Rozdział IX

772 45 3
                                    

Kiedy Marta wróciła on jeszcze spał. Spokojnie więc mogłam wyjść z mieszkania, bez żadnych niezręcznych sytuacji. Pożegnałam się z Martą i wróciłam do siebie. Miałam kilka minut na przygotowanie się do szkoły, co dzisiaj jest...? Środa - cudownie. Nie mam żadnego sprawdzianu, na tych lekcjach nikt nigdy nie pyta... O KURWA! Moje indywidualne zajęcia. No nie!
_______________________________________
Kiedy już przyjęłam do wiadomości fakt, że muszę zostać z nim sam na sam po lekcjach - ruszyłam do toalety. Nie żeby mi zależało, ale chciałam chociaż raz wyglądać jak człowiek. Moje włosy to dzisiaj jakaś totalna katastrofa - każdy powyginany i pokręcony w inną stronę. Rozczesałam je i zostawiłam, bo przecież mi nie zależy. Zrobiłam szybko makijaż i ruszyłam do szafy. Wybrałam pierwsze lepsze ubrania z brzegu i wybiegłam z domu.
- Zaraz mi ucieknie autobus - powiedziałam sama do siebie.
_______________________________________
- WIKTORIA JEŚLI STCHÓRZYSZ TO JESTEŚ IDIOTKĄ!
- Jak ty możesz odrzucać taki dar od losu?!
- MASZ TAM ZARAZ IŚĆ NA TE PIEPRZONE DWIE GODZINY, ALBO SAMA CIĘ TAM ZACIĄGNĘ! - I tak krzyczały. Jedna przez drugą. Mogłam im przecież nie mówić o tym, co działo się wczoraj. Tak samo, jak o tych indywidualnych zajęciach.
- Zrobisz, jak będziesz chciała - powiedziała mi Jowita. Przytuliła mnie i odeszła. Poszłam na ostatnią lekcję jaką był angielski i...
Ruszyłam do sali.
___________________________
Jaki on jest idealny... Sprawdzał coś w swoich notatkach, po czym odwrócił wzrok w moją stronę.
- Jesteś już. Dzień dobry - podszedł do mnie z uśmiechem.
- Dzień dobry. Pani Honoraty dziś nie ma?
- Jest i przyjdzie za godzinę na wspólne zajęcia, ale na tych niestety musisz męczyć się ze mną - posłał mi kolejny uśmiech.
- Dlaczego?
- Dlatego, że ma rozszerzenie z inną klasą.
- Nie pytałam dlaczego jej nie będzie, tylko dlaczego mam się z panem męczyć? - Tym razem to ja się uśmiechnęłam. Teraz już oboje byliśmy w doskonałych humorach.
- Proszę, to twój scenariusz - podał mi arkusz papieru.
- Kto to pisał?
- Aż takie złe?
- Właśnie nie! Jest perfekcyjne! - Naprawdę było. Podobał mi się każdy szczegół tego scenariusza. Główna rola była napisana idealnie pod mój charakter i sposób bycia. Naprawdę mi się podobało.
- W takim razie zacznijmy ćwiczyć - wyrwał mnie z zamyślenia jego głos.
- Tak, już.
Nagle poczułam, że przytulił  mnie od tyłu. Poczułam też coś innego... CO TO DO CHOLERY JEST?! Czy to znaczy, że... Jezu, nie.

Nauczyciel MuzykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz