Wujku dlaczego personel, ty i twoja koleżanka jako jedyni nie oszaleliście?

-Ah zapomniałem ci o tym wspomnieć.  W ten sposób nie będą się zachowywały tylko osoby które nie urodziły się w tym mieście i które dawno w nim nie były. Nikt nie wie dlaczego tak się dzieje...

-Pytałem bo wydało mi się to dziwne że tylko wy nie oszaleliście. Czyli cały personel jest z okolic?

-Tak , ja też nie urodziłem się w tym mieście.

-Rozumiem. Może spróbuje coś w internecie znaleźć na ten temat?

-Pewnie zawsze można spróbować.. A i od jutra zaczynamy pracę.

Po tych słowach Emil pobiegł w kierunku klatki schodowej. Gdy wbiegał po schodach nagle potkną się i upadł. Jak się okazało potkną się o Pusie kiedy się podniósł zamarł z przerażenia. Z obrazu z portretem pra dziadka i pra pra dziadka wychodziły dwa pęknięcia z obydwu stron. Jednak po chwili uspokoił się bo przypomniał sobie że to stary hotel i takie pęknięcia są zupełnie normalne. Wszedł do pokoju , uruchomił laptop i zaczął szukać. Jedyne co znalazł to to że hotel został zbudowany w 1889 roku. Więc nic mu to nie pomogło a tylko dodało część do całej zagadki...

Teraźniejszość , przeszłość i przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz