Rozdział XIV

738 35 0
                                    

Czas stanął w miejscu. Słyszałam tylko krzyki, nie docierały do mnie ich słowa. Marta krzyczała, Michał krzyczał, ja siedziałam cicho. Nie wiedziałam, co robić. Znalazłam się w innej czasoprzestrzeni, czas przestał dla mnie istnieć.
- Nie spodziewałam się tego po tobie. Każda inna dziewczyna, ale ona..? PRZECIEŻ TO JESZCZE DZIECKO! MÓGŁBYŚ BYĆ JEJ PIEPRZONYM OJCEM! - krzyczała Marta z drugiego pokoju.
Miała racje. Zabolało. Osiemnaście lat różnicy to jednak dużo. Faktycznie, dzieli nas różnica pokolenia. Jeszcze przez chwile słyszałam ich podniesione głosy, aż drzwi uchyliły się.
- To nie jest twoja wina, bardzo cię przepraszam za to wszystko. Nie sądziłam, że on byłby do tego zdolny- zaczęła Marta.
- Stop - przerwałam jej - On mi nic nie zrobił. Kocham go, a on mnie. Naprawdę wszystko jest dobrze...
- Ty też jesteś szalona!
- Być może, ale to ty jesteś zagubiona w tym świecie - odpowiedziałam i wyszłam na zewnątrz.
Zadzwonił mój telefon. Michał. Odebrałam, nawet nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Albo, co on powie mi.
- Przepraszam za nią. To nie miało być tak. Chciałem jej powiedzieć, ale się bałem.
- To koniec - z moich ust wydobyły się słowa.
- Słucham?
- To koniec. Ona ma rację. Jestem za młoda, mam szkołę, co oni by pomyśleli? To problem, nie możemy się wiecznie ukrywać. Tak nie może być - kolejne wyrazy wypływały ze mnie niczym potok. Sama nie wiedziałam czy tego chcę.
- Nie, Wiktoria spotkajmy się i porozmawiajmy. Proszę...
- Przykro mi. Musimy to skończyć. Natychmiast - powiedziałam i rozłączyłam się.
___________________________
Leżałam na łożku i od kilkunastu minut gapiłam się w sufit. Bolało, bolało jak cholera. Mimo wszystko wiem, że tak będzie lepiej. Zadzwonił mój telefon. Byłam pewna, że to Michał, ale nie - Mama. MÓJ BOŻE! Zdziwiłam się i jednocześnie ucieszyłam, bo nie miałam kontaktu z rodzicami i bratem już od kilku tygodni. Szybko przeciągnęłam po wyswietlaczu, aby odebrać.
- Halo? Mama?
- Cześć, pomyśleliśmy ostatnio z tatą.. - zaczęła i widocznie zabrakło jej słów. Kiedy pisałyśmy wiadomości - zawsze po angielsku. Zasób ich polskich słów zaczął powoli się pomniejszać. O akcencie nie wspomnę.
- Co pomyśleliście?
- Babcia i dziadek nie są już najmłodsi. Pomyśl, czy nie chciałabyś zamieszkać z nami? Tam są oferty studiów o których zawsze marzyłaś! Masz szanse. Jesli nie, to wyprowadzisz się w wakacje do naszego starego domu.
Nie powiem. Rozmowa mnie zdziwiła.
- Dobrze mamo, pomyślę o tym.
___________________________
Rozmowa zakończyła się po piętnastu minutach - jak zwykle. Wyłączyłam telefon, bo przychodziły coraz to nowsze informacje o nieodebranych połączeniach. Postanowiłam jedno: za miesiąc się wyprowadzam.

Nauczyciel MuzykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz