Wstałam jak co sobotę o 8 rano. Tyler jeszcze spał, a ja patrzyłam na niego oczarowana. Jest naprawdę przystojny i wyćwiczony. Czasami, aż nie mogę uwierzyć we własne szczęście. Nie dość, że jest taki opiekuńczy i kochany to jeszcze przystojny jak diabli. Niestety wiedziałam, że pomimo tego, że cały dzień Tyler będzie ze mną musiałam wstać i pobiegać. Była to moja rutynowa czynność. Co tydzień o tej samej porze szłam biegać i powstrzymać mnie mogła tylko wysoka gorączka. Jako aktorka bowiem musiałam utrzymać formę, bo nigdy nie wiadomo jaka rolę dostanę. Nie chciałabym grając sportowca dostać zadyszki po minucie biegu, dlatego ruch w moim życiu był zawsze. Jako dziecko chodziłam na zajęcia sportowe. Grałam z Jamsem w tenisa, wspinałam się na ściankach wspinaczkowych i pływałam, a z czasem nawet zaczęłam chodzić na zajęcia z tańca sportowego. Oczywiście biegałam również z moimi rówieśnikami po łąkach, wspinałam się z nimi na drzewa w sadach i jak każde dziecko obcierałam sobie kolana.
Z tymi wspomnieniami wstałam z łóżka, założyłam ubranie do biegania i zabierając ze sobą telefon i słuchawki poszłam do kuchni aby zjeść banana i wziąć butelkę wody. Tworzyłam playlistę na dzisiejszy jogging jednocześnie obmyślając trasę jaką dziś pobiegnę. Jako, że miałam wyjątkowo dobry humor i dużo energii zdecydowałam się na szybki bieg po nierównym terenie. Wyszłam na zewnątrz i czując lekki powiew chłodu zaczęłam biec. Wiedziałam jednak, że dzięki biegowi chłód szybko zniknie i zamieni się w upał.
Spotykałam po drodze wielu innych biegaczy, którzy jak ja zdecydowali się na poranną przebieżkę. Zawszę, kiedy mijałam ludzi podczas biegania zastanawiało mnie dlaczego zrywają się w sobotę na 8 żeby pobiegać. Czy robią to w ramach rekreacji? Przygotowują się do maratonu? A może pokłócili się z kimś i w ten sposób odreagowują? Mnie się to często zdarzało. Kiedy byłam wściekła na kogoś to sport mi pomagał. Tańczyła, biegałam, szłam na basen, albo na ściankę wspinaczkową. Mijałam kolejnych ludzi, niektórych nawet zaczynałam rozpoznawać. Znałam ich tylko z widoku, ale to jednak też coś. Biegali zawsze o tej samej porze co ja i widywałam i zawsze, bez względu na to jaką trasę sobie wybrałam.
Wchodząc do mieszkania poczułam mocny zapach kawy. To znaczy, że Tyler wstał. Było chwilę przed 10 więc jakoś mnie to za bardzo nie zdziwiło. Weszłam do kuchni, pocałowałam mojego chłopaka w policzek i uśmiechnięta zapytałam - Ja też mogę dostać kawę?
- Pewnie - odpowiedział i uśmiechnął się - Miałem zamiar się spytać gdzie byłaś, ale patrząc na Ciebie domyślam się, że wyszłaś z pod prysznica. Tylko dlaczego weszłaś tam w ubraniu?- Tyler próbował ukrywać śmiech, ale wychodziło mu to beznadziejnie. Dałam mu kuksańca w bok, buziaka w policzek i odwróciłam się na pięcie, aby wyjść z kuchni. Powiedziałam jeszcze tylko, że idę pod prysznic i wyszłam.
Zrzuciłam z siebie ubranie i weszłam pod strumień ciepłej wody. Bardzo miło się pod nią stało, ale miałam świadomość tego, że czeka na mnie kawa i mój chłopak, więc wzięłam się za mycie głowy.
Po dwudziestu minutach wyszłam z łazienki. Ubrałam się i z turbanem na głowie, który był zrobiony z ręcznika wmaszerowałam do kuchni. Moja kawa stała przy ekspresie, a Tyler robił jajecznice. Normalnie jak w bajce. A nawet lepiej. Odwrócił się i zobaczył jak się mu przyglądam. Miał na sobie jeansy i szarą koszulkę z krótkim rękawem.
- Cześć chèri- powiedział, a ja się rozpłynęłam. Uwielbiam kiedy Tyler mówi do mnie po francusku. Co prawda nigdy nic nie rozumiałam, bo nie znam tego języka, ale to było bardzo słodkie. Na szczęście ja również mogłam mówić do Tylera tak aby nie rozumiał mnie, bowiem mówiłam płynnie po hiszpańsku.
CZYTASZ
The way you make me happy
Romance17 letnią Dulcie czeka już ostatni rok szkolny przed wyjazdem do Los Angeles. W szkole nie ma zbyt wielu przyjaciół, z rodzicami od pewnego czasu nie mieszka, jej chłopak od rana do wieczora pracuje, a przyjaciółka chodzi zakochana z głową w chmu...